Ciemność. To ona było jedynym, co go otaczało. Bezkresna, kryjąca tajemnice i pochłaniająca wszelki lęk, który oddawała ze zdwojoną siłą. Bezsilność. Miał ochotę usiąść i po prostu się rozpłakać. Nie wiedział, co ma zrobić... Próbował wszystkiego, ale otaczający go mrok niczego nie ułatwiał. Ból. Nawet drobne poruszenie najmniejszego palca powodowało roznoszące się po całym ciele cierpienie. Paraliżowało go. Wszystko nagle zaczynało sprawiać mu kłopoty, a oddychanie stawało się niemożliwe. Strach. Zastanawiałeś się czasem jak to jest, gdyby zamknięto cię w ciemnej sali? Nie wiesz ile czasu minęło, nie wiesz co dzieje się dookoła. Mądrzy ludzie mawiają, że tak naprawdę nie boisz się ciemności... boisz się tego, co w niej jest, a chłopak nie miał pojęcia, co jest dookoła. Nie miał pojęcia, czy cokolwiek może mu pomóc. Nagle, gdy wszystko się psuło i nastolatek zaczynał popadać w histerię, działo się coś, co mu pomagało. Spokój... i szczęście. Gdy tylko przez cały mrok przebijał się głos, który potrafił go ukoić. Czuł jak unosi się z każdym wyrazem wypowiedzianym tym niesamowicie łagodnym, a zarazem błagalnym tonem. Powoli szedł przed siebie, przyciągany przez ukochany głos i nagle upadał. Ponownie, czując niesamowity ból w całym ciele. Wystarczyła krótka przerwa na zabranie oddechu, by on zdążył upaść i wrócić do punktu wyjścia. To było walka, która nie miała żadnego celu... bo to zawsze on był na przegranej pozycji.
***
- Change, change your life, take it all – zaśpiewały razem, kończąc piosenkę, po czym uśmiechnęły się w stronę prezentera.
- To było niesamowite, dziewczęta – pochwalił je, gdy tylko muzyka ucichła.
Wszystkie cztery podziękowały szerokimi uśmiechami i zajęły poprzednie miejsca na dużej kanapie. Wywiad zaczął się na nowo po krótkiej przerwie, którą była piosenka. Mężczyzna siedzący naprzeciwko zadawał mnóstwo pytań, w których Perrie powoli zaczynała się gubić. Sama już nie wiedziała, co jest głównym tematem ich wywiadu. Słyszała tylko wymianę zdań między jej przyjaciółkami, a prezenterem. Najwyraźniej niektóre były zabawne, bo wszyscy się śmiali, więc blondynka robiła to samo.
- Dziewczęta, z tego, co mi wiadomo, to aktualnie żadna z was nie jest singielką, prawda? – uśmiechnął się mężczyzna.
- Tak, to prawda – odpowiedziała Jesy. – Jak widać każda znalazła szczęście – dodała, uśmiechając się.
- Gratuluję – odparł. – Może opowiecie nam o swoich związkach? Perrie, może ty zaczniesz?
- Och, w sumie, czemu nie – odpowiedziała zakłopotana.
- Więc pewnie wielu fanów, zarówno twoich jak i jego, chciałoby wiedzieć, jaki jest Zayn?
- Zayn... on jest... um. Jest... zabawny! – wykrzyknęła ostatnie słowo, jakby nagle ją olśniło i widząc dziwne miny przyjaciółek, wiedziała, że nie było najlepiej.
- Zabawny? – zapytał rozbawiony prezenter. – A coś jeszcze możesz nam o nim powiedzieć? Może jak wam się układa?
- Um... Jest dobrze – uśmiechnęła się lekko. – Świetnie się dogadujemy i... on jest naprawdę kochany. Tak i jeszcze... jest... słodki i... to chyba tyle.
Taa... no świetna z ciebie aktorka, Edwards. Zadrwiła podświadomość, przez co blondynka szybko spojrzała w stronę menagera. Wyglądał na nieźle załamanego i kiwał przecząco głową, jakby chciał wyrzucić z głowy to, co przed chwilą usłyszał. Na szczęście mężczyzna nie drążył więcej tematu i zapytał Jade o jej związek. Mimo wszystko... wiedziała, że zawaliła i to może wszystko zepsuć.
***
Lekki skrzyp podłogi rozniósł się po całym mieszkaniu, gdy nastolatek nagle przystanął w jednym miejscu. Zmarszczył brwi i przysunął się odrobinę do drzwi, przy których się zatrzymał. Momentalnie skrzywił się, czując dziwną mieszankę zapachów. Szybkim ruchem pchnął drewnianą powłokę, wchodząc do pokoju. Jęknął zatykając swój nos i podchodząc do łóżka, ściągnął z niego kołdrę. Wpatrywał się zdziwiony w śpiącego przyjaciela. Jakby wcale nie czuł smrodu. W dodatku bałagan, jaki panował w pomieszczeniu był wręcz niewyobrażalny. Nastolatek delikatnie szturchnął szatyna, budząc go tym samym z jego snu.
- Co jest? – jęknął, unosząc lekko powieki.
- Chyba ja powinienem o to zapytać – powiedział poważnie Loczek rozglądając się po pokoju. – Stary, co tu jakieś tornado było?
- Daj mi spokój – odparł, ignorując pytanie i nakrył głowę kołdrą.
- Lou – jęknął sfrustrowany.
- No co ty ode mnie chcesz? – odezwał się stłumionym przez nakrycie głosem.
- Co z tobą? – zapytał, siadając na brzegu łóżka i odkrywając szatyna. – Chcesz o tym pogadać?
- Nie chcę. Chcę iść spać.
- Nie wiem, ile już tu tak leżysz. Nie wiem od kiedy palisz i topisz smutku w alkoholu. Jednak wiem, że musisz wiedzieć, że śmierdzisz, stary. Może nie tak bardzo jak twój pokój, ale jednak trochę. Otwórz oczy. Rusz dupę i rób to, co powinieneś robić.
- Nie wiem, ile już tu tak leżysz. Nie wiem od kiedy palisz i topisz smutku w alkoholu. Jednak wiem, że musisz wiedzieć, że śmierdzisz, stary. Może nie tak bardzo jak twój pokój, ale jednak trochę. Otwórz oczy. Rusz dupę i rób to, co powinieneś robić.
- Kiedy ja, kurwa, nie mogę nic zrobić.
- Zawsze jest jakieś wyjście. Trzeba tylko wziąć się w garść, żeby je odnaleźć – mówił, wstając z miejsca i kierując się w stronę drzwi.
- Harry? – usłyszał głos za sobą, przez co zatrzymał się, czekając na dalszą wypowiedź. – Myślisz, że... Czy ty... Czy... Ugh. Myślisz, że on wyrzucił ją z domu, bo pokłócili się o to dziecko?
- Nie wiem, Lou – odparł zgodnie z prawdą i odwrócił się, spoglądając w pełne łez oczy szatyna. – Nie dowiesz się dopóki nie porozmawiasz z nią. Ewentualnie z nim.
- Próbowałem – szepnął, zamykając oczy przez co po policzkach popłynęły mu łzy. – On nie chce mi niczego powiedzieć. A El... ona... – przerwał, biorąc głęboki wdech i podnosząc wzrok na młodszego chłopaka. – Nie odzywa się. Nie odbiera ode mnie telefonów. Nie wiem, gdzie może być.
- Może wróciła do domu?
- Nie. Byłem w Manchesterze. Jej rodzina nawet nie wiedziała o tym, że ona wyprowadziła się od Toma.
- Nie potrafię ci pomóc – westchnął zrezygnowany Styles. – Wiem, że pewnie Horan niedługo się wybudzi i nasz urlop się skończy. Nie masz wiele czasu, Louis. Pomyśl. Spróbuj porozmawiać z Tommy'm. Szukaj jej, przecież ci zależy. Nie odpuszczaj – dodał, po czym otworzył drzwi i ostatni raz spojrzał na szatyna. – Muszę iść. Taylor się wkurzy jak się znowu spóźnię.
- Powodzenia – uśmiechnął się w jego stronę.
- Dzięki, stary – odparł, po czym ruszył na dół.
Szybko zbiegł po schodach i po założeniu butów, wyszedł z mieszkania. W drodze do kawiarni sprawdził jeszcze Twittera, gdzie wszyscy pytali się go o Tay. Czyli plan Paula idzie zgodnie z planem. Westchnął, chowając telefon do kieszeni i chwilę później zobaczył niedaleko blondynkę, która ze sztucznym uśmiechem rozdawała autografy. Była tam... Czekała... Czyli jestem spóźniony. Skrzywił się, wyobrażając sobie jaki wykład o punktualności za chwilę dostanie.
***
Szatynka spuściła głowę, pozwalając kolejnej łzie na spłynięcie po jej twarzy. Martwiła się. Popatrzyła na blondyna, leżącego bezwładnie na łóżku. Nawet sam nie oddychał. Wszystko robiły za niego maszyny. Westchnęła głośno, wypuszczając jego dłoń ze swojej i podniosła się z miejsca. Ostatni raz spojrzała w stronę chłopaka i wyszła z sali. Szybkim krokiem udała się do dyżurki pielęgniarek, jednak po drodze natrafiła na poszukiwaną przez siebie osobę.
- Doktorze – odezwała się i ujrzała uśmiech starszego rudego mężczyzny.
- Przykro mi, panno Smith, ale nic nie mogę zrobić. Musimy po prostu czekać, aż się wybudzi. Niedługo powinien to zrobić.
- Panie Thomson, słyszę to od dwóch miesięcy – mówiła spokojnie, ale z każdym słowem jej głos się załamywał. – Jak długo to jeszcze potrwa?
- Naprawdę chciałbym ci pomóc, ale nie mogę tego przewidzieć. Bądź cierpliwa – powiedział, po czym ruszył w swoją stronę zostawiając szatynkę na korytarzu.
Dziewczyna westchnęła głośno, po czym z powrotem poszła do sali blondyna. Zajęła swoje stałe miejsce. Delikatnie gładziła kciukiem zewnętrzną stronę jego dłoni.
- Niall, kochanie – szepnęła, mając nadzieję, że chłopak ją usłyszy. – Nie zostawiaj mnie tu samej... Proszę cię. Bez ciebie to wszystko nie ma sensu, wiesz? Tak strasznie mi ciebie brakuje. Twojego uśmiechu i tego, że zawsze potrafiłeś poprawić mi humor – przerwała, biorąc głęboki oddech i starając się powstrzymać napływające do oczu łzy. – Tęsknię za chwilami spędzonymi na rozmowach. Nieważne, że nie możemy pokazać światu jak silni jesteśmy w tym wszystkim. Jak dobrze radzimy sobie, bo najważniejsze jest to, żebyśmy byli razem. To nie ma teraz znaczenia. Chcę tylko, żebyś otworzył oczy i powiedział, że jesteś tutaj i nie masz zamiaru mnie zostawić. Tylko tego teraz potrzebuję. Nawet fakt, że musisz być z Caroline nic dla mnie nie znaczy... Po prostu się obudź. Nie wytrzymam bez ciebie – wzięła głęboki oddech i wytarła mokre policzki. – Każdy się o ciebie martwi, wiesz? Fani stoją pod budynkiem i śpiewają wasze piosenki. Mają duże transparenty z prośbami byś wrócił do zdrowia. Wszyscy za tobą tęsknią.
Zakończyła swój monolog, ocierając łzy i mocniej ścisnęła ciepłą dłoń blondyna. Westchnęła głośno, zastanawiając się, czy on ją słyszał. Miała taką nadzieję. Więcej nic nie mówiła. Po prostu tam siedziała, wpatrując się w spokojną twarz chłopaka. Wygląda jakby spał. Pomyślała, a jeden z kącików jej ust niewidocznie się uniósł. Tak sobie wmawiaj, Rose. Odezwała się podświadomość, niszcząc pozytywne myśli. Cisza stawała się wręcz nie do zniesienia. Mocno zaciśnięta dłoń szatynki powoli zaczynała drętwieć, ale ona nie zwracała na to uwagi. Gdyby tylko mogła... bez wahania przesiedziałaby na niewygodnym, plastikowym krześle całą wieczność, ponieważ oznaczałoby to bycie blisko niego, a właśnie na tym jej zależało. Skrzyp drzwi wydawał się tak głośny jak wystrzał z armaty. Dziewczyna szybko odwróciła wzrok w stronę drewnianej płyty, a w jej oczach zebrały się nowe łzy.
- Porozmawiaj ze mną, Car. Proszę cię – jego szept wydawał się teraz czymś niestosownym, jednak gdzieś w głębi dziewczyna wiedziała, że powinna wszystko z nim wyjaśnić.
- Porozmawiaj ze mną, Car. Proszę cię – jego szept wydawał się teraz czymś niestosownym, jednak gdzieś w głębi dziewczyna wiedziała, że powinna wszystko z nim wyjaśnić.
Podniosła się z miejsca i złożyła delikatny pocałunek na czole blondyna, po czym odwróciła się w stronę chłopaka i skinęła do niego głową, wychodząc z sali.
***
Liam leżał na kanapie przed telewizorem i przeglądał kanały. Wszystko dookoła wydawało się beznadziejne. Nagła przerwa od występów nie miała dla niego znaczenia, bo on i tak nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Każdy program w telewizji nawiązywał tylko do jednego uczucia, więc szatyn szybko przełączał na kolejny z nadzieją, że tam znajdzie coś odpowiedniego. Nawet nie przeglądał już Twittera. Wszystkie tweety od fanów przypominały mu o niej, albo pytały czemu płakała, co tylko sprawiało mu przykrość, bo wiedział, że robiła to przez niego. Westchnął głośno, wyłączając telewizor i schował twarz w poduszkę. Najgorsze w tym wszystkim było to... że nawet nie miał z kim porozmawiać, bo wszystkich od siebie odsunął. Może Danielle miała rację? Czyżbym aż tak się zmienił?
***
Dźwięk telefonu po raz kolejny rozległ się po mieszkaniu. Dziewczyna jęknęła cicho, biorąc urządzenie do ręki. Po cholerę ja to w ogóle włączyłam?! Wyciszyła dźwięk, czekając aż Louis zakończy połączenie. Niesamowite, że jeszcze nie dał sobie z tym wszystkim spokoju. Przecież byli tylko przyjaciółmi. Okay, wyjechała bez pożegnania, ale każdy w dwa miesiące zdążyłby o tym zapomnieć. Jednak nie on. Brunetka rzuciła telefon na łóżko i skierowała się do kuchni. Po drodze spojrzała na swoje odbicie w dużym lustrze. Brzuch nawet jeszcze nie był zaokrąglony. Wszystko dopiero się rozpoczynało. Westchnęła, zdając sobie sprawę, że będzie musiała radzić sobie z tym wszystkim sama i... nagle pojawiły się obawy. Co jeśli sobie nie poradzę? Myśli zaczęły zmierzać na różne tory, aż jeden pomysł został w jej głowie na dłużej. Zaczęła wymieniać w głowie wszystkie za i przeciw. Spojrzała ostatni raz na swoje odbicie, po czym z powrotem ruszyła do sypialni i włączyła laptopa. Przeszukiwała internet, żeby znaleźć to, co ją interesowało. W końcu na to natrafiła. Gdy telefon na chwilę przestał dzwonić szybko go wyłączyła, po czym włączyła w laptopie skype'a i uśmiechnęła się szeroko, gdy zobaczyła, że Tommy jest dostępny. Od razu rozpoczęła połączenie.
- Cześć, El – przywitał ją z szerokim uśmiechem. – Co tam słychać?
- Hej, Tommy – uśmiechnęła się szeroko i zaczęła opowiadać o wszystkim, co się wydarzyło do tej pory, po czym zaczęła mówić o swoich obawach.
Chłopak nie przerwał jej, tylko dokładnie wysłuchiwał wszystkiego, a gdy ona kończyła, mówił jej, że jest silna i na pewno da sobie radę, po czym przypominał, że może na niego liczyć. Tak było cały czas, dopóki brunetka nie przedstawiła do końca swoich obaw. Tommy wpatrywał się w nią zaskoczony, jakby nie poznawał dziewczyny, z którą rozmawia.
- Zaczekaj – przerwał jej wywód. – Czyli, co zamierzasz zrobić?
- Usuwam ciążę, Tommy.
***
- Przepraszam, Car – odezwał się nagle Mulat, przerywając cisze, panującą między nim, a dziewczyną.
Odkąd wyszli ze szpitala nie zamienili ze sobą, ani jednego słowa. Obydwoje byli pogrążeni w milczeniu, jakby bali się odezwać. Zeszli na dół do szpitalnej kawiarni i po prostu siedzieli, popijając swoją kawę. Ona siedziała, czekając aż on coś powie, a on bał się odezwać. Strach wypełniał cały jego umysł. Jednak w końcu się przełamał.
- Za co ty mnie przepraszasz, Zayn? – odezwała się, wlepiając w niego swoje miodowe tęczówki.
- Za to wszystko. Gdybym się tam wtedy nie pojawił, to on pewnie by do ciebie podbiegł i razem wrócilibyście do domu, a przez to, co usłyszał... Boże! On przeze mnie prawie zginął – jęknął, chowając twarz w dłonie.
- Nie mów tak. To nie twoja wina.
- Przestań. Przyznaj, że mnie nienawidzisz, Car. Po prostu powiedz, że wszystko schrzaniłem.
- Zayn... Uspokój się. Byłam na ciebie zła, przyznaję, ale później wszystko przemyślałam. Wiem, że nie zrobiłeś niczego celowo i nie mam prawa cię za nic obwiniać. Niall się obudzi i wszystko będzie tak jak było.
- Tak... wiem – szepnął, upijając kolejnego łyka ze swojej kawy i gdy ją odkładał, poczuł delikatną dłoń szatynki na swojej, a przez całe jego ciało przeszedł dreszcz, spowodowany jej dotykiem.
- Nie chcę, żeby nasze relacje się zmieniły. Nadal mam cię za przyjaciela i mam nadzieję, że ty masz mnie za przyjaciółkę. Nie chcę, żeby twoje wyznanie cokolwiek między nami zmieniło. Przepraszam cię, ale ja naprawdę go kocham.
Czuł, że coś w nim pęka, ale nic nie mógł na to poradzić. Przecież doskonale wiedział, że ona to powie. Widać było, że go kocha i nic nie mogło tego zmienić. On był tylko intruzem w ich idealnym związku. Odsunął swoje uczucia na bok i spojrzał na jej delikatny uśmiech. Była szczęśliwa... No prawie. Bo do szczęścia brakowało tylko jego wybudzenia.
Po ponad godzinie spędzonej w towarzystwie szatynki, Mulat pożegnał się z nią i opuścił szpital. Naciągnął na głowę kaptur, a na nic włożył przeciwsłoneczne okulary i ruszył przed siebie. Nie wiedział dokąd. Po prostu szedł i myślał nad słowami Rose. "Wiem, że znajdziesz prawdziwą miłość. Wtedy zdasz sobie sprawę z tego, że pokochałeś mnie, ale jedynie jak siostrę." A może miłość była w pobliżu? Wystarczyło się na nią otworzyć, by wszystko było dobrze? Gdy podniósł głowę ujrzał przed sobą dość duży dom. Uśmiechnął się lekko na jego widok i bez wahania wpisał kod do bramy, po czym zapukał do jasnobrązowych drzwi.
- Cześć, Zayn – ujrzał przed sobą delikatny uśmiech dziewczyny, która stała w progu.
- Cześć, Pezz – odparł, spoglądając w jej oczy. – Mogę wejść? – zapytał, na co dziewczyna z uśmiechem skinęła głową, otwierając bardziej drzwi i wpuszczając chłopaka do środka.
***
- Skup się w końcu! – zirytowany krzyk chłopaka rozległ się po całym studiu.
Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona. Przyjaciel wpatrywał się w nią ze zmarszczonymi brwiami. Poczucie winy dało o sobie znać. Szatynka była zagubiona i zawalała cała próbę, ale to przecież nie jej wina, że ostatnie wydarzenia ją przerosły. Nie chciała tego. Potrzebowała oderwania się od rzeczywistości... Była tchórzem. Chciała po prostu uciec.
- Przepraszam, Matt – powiedziała, nie spuszczając wzroku z chłopaka. – Mam dość.
- Masz dość? – parsknął. – Dopiero zaczęliśmy, a ty i tak zamiast robić, co trzeba to wszystko myliłaś. Weź się w garść, Dani!
- Boże, daj mi spokój, okay?! Mam po prostu dość wszystkiego! Nie mogę?!
- Nie, nie możesz! Za kilka dni są zawody i musimy to wygrać!
- Wcale nie musimy. Po prostu tego chcesz. Tyle, że dla mnie taniec jest zabawą, a nie chorą rywalizacją.
- Przestań marudzić i po prostu się tego naucz – warknął.
- Pierdol się! – wrzasnęła, wprowadzając w osłupienie chłopaka. – Czemu każdy z was musi być takim dupkiem?! Nie będę się tego uczyła! Nie będę z tobą tańczyła! Znajdź sobie inną partnerkę, bo ja nie biorę udziału w zawodach – dodała, po czym ruszyła po swoją torbę i zabierając ją, opuściła studio.
Po drodze wpadła jeszcze do garderoby i przebrała się, a następnie całkowicie wyszła z budynku. Potrzebowała spokoju. Boże, czy ja pragnę tak wiele? Kierowała się w stronę swojego mieszkania. Sevilla była dość dużym miastem, ale ważniejsze było to, że znajduję się dość daleko od Londynu. To, co się z nią działo było wręcz nienormalne. Z jednej strony chciała mu wszystko wybaczyć i powiedzieć, że sobie poradzą, żeby móc mocno się do niego przytulić, a z drugiej strony wiedziała, że nie może tego zrobić. Mimo wszystko cały czas miała nadzieję, że on wszystko przemyśli... Miała nadzieję, że wróci jej stary Liam, a przynajmniej jego dojrzalsza wersja. Nie chciała egoisty, który martwi się tylko o siebie. Potrzebowała jego. Takiego, jaki był kiedyś. Potrzebowała miłości. Takiej jaką mógł dać jej tylko Liam.
***
- Och, wróciłaś – cichy głos blondynki rozległ się po mieszkaniu, przerywając ciszę.
Rosalie nie odpowiedziała tylko zdjęła swoje buty i wyminęła dziewczynę tak, jakby wcale jej tam nie było. Ruszyła do kuchni i wstawiła wodę, by zaparzyć sobie herbatę. Caroline nie miała zamiaru odpuścić. Stanęła w progu kuchni i wpatrywała się w plecy szatynki.
- Co z Niallem? – zapytała, a szatynka całkowicie zignorowała jej pytanie. – Rosalie, mówię do ciebie. Możesz przestać zachowywać się jak rozwydrzony bachor?
- A co mam skakać z radości, że tu ze mną jesteś? – parsknęła, odwracając się w jej stronę.
- Nie, ale jakiś entuzjazm by się przydał.
- Och, no tak. Przecież masz być "dziewczyną" MOJEGO chłopaka. Wcale mi to nie przeszkadza, fajnie, że pytasz – przewróciła oczami, wypowiadając kolejne słowa.
- Pomyślałaś o tym, że może ja wcale tego nie chciałam? – zapytała, jednak nie otrzymała żadnej odpowiedzi. – Chociaż przez chwilę pomyślałaś nad tym, co się wydarzyło, gdy mi powiedzieli, że mam nią zostać? Zastanawiałaś się nad tym, że może ja kogoś mam?
- Jasne, że nie masz. Nie zgodziłabyś się, gdybyś kogoś miała. Nie interesuje mnie to, jak się zachowałaś, gdy usłyszałaś tą propozycję. Mam to gdzieś, Caroline.
- Nie wierzę, że jesteś taka głupia – parsknęła, na co szatynka posłała jej zirytowane spojrzenie. – O co ty niby jesteś zazdrosna? On cię kocha. Jak się poznawaliśmy to tak naprawdę ciągle słuchałam o tym, jak bardzo jesteś dla niego ważna. Wbij sobie do tej, najwyraźniej pustej, głowy, że ja nie jestem nim zainteresowana. Nie chciałam się zgodzić, ale nie miałam wyjścia, okay? Chciałam zamieszkać z tobą, żebyście mogli spędzać razem więcej czasu, rozumiesz? Mogłam zamieszkać w jakiejś willi z basenem, ale wtedy mielibyście mniej czasu dla siebie, bo on musiałby przychodzić do mnie. A w ten sposób każdy pomyśli, że on przychodzi do mnie, a tak naprawdę będziecie siedzieli razem. Na Boga, czy trudno było się domyślić?!
- Nie myślałam o tym w ten sposób.
- Wiem. Zauważyłam to – wywróciła oczami, opanowując swoją złość.
- Dlaczego kazali ci się zgodzić?
- Wiesz, że śpiewam?
- Tak, Niall wspominał, że dopiero zaczynasz.
- Mój ojciec nie chce żadnego skandalu.
- Co masz na myśli?
- Mam dziewczynę, Rose – powiedziała otwarcie i zauważyła niemałe zdziwienie na twarzy szatynki. – Tak, jestem lesbijką.
***
Natarczywy dźwięk dzwonka rozległ się po całym mieszkaniu. Liam zwlókł się z łóżka i otworzył drzwi, po czym spojrzał zaskoczony na stojącego przed nim chłopaka.
- Cześć. Jest Louis? – zapytał szybko chłopak, próbując uspokoić swój oddech.
Wyglądał jakby przebiegł spory kawał drogi, ale szatyna to nie obchodziło. Szybko zawołał Tomlinsona i z powrotem ruszył na kanapę. Chwilę później Lou zbiegł po schodach. Gdy zobaczył stojącego w przedpokoju bruneta jego serce przyśpieszyło. Miał wrażenie, że nie usłyszy od niego dobrych wieści.
- Tommy? Co ty tu robisz? – zapytał zaskoczony, stając na przeciwko niego.
- Pakuj się i jedź do Kalifornii – powiedział szybko, ignorując jego pytanie i zanim szatyn zdążył się odezwać, Tom mówił dalej. – Musisz powstrzymać Eleanor przed usunięciem ciąży.
- Dlaczego...
- To jest twoje dziecko, Louis.
___________________________________________
BUM! No i jestem! Tęskniliście? :)
Widzę, że zakończenie tamtej serii wam się spodobało i mam nadzieję, że pierwsza część nowej też wam się spodoba. Dobra, ja nie będę się rozpisywać, bo muszę się uczyć, więc... czytajcie. ;3
Czekam na wasze opinie!
Do następnego, kochani! <3
boskie,czekam na next
OdpowiedzUsuńJest! Nareszcie jest! Nawet pewnie nie wyobrażasz sobie, jak się cieszę :) Zaczynając od początku: 1. Pierwszy fragment, który jak się domyślam był przeżyciami Nialla, został przez Ciebie opisany cudownie! Mogłam dokładnie poczuć to, co odczuwał główny bohater. 2. Taka słodziutka, nieco głupiutka, jąkająca się Pezz *.* 3. Biedny Lou. Taki zrezygnowany, zaniedbany. Mam nadzieję, że już niedługo wszystko się u niego ułoży i że tchniesz w niego jakąś iskierkę życia. :) I mam nadzieję, że Harry mu pomoże. 4. Dziewczyno, jak y to zrobiłaś, że popłakałam się podczas przemowy Rose? Widać, że dziewczyna bardzo kocha Nialla. On musi się wybudzić! (Martwi mnie następny tytuł rozdziału) 5. Brawo! Do tej pustej główki Liama nareszcie zaczyna coś docierać! Rusz się chłopie, bo stracisz Danielle! 6. EL!! Nie możesz usunąć ciąży! 7. Zayn nie powinien się obwiniać. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i że Zayn zakocha się w Perrie :) 8. Biedna Dani z niczym sobie sobie nie radzi... 9. Caroline jest LESBIJKĄ O.O 10. Louis, ratuj swoje dziecko! Jedź po Elkę do Californi! To chyba mój jedyny komentarz, który wygląda jakby był napisany przez dziesięciolatkę :o Widzisz, co te twoje świetne rozdziały ze mną robią? xx Czekam z niecierpliwością na fragment i całość kolejnego rozdziału. PS. Przyjemnej nauki x
OdpowiedzUsuńKońcówka najlepsza ! Mam nadzieję że Louis zdąży dotrzeć do El zanim ta zrobi coś głupiego !
OdpowiedzUsuńCudowny *.* Piszesz w taki sposób, że Twoje rozdziały czyta się z taką lekkością, z uśmiechem na twarzy. Oczywiście oprócz tych wszystkich złych momentów, które się niestety pojawiają i mam nadzieję, że w końcu to wszystko się zakończy. Chcę by każdy był szczęśliwy, żeby nie cierpiał tak jak to jest z Louis'em, Zayn'em, Danielle czy nawet Harrym no i Niall... on, on jest w śpiączce kurde wybudź go bo normalnie poryczałam się przy przemowie Rose ! Oni się kochają, ich uczucie jest bardzo silne. W tym wszystkim bardzo szkoda mi Zayn'a to taki biedny, cholernie przystojny słodziak (sory, chłopak) i mam nadzieję, że ktoś sklei jego biedne, złamane serduszko... :) Czekam na następny, który będzie coś czuje jeszcze ciekawszy niż ten (jak to możliwe o.O) ten tytuł mnie przeraża, co ty kombinujesz ? Dobra, życzę dużo weny i czasu do pisania :* Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńomggggggggg! Uwielbiam twoje opowiadanie! Masz OGROMNY talent *-*
OdpowiedzUsuńW wolnym czasie zapraszam na mój blog: http://story--of-my--life.blogspot.com/ i na blog mojej przyjaciółki: http://never-be-well.blogspot.com/
Wow!
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie zaciekawiłaś tym opowiadaniem ♥
Czekam na dalsze losy bohaterów :)
+Jeśli byś miała chwilę wolnego, to zapraszam do siebie na
http://to-win-dreams-fanfiction.blogspot.com/
a tu krótki opis
Selena jest piękną dziewczyną, która chce podbić świat swoim śpiewem, tańcem oraz swą grą na fortepianie, Harry to chłopak, który ustala zasady, dla niego jest ważny tylko seks, alkohol i...narkotyki.Myśli, że niczego mu nie brakuje, w prawdzie tak właśnie jest. Jednak co się stanie, kiedy Harry wkręci Selenę, w swój świat? Kiedy nastolatka zostanie wyrzucona z domu i zawiedzie się na sowich "Przyjaciołach" i "chłopaku"?
Zostajesz nominowana do Liebster Award Blog. ;) Więcej informacji znajdziesz u mnie na blogu ♥
OdpowiedzUsuńŚWIETNIE piszesz a rozdział był cudowny ;) / Ankaa
OdpowiedzUsuńKiedy mniej więcej pojawi się nowy? :)
OdpowiedzUsuńNa pewno w tym tygodniu. Nie dam rady dokładnie określić dnia. ;c
UsuńNic nie szkodzi. Poczekam xx
UsuńNominowałam Cię do Liebster Award więcej na http://zerrie-love.blogspot.com <3
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział. :)
OdpowiedzUsuńPiszesz cudownie. ;>
Zapraszam też do mnie na prolog: http://still-the-one-harry-styles.blogspot.com/