poniedziałek, 23 września 2013

Odcinek 6.: Same kłótnie.

 – Co to, kurwa, ma znaczyć, Malik?! – wrzasnął blondyn, gdy tylko cała piątka wsiadła do czarnego auta z przyciemnionymi szybami. Pozostali po całej sytuacji ze zdjęciami postanowili usadzić ich najdalej od siebie jak to było możliwe.
 – Posłuchaj, wiem jak to wygląda, ale to naprawdę nie jest tak jak myślisz. – Zayn przesunął się nieco bliżej drzwi, aby odwrócić się i spojrzeć na blondyna. Pozostali patrzyli raz na jednego, raz na drugiego zastanawiając się jak rozwinie się cała sytuacja.
Niall zaśmiał się szyderczo.
 – Oczywiście, przecież wcale nie spędziłeś nocy w domu mojej dziewczyny i nie naraziłeś jej na śledzenie ze strony paparazzi – zadrwił podniesionym głosem, zaciskając pięści jakby to miało dać ulgę jego złości.
 – Mieli masę moich zdjęć z Perrie. Nie miałem pojęcia, że będą za mną chodzić!
 – Robią to od dwóch lat powinieneś już to wiedzieć! Jeśli zaczną ją teraz napastować to będzie tylko twoja wina!
 – Nigdy nie naraziłbym Rosie celowo!
 – Jak...
 – Niall, przestań krzyczeć do cholery – wtrącił siedzący obok niego Liam. Cała dyskusja tylko zaostrzała sytuację.
 – Nie mów, kurwa, co mam robić, jasne?! – odparł, po czym z powrotem spojrzał na Mulata.
Zayn nie chciał wszczynać żadnej kłótni. Myślał, że wszystko spokojnie przedyskutują, dlatego zachowanie blondyna było dla niego niemalże szokujące. Niall nigdy nie zachowywał się w taki sposób jak tamtego dnia. Zawsze był najspokojniejszy z nich i próbował wszystko racjonalnie wytłumaczyć. W aucie zapanowała chwilowa cisza, każdy z pozostałych był gotowy do interwencji. Obserwowali Horana, jakby myśleli, że gdy tylko przestaną to ten przejdzie ze słów do rękoczynów. Jego oddech był przyśpieszony, szumiało mu w głowie ze złości, którą odczuwał. Był spokojny w każdej kwestii do tej pory, ponieważ nigdy Rose nie była tematem sporów. Kiedy zobaczył zdjęcie poczuł się tak jakby Zayn uderzył go w twarz. Spędził noc u jego dziewczyny, zaraz po tym jak on wrócił do domu.
 – Uspokój się i porozmawiajmy o tym – odezwał się Mulat. – Bez krzyku, okay? Przecież to ty zawsze powtarzasz, że wszystko co pokazują w mediach można racjonalnie wytłumaczyć.
Niall zacisnął mocno szczękę i wziął głęboki oddech.
 – Wiesz, że ona jest moją przyjaciółką. Potrzebowałem kogoś kto mnie wysłucha po ustawce, którą zrobił Tom. Gadaliśmy do późna i zasnąłem na kanapie, więc pozwoliła mi tam zostać. Dlatego wróciłem rano. – Samochód zatrzymał się na parkingu przed areną. – Zrozum, mam tylko ją.
 – Nie, kurwa, nie masz jej i nie możesz zostawać u niej na noc!
Mulat przewrócił oczami.
 – Powinieneś jej po prostu zaufać.
 – Jej ufam, natomiast tobie nie do końca – syknął blondyn, wychodząc z auta. Pozostali podążyli w jego ślady. Podążyli za ochroną w stronę tylnego wejścia. – Lepiej, żeby to się nie powtórzyło, Malik.
 – Mam to gdzieś, nie będziesz mi mówił co mogę, a czego nie mogę.
Reakcja chłopaka sprawiła, że Niall poczuł jakby całkowicie tracił kontrolę. Jego związek z Rose był jedynym na co miał wpływ w swoim życiu, a tymczasem miał wrażenie, że Zayn wchodził między nich. Nagły przypływ złości przyćmił myśl o wszelkich konsekwencjach i sprawił, że blondyn zacisnął mocno pięść, odwrócił się i uderzył chłopaka prosto w szczękę. Zdezorientowany Malik stracił nieco równowagę i podparł się o ścianę po lewej stronie. Otarł kącik ust, czując metaliczny posmak krwi w buzi, a kiedy zobaczył ślady krwi na dłoni szybko odepchnął się od ściany i rzucił w stronę blondyna. Upadli na ziemię i zaczęli okładać się pięściami. Pozostali kiedy tylko dotarło do nich co się dzieje, zaczęli odciągać od siebie chłopaków. Louis chwycił szarpiącego się Zayna pod ramiona i zdjąć go z leżącego na ziemi Nialla, który szybko wstał, jednak został złapany przez Liama i Harry'ego, którzy uniemożliwili mu ponowny atak.
***
Rosalie siedziała na kanapie w salonie z firmowym laptopem na kolanach. Dokańczała poprawki artykułu, ponieważ ze względu na wywiad chłopców nie zdążyła zrobić tego w pracy. Chciała porozmawiać z Niallem. Miała nadzieję, że to jak wybrnął z pytania Zayn wystarczy, aby wszyscy zakończyli ich temat na dobre. Nie chciała czekać do jutra, aby zobaczyć się ze swoim chłopakiem i chociaż nadal czuła się nieco osłabiona przez przeziębienie postanowiła jednak pojawić się na ich koncercie.
Dochodziła siedemnasta, więc zespół zakończył wywiad i mieli godzinę do rozpoczęcia koncertu. Rose wyłączyła laptop, umyła zęby i wyszła z mieszkania. Wsiadła do swojego auta i pojechała prosto na arenę, gdzie mieli grać chłopcy.
Na każdym koncercie, nawet gdy mówiła, że się nie pojawi, była wpisywana przez Nialla na listę ochrony, więc nie miała problemu z dostaniem się na arenę. Wysoki mężczyzna pokierował ją do garderoby zespołu, jednak w środku byli jedynie Liam, Danielle i Eleanor. Przywitała się ze wszystkimi, po czym Liam powiedział jej, że reszta jest nadal na makijażu. Podziękowała i ruszyła korytarzem do odpowiedniego pomieszczenia.
 – Rosie! – Uśmiechnęła się, widząc jak Harry z rozłożonymi ramionami idzie w jej stronę i chwilę później przytulali się na środku korytarza. – Jak dobrze cię w końcu widzieć!
 – Ciebie też, Harry. – Zaśmiała się w jego objęciach.
 – No wiecie – usłyszeli za sobą głos Louisa – tak na moich oczach? Wstydzilibyście się. – Udawał obrażonego, jednak chwilę później dołączył do śmiejącej się dwójki i objął ich, stając na palcach.
Obydwaj pokierowali ją do pokoju, w którym był Niall, zanim ruszyli do garderoby. Nie chciała wchodzić do środka i przeszkadzać dziewczynom, które pracowały nad ich włosami i makijażem, którego Niall i Zayn w tamtej chwili bardzo potrzebowali, dlatego oparła się futrynę drzwi.
 – Co się stało z waszymi twarzami? – Z niepokojem zerkała raz w jedno, raz w drugie lustro, patrząc na ich odbicia.
Zayn miał rozciętą dolną wargę i mocne zadrapanie na policzku. Niall był w nieco gorszym stanie. Jego brew była rozcięta, przez co nieco spuchła, a skóra pod lewym okiem zaczęła przybierać fioletowy kolor. Obydwaj spojrzeli na jej odbicie w lustrze, gdzie ich spojrzenia na chwilę się spotkały.
 – Proszę, powiedzcie mi, że to nie przez ten wywiad.
 – Oglądałaś go? Nie byłaś dziś w pracy? – zapytał Niall, próbując przenieść temat na nieco inny tor, co właściwie było już dla niej odpowiedzią.
 – Ile wy macie lat? Pięć? – zapytała zirytowana.
***
Eleanor siedziała na środku dużej sceny, patrząc na pustą jeszcze arenę. Miała zacząć się zapełniać za piętnaście minut, więc chwilowo dziewczyna cieszyła się jeszcze ciszą i spokojem jaki tam panował. Kiedy poznała Perrie i dowiedziała się, że związek jest jedynie ustawką zrobiło jej się słabo i musiała wyjść z garderoby. A scena przed koncertem zawsze ją uspokajała, więc lubiła na niej przebywać, kiedy chłopcy przygotowywali się do występu.
Myślami krążyła wokół Tommy'ego i tego, że kolejny raz stchórzyła, a także wokół Perrie, zastanawiając się, dlaczego dziewczyna, która wygrała z zespołem program zgodziła się na taki układ. Mimowolnie wracała myślami do dnia spotkania z Tomem i propozycji, która wydawała się dla niej absurdalna. Szczególnie, że była w szczęśliwym związku. Jednak po kilku tygodniach i długich rozmowach z Tommym dotarli do punktu, w którym potrzebowali pieniędzy na leczenie jej matki tak bardzo, że nie mieli innego wyjścia jak po prostu przystać na propozycję starszego mężczyzny.
 – Wszędzie cię szukałem. – Usłyszała za sobą i chwilę później Louis siedział po turecku tuż obok niej. – Bałem się, że coś mogło ci się stać.
Uśmiechnęła się do niego.
 – Zrobiło mi się tylko trochę słabo, ale już jest w porządku. – Rozejrzała się po arenie. – Tu jest więcej powietrza.
 – Tylko chwilowo. – Zaśmiał się, na co mu zawtórowała. – Hej, um. Zapisałem cię do innego lekarza na wtorek.
Spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami.
 – Dlaczego?
 – Czasami jeden lekarz stawia złą diagnozę i warto zasięgnąć po inne opinie. Danielle niestety już wtedy nie będzie, ale jeśli oczywiście chcesz, mogę pojechać z tobą.
 – Powiedziałeś Dani?
 – Nie, zapytałem tylko czy będzie w Londynie, ale nie mówiłem o co chodzi – powiedział. Pokiwała głową z wyraźną ulgą. Chciała sama jej o tym powiedzieć. – Więc jeśli wolisz, żeby Tommy z tobą pojechał...
 – On jeszcze nie wie.
 – Elle... Musisz mu powiedzieć.
 – Wiem – odparła, chowając twarz w dłoniach. – Po prostu nigdy nie ma na to odpowiedniego momentu i...
 – Nigdy go nie będzie. – Przerwał jej, więc spojrzała na niego ze łzami w oczach. – Na niektóre rzeczy nigdy nie ma dobrego momentu i to jedna z nich.
Skinęła głową, wiedząc, że miał rację. Objął ją ramieniem, przyciągając do siebie i potarł delikatnie dłonią jej ramię.
 – Bardzo bym chciała, żebyś tam ze mną był, Lou – szepnęła.
 – W takim razie jesteśmy umówieni.
Obydwoje uśmiechnęli się delikatnie i trwali na scenie jeszcze przez parę minut, dopóki jeden z ochroniarzy nie poinformował ich, że otwierają drzwi, aby fani mogli wejść do środka. Louis podniósł się i pomógł wstać dziewczynie, po czym obydwoje wrócili do garderoby, w której byli pozostali.
***
Rosalie wyszła tylnymi drzwiami z areny, aby odebrać telefon od swojego szefa. Rozmawiała z nim przez chwilę, a kiedy skończyła rozmowę do wejścia kierował się akurat Tom, menedżer chłopców.
 – Smith, co ty tu robisz? – zapytał wyraźnie zirytowany.
 – Czekam, aż zacznie się show. – Posłała mu uśmiech.
 – Dobrze wiesz, że miałaś się tu nie pojawiać.
 – Tom, przecież dobrze wiesz, że nie zamierzam słuchać twoich zakazów. Nie rządzisz mną, zapamiętaj to w końcu.
Menedżer rozejrzał się nerwowo, aby upewnić się, że nikt ich nie widzi.
 – Bądź rozsądna. Już raz dziś byłaś w telewizji, czy to nie wystarczające?
 – Nie próbuj mną manipulować. Skończ swoje gierki, nie możesz mi nic zrobić.
 – Tobie nie, ale mogę to odbić na nich – odparł szorstko. Rose poczuła uderzenie gorąca w reakcji na jego słowa.
 – Nawet nie próbuj. Pamiętaj, że znam kilka sekretów, które tak usilnie próbujesz ukryć – zagroziła, czując narastającą złość.
 – Myślisz, że to co wydarzyło się w przeszłości ma jakiekolwiek znaczenie?
 – W każdej chwili możemy to sprawdzić.
 – Nie zgrywaj się. – Zaśmiał się szyderczo. – Ustaliliśmy już, że nic nie powiesz.
 – Nie, Tom. Ty zmusiłeś mnie do milczenia, ale rozmawialiśmy wtedy tylko o jednej rzeczy. Są jeszcze pozostałe. Mnóstwo pozostałych, które mogą zrujnować ci życie, więc daj mi w końcu spokój.
Odwróciła się i wróciła do garderoby, gdzie w samych spodniach stał Zayn.
 – Och, przepraszam...
 – W porządku, nic się nie stało. – Zaśmiał się, zakładając czarną koszulkę. – Pozostali poszli już na arenę, możesz chwilkę zaczekać to pójdziemy razem.
Skinęła głową, odłożyła swój telefon do kieszeni kurtki i zaczekała, aż chłopak założy buty, po czym obydwoje ruszyli w stronę sceny.

6 komentarzy:

  1. O Matko, ale akcja w tym rozdziale ! Dobrze, że zrobiłaś to podsumowanie pod, bo normalnie bym nie wiedziała co i jak xd Naprawdę świetnie się czytało i aż chcę więcej więc dawaj mi tutaj następny ! :) Życzę weny i pozdrawiam <3 :*

    http://all-to-make-the-shelter.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział dużo się działo :D
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ubóstwiam ten rozdział ;D fajnie, że tyle się w nim działo ;)
    A najbardziej podobało mi się to jak Rose postawiła się Paulowi ;) Aaaa ! Nie mam pojęcia co na niego ma ;D Ale czuję, że to jest dobre ;) Mam nadzieję, że się w końcu wyda ;)
    Historia El .. ? Bardzo ciekawa i zastanawiam się kiedy wyjaśni się co z nią będzie dalej ;D
    Już odliczam ten tydzień ;) I nie mogę doczekać się kolejnego ;*
    do zobaczenia ;**
    ♥♥♥
    http://justgivemeafreelove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. 1D THIS IS US cały film tylko tutaj:
    twojekinotv.blogspot.com/2013/09/one-direction-this-is-us.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyśmienita część :)
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudownie piszesz! Rozdzial - fantastyczny *.*

    OdpowiedzUsuń

komentarz = motywacja. ;3
z góry dziękuję. *,*