– Dzwonił Tom – poinformował Liam, wchodząc do salonu.
– Czego znowu chciał? – zapytał nerwowo Harry.
– Chce się spotkać z Zaynem – odpowiedział wszystkim i przeniósł wzrok na Mulata, który palił papierosa na tarasie. – Masz być w jego biurze za godzinę. Brzmiał... dość dziwnie.
– Dzięki za wiadomość – mruknął Malik, przechodząc szybko przez salon, aby dostać się do swojego pokoju.
Zdziwił go fakt, że ma spotkać się z managerem bez reszty zespołu. Nigdy nie wzywał żadnego, żeby porozmawiać z nim na osobności. Dlaczego akurat jego chciał spotkać? Chłopak zaczął mieć pewne obawy, co do przebiegu spotkania, ale nie miał zbyt dużo czasu, by się rozczulać nad tym wszystkim. Przebrał się i kiedy przyjechało po niego auto, zszedł na dół.
***
– Nie masz prawa!
– Właśnie, że mam. Sam mi je dałeś. – Uśmiechnął się złośliwie, pokazując kontrakt z pięcioma podpisami i wskazując na podpis Mulata, zaśmiał się bezczelnie. – Widzisz? To sprawia, że właśnie mam prawo ustalać większość rzeczy za ciebie. Sam mi go nadałeś.
Zayn zacisnął mocno szczękę i ze zmarszczonym czołem wbił wzrok w podłogę. Był wściekły, bo wiedział, że właśnie przegrał. Siedząca na czarnej, skórzanej kanapie para, wpatrywała się z uwagą w każdy ruch chłopaka. Krótko ścięty szatyn w okularach, któremu pewnie stuknęła już trzydziestka, wyglądał na oburzonego zachowaniem Mulata. Wszystko było niedorzeczne. Przecież Tom dobrze wiedział, że Malik nie potrafi udawać, a tym bardziej nie będzie potrafił odnaleźć się w takiej sytuacji. To było beznadziejne. Przeniósł wzrok na blondynkę i momentalnie się uspokoił, kiedy dostrzegł jak przerażona jest jego zachowaniem.
– Powtórzmy wszystko jeszcze raz – westchnął ze zrezygnowaniem Zayn, siadając z powrotem na swoim krześle.
– Panie Malik, a co tu trzeba powtarzać? – odezwał się menedżer zespołu Little Mix. – Jesteście przeuroczą, młodą parą.
– Och, jasne. – Wywrócił teatralnie oczami. – Jutro mamy wywiad. Czy mam im powiedzieć, że zostaliśmy parą poprzez zobowiązania kontraktowe?
– To bardzo proste. Znacie się ponad pół roku, do tej pory byliście przyjaciółmi, ale postanowiliście spróbować czegoś więcej. Obydwoje się kochacie, więc nic nie stało temu na przeszkodzie. Trudne?
– Trochę tak – skrzywiła się blondynka. – Mógłbyś powtórzyć, Mark? Proszę? – zapytała słodkich głosem, na co mężczyzna westchnął i schował twarz w dłonie.
– Napiszę ci to na kartce, a ty się tego nauczysz. Dobrze, Pezz?
– Jasne – uśmiechnęła się i przeniosła wzrok na Mulata, który był lekko rozbawiony całą sytuacją.
– Od ilu niby jesteśmy razem? – dopytywał Malik, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
– Od trzech dni – odparł Tom. – Jeszcze jakieś pytania?
Wszyscy siedzieli w ciszy, zastanawiając się czy wszystko jest jasne. Po chwili jednak pokiwali przecząco głowami, odpowiadając w końcu na pytanie zadane przez Toma.
– W takim razie możecie już iść – odezwał się Mark. - Aby wszystko się rozniosło potrzebujemy zdjęć, a fani najlepiej sobie z tym poradzą. Dlatego idziecie na spacer po Londynie. Gdziekolwiek chcecie, grunt, żeby było romantycznie. Macie być razem przynajmniej dwie godziny.
Po usłyszeniu instrukcji dziewczyna niepewnie podniosła się z miejsca i ruszyła w stronę drzwi. Zayn ostatni raz spojrzał w stronę Toma z nadzieją, że to tylko żart jednak mężczyzna machnął mu ręką, aby już sobie poszedł. Zrezygnowany chłopak otworzył drzwi przed blondynką i razem wyszli ze studia w towarzystwie dwóch ochroniarzy.
***
– Hej, skarbie. Robisz coś ważnego? – zapytał radosnym tonem chłopak. Miał dobry dzień i chciał spędzić go ze swoją dziewczyną.
– Hej – usłyszał lekko zachrypnięty głos w słuchawce. – Jedynie przysypiam przy telewizji.
– Coś się stało?
– Nic takiego, po prostu źle się czuję.
– W takim razie, doktor Horan, zaraz będzie – powiedział, a w słuchawce usłyszał stłumiony chichot.
– Nie, Niall. Nie chciałabym, żebyś się zaraził. Jutro masz ważny wywiad, no i występ. Musisz być pełny energii.
– Spokojnie, nic mi nie będzie. Daj mi jakieś dziesięć minut. Do zobaczenia! - Zanim zdążyła powiedzieć cokolwiek, aby jednak przekonać go do swojego zdania, rozłączył się i schował telefon.
Z szerokim uśmiechem podniósł się z łóżka i zmienił starą koszulkę na jedną ze świeżo wypranych, po czym założył jasne jeansy i wyszedł z pokoju. Schodząc po schodach widział jak Liam nerwowo chodził po salonie, próbując dodzwonić się do Danielle. Od kilku godzin nie miał kontaktu z dziewczyną, chociaż obiecała, że zadzwoni i zaczął się martwić, ponieważ wiedział, że ona zawsze dotrzymuje słowa. Harry razem z Louisem robili coś w kuchni, nabijając się ze zdenerwowanego Payne'a. Blondyn skrzywił się słysząc niektóre słowa Harry'ego, jednak ugryzł się w język, zanim zdążył jakkolwiek skomentować zachowanie najmłodszego z nich. I tak mnie nie posłuchają, a później będą się nabijali jeszcze ze mnie. W takich sytuacjach lepiej się nie narażać. Niall szybko założył kurtkę, białą czapkę z daszkiem i czym prędzej opuścił mieszkanie. W tamtej chwili liczyła się dla niego tylko Rosie. Szybkim krokiem przemierzał puste ulice, by po chwili stanąć przed średniej wielkości brązowym, dwupiętrowym domkiem. Planowali zamieszkać w nim razem, ale blondyn nie wiedział, że w kontrakcie jest podpunkt, który oznajmia, że zespół musi zamieszkać razem. Gdy się o tym dowiedział, był wściekły, ale było już za późno by cokolwiek zmienić, więc po prostu się z tym pogodził.
Zimny śnieg spadający na twarz chłopaka, wyrwał go z przemyśleń. Ocknął się i podszedł do drzwi. Dokładnie wiedział, że skoro Rose się źle czuje to drzwi są zamknięte, a dziewczyna leży w łóżku. Nie chciał jej z niego wyciągać, więc wyjął z kieszeni swoje klucze, którymi po chwili otworzył zamek. Szybko zdjął z siebie buty i kurtkę, po czym ruszył w głąb mieszkania. W salonie znalazł śpiącą szatynkę. Mimowolnie się uśmiechnął, patrząc na jej spokojną twarz. Minęło już pięć lat, prawie pięć. Ucałował w czoło śpiącą dziewczynę i okrył ją bardziej kocem. Postanowił zrobić sobie kawę, żeby się trochę ogrzać.
Wstawił wodę i oparł się rękami o blat, pochylając głowę. Westchnął głośno, zamykając oczy i rozkoszując się panującą ciszą. Ile by dał, żeby mieć taki spokój na co dzień, a nie słuchać wiecznych kłótni albo nawet brać w nich udział. Zaczął rozmyślać. Ostatnio często to robił, a głównym tematem był X Factor. Zastanawiał się, co by było, gdyby nie poszedł do programu. Czy nadal byłby z Rose? Pewnie, że tak! Akurat, co do tego nie miał wątpliwości. Kochał ją i niesamowicie męczył go fakt, że nikt nie mógł się o tym dowiedzieć. Ciężko utrzymać tak silną miłość w tajemnicy. Jego rozmyślania przerwały szczupłe ramiona obejmujące jego talię i już po chwili poczuł na plecach ciepło bijące z policzka szatynki. Na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Odwrócił się przodem do dziewczyny, po czym mocno ją do siebie przytulił, jakby chciał ochronić ją przed całym złem świata. Nawet w tamtej chwili, potargana, z czerwonymi oczami i w za dużej zielonej bluzie, była dla niego piękna.
– Przestraszyłeś mnie – wyznała cicho, zanim spojrzała prosto w oczy Horana. – Nie słyszałam jak wchodzisz.
– Wiesz przecież, że mam klucze. Uroczo spałaś, nie chciałem cię obudzić. – Zaśmiał się, na co na twarzy dziewczyny również pojawił się uśmiech. – Swoją drogą, nie powinnaś leżeć w łóżku?
– Jak na chwilkę z niego wyjdę to nic mi nie będzie.
– Będzie. Uciekaj, a ja zaraz przyniosę ci herbatę.
Skinęła głową i z ogromnym uśmiechem wróciła na kanapę. Zmieniła kanał w telewizji na kreskówki i okryła się miękkim kocem pod samą szyję. Chwilę później Niall postawił na niskim, szklanym stoliku dwa kubki z parującymi napojami i zajął miejsce obok swojej dziewczyny, która natychmiast wtuliła się w jego chłodne ramię.
– Chciałem zabrać cię jutro ze sobą, ale skoro źle się czujesz, chyba odpuszczę ten pomysł.
– Może to i dobrze. – Jej twarz nieco spochmurniała. – Wiesz, jak zareaguje Tom. Ten facet mnie nienawidzi.
– Za to ja cię kocham i mam gdzieś jego zdanie – powiedział z uśmiechem, całując czubek nosa dziewczyny. – Twoja praca pozwala ci na pojawianie się w tych samych miejscach co ja, więc to zawsze jest świetna wymówka.
– Chciałabym, żeby to wszystko było łatwiejsze – westchnęła i znowu wtuliła się w blondyna.
Ja też, pomyślał. Nawet nie wiesz jak bardzo.
***
– To... Może porozmawiamy? – zapytał Mulat, biorąc nieśmiało blondynkę za rękę.
– Głuptasie – zaśmiała się słodko dziewczyna. – Przecież cały czas rozmawiamy.
– Nie to konkretnie miałem na myśli – odparł, spoglądając na dziewczynę.
Nie patrzyła na niego. Najwyraźniej ciekawszy był dla niej chodnik, niż chłopak, z którym właśnie przechodziła ulicą. Zayn dokładnie jej się przyglądał, przez co czuła się skrępowana. Jej kąciki ust uniosły się delikatnie ku górze, po czym odwróciła głowę i spotkała spojrzenie towarzysza.
– Dlaczego tak na mnie patrzysz?
– Ja... Um.... Tak po prostu... Jakoś...
Starał się coś wymyślić, ale nie udało mu się to, w efekcie czego usłyszał śmiech blondynki i mimowolnie się uśmiechnął. Podobał mu się dźwięk jej śmiechu i poza tą myślą jedyne, co teraz siedziało w głowie chłopaka to pytanie dlaczego w ogóle zgodziła się na ten cyrk. Wiedział jednak, że nie powinien na razie pytać. Może ona po prostu ma taki sam kontrakt jak on? Nie, nie. Raczej nie. A może jednak? Nie miał pojęcia jak konstruowany jest kontrakt dla zwycięzców X Factora. Wyrzucił z głowy wszystkie myśli na temat tego głupiego spotkania i ponownie spojrzał na dziewczynę. Chciał się czegoś o niej dowiedzieć.
– O czym myślisz?
– Zastanawiam się, czy też uważasz, że Selena i Justin do siebie nie pasują? – mówiła z przejęciem, ale nie spojrzała w stronę chłopaka. – Mówiłam jej, żeby się w to nie pakowała. To zwykły dupek i...
– Pezz... czekaj, znasz Selenę Gomez? Z resztą nieważne. Może przejdziemy na nieco poważniejsze tematy?
– No tak! – odwróciła twarz w jego kierunku i zatrzymała się. – Masz rację!
– Co? Z czym? – zapytał zdezorientowany.
– Nie mam się w co ubrać na twój jutrzejszy występ, a podobno muszę na nim być.
– Och, nie wiedziałem, ale...
– Tak, Zayn. Oczywiście, że możesz pójść ze mną. Widzę, że masz świetny gust! Dobrze się składa.
Malik nie zdążył już nic odpowiedzieć, bo był ciągnięty za rękę przez tłum ludzi. Co chwilę widział błysk jakiegoś flesza po którejś stronie. Obserwują nas. Właśnie tego chciał menedżer zarówno One Direction, jak i Little Mix. Związek to najlepsza promocja dla obu stron.
***
Już od godziny Liam siedział w swoim pokoju i rozmawiał z Danielle, która po kilkudziesięciu minutach odebrała telefon, rozwiewając tym samym wszystkie czarne scenariusze, które utworzył umysł chłopaka.
– O której będziesz w Londynie?
– O piętnastej ląduje.
– Um... Piętnasta?
– Nie dasz rady?
– Mam wywiad. Dopiero o siedemnastej kończymy.
– Nic nie szkodzi. Pojadę do El i później zabiorę się z nią. Zjemy coś i zdążymy akurat na koncert.
– Nie gniewasz się?
– Li, skarbie. Oczywiście, że nie. – Zaśmiała się. – Ale muszę już kończyć. Widzimy się jutro. Napiszę ci jak tylko wyląduję.
– W porządku. Do zobaczenia!
Rzucił telefon na szafkę i położył się na łóżku, wpatrując się w jasnofioletowy sufit. Jego myśli skupione były na dziewczynie. Strasznie za nią tęsknił. Chciałby móc się do niej przytulić i poczuć jej cudowny zapach. Uwielbiał to. Leżał na miękkiej pościeli, wspominając wszystkie wspaniałe chwile spędzone w jej towarzystwie. Jego myśli powoli odbiegały od dziewczyny, by skupić się na jutrzejszym wywiadzie. Czekała ich długa seria pytań, ponieważ wywiad miał trwać dwie godziny, a oni nie dostali pełnego zestawu pytań do wglądu. Zastanawiał się czy wytwórnia zatwierdziła zestaw i po prostu pozwalają im spontanicznie odpowiadać, czy może coś miało ich zaskoczyć.
***
Blondyn ostatni raz popatrzył w oczy dziewczyny, po czym musnął ustami jej policzek i opuścił progi domu, który miał być spełnieniem ich marzeń. Szatynka bardzo cieszyła się z każdej wizyty chłopaka. Mimo iż chwilami był nadopiekuńczy, to jednocześnie strasznie słodki i czuła, że jest dla niego ważna, a to liczyło się najbardziej. Dochodziła dwudziesta trzecia. Rosie prosiła Nialla, ale uparł się, że powinien wrócić do domu na wypadek gdyby rano pojawił się u nich Tom. Jego upór chwilami był nie do wytrzymania, ale nie miała innego wyjścia jak po prostu pożegnać się z chłopakiem. Zamknęła drzwi i udała się do salonu. Zdążyła usiąść na kanapie, gdy rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Spojrzała na zegarek i lekko się przestraszyła. Nikogo się nie spodziewała, a tym bardziej nie o tak późnej porze. W dodatku mogła mieć pewność, że to nie Horan, bo on otworzyłby sobie sam drzwi. Postanowiła udawać, że nikogo nie ma, ale gość natarczywie napierał na przycisk, którego dźwięk niesamowicie irytował dziewczynę. Wstała i nieco przestraszona podeszła do dębowych drzwi. Wciągnęła ze świstem powietrze i pociągnęła drzwi do siebie.
– Hej, Car. Mogę wejść? – zapytał głosem wypranym z emocji.
– Jasne, że tak – odpowiedziała, wpuściła chłopaka i przyglądała mu się z uwagą, gdy zdejmował buty, a następnie odwieszał kurtkę na wieszak. – Co się...
– Przytul mnie.
– Co? – zapytała zdziwiona.
– Wiem, nigdy tego nie robiłem i to też jest dla mnie dziwne, ale teraz właśnie o to proszę. Po prostu mnie przytul.
Zdezorientowana Smith stanęła na palcach i przyciągnęła do siebie chłopaka. Dokładnie tak jak tego potrzebował, właśnie od niej. W jej ramionach całkowicie się rozkleił. Wtulił zimną twarz w ramie jej bluzy i płakał jak małe dziecko. Z bezsilności, którą tak mocno odczuwał. Najnormalniej w świecie miał dosyć, ale... Kto na jego miejscu by nie miał? Już i tak wiele wytrzymał. Nie potrafił znieść tej chorej sytuacji.
Rosie nie wiedziała, co się dzieje. Nigdy nie widziała przyjaciela w takim stanie, przez co jeszcze bardziej się denerwowała. Ciepłe łzy wyrządzały ścieżkę na twarzy chłopaka, by po chwili znaleźć się na rękawie bluzy, którą szatynka miała na sobie. Stali tak kilka minut, po których odsunął się od dziewczyny i spojrzał na nią zapłakanymi oczami, w których można było dostrzec smutek. Smutek i namacalną pustkę, ale również jakieś drobne ciepło, które pojawiło się dopiero, gdy chłopak znalazł się w objęciach szatynki.
– Już dobrze? – zapytała. Skinął głową. – Chodź, zrobię ci gorącej herbaty, zanim się przeziębisz.
Uśmiechnął się smutno, ale ruszył za nią do kuchni.
– Przepraszam.
– Co? Za co? – zapytała nadal w lekkim szoku.
– Za to, że tu przyszedłem, że cię pewnie obudziłem i przemoczyłem ci rękaw – mówił, opierając się o próg pomieszczenia.
– Daj spokój, Zayn. To nic takiego. Wiesz przecież, że możesz tu przychodzić kiedy tylko masz na to ochotę.
Zrobiła dla nich herbatę, po czym wyjęła z szafki drugi koc dla swojego gościa i obydwoje usiedli na kanapie, przykrywając się miękkim materiałem. Zayn opowiedział o wszystkim co go spotkało tamtego dnia, a ona uważnie słuchała, po czym próbowała poprawić mu humor różnymi opowieściami, aż w końcu, późno w nocy, zasnął podczas jednej z nich. Rosalie przykryła go bardziej kocem, który w połowie leżał na podłodze, zgasiła światło i pozwoliła mu spędzić resztę nocy na kanapie.
świetne świetne świetne !!! ;D
OdpowiedzUsuńwspółczuje Zaynowi :(
Mam nadzieję, że sobie poradzi :(
Ciekawe jak zareaguje Paul na Car...
Proszę dodaj szybko !
Bo chyba mnie zkręci z ciekawości !
Czekam !! ;***
♥♥♥
http://justgivemeafreelove.blogspot.com/
hej directonerki ! zobaczcie co właśnie znalazłam : http://movies.xaa.pl/?p=11 to jest film :"This is us" !!! można go spokojnie pobrać i pooglądać w domu chłopaków z 1D <3 opis jest po angielsku, ale w filmie można włączyć polskie napisy także super;) bylam na nim w kinie, ale pobrałam go i teraz oglądam codziennie haha ;)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie, serio, nie lubię Perrie...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Zyan sobie jakoś poradzi zwłaszcza, że widzę, że on chyba coś czuję do Car.. :c
Już nie mogę doczekać się kolejnego dodawaj szybko ! :) <3
Pozdrawiam, życzę weny i czekam nn :**
http://hugmekissmelovememarryme.blogspot.com/
Świetne, świetne, świetne.
OdpowiedzUsuńJeszcze nei czytałam takiego bloga, w którym chłopaki by za dobą nie przepadali. Kocham to!
Zayn i Perrie? Lubie ją, więc spoczo ^^
Ale piszesz... kochana, masz ogromny talent. Czytając to opowiadanie nie widzę słów i zdań, lecz miejsca, bohaterów. Niemalże słyszę, jak ze sobą rozmawiają.
To, jak tworzysz jest O L Ś N I E W A J Ą C E.
Oby tak dalej ;)
zapraszam w wolnym czasie na http://i--love--myself--better--than--you.blogspot.com/
Ciekawie, ciekawie ^^
OdpowiedzUsuń