tag:blogger.com,1999:blog-13452737114483228132024-03-13T03:16:26.374+01:00Behind the scene.Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.comBlogger19125tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-19503350348624548272015-02-28T01:19:00.003+01:002015-02-28T01:19:21.466+01:00Odcinek 7(2).: Brak sił.<div style="text-align: justify;">
Nie potrafiła w to uwierzyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Prawdopodobnie setny raz wsłuchiwała się w głos chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Czuła jak coś w niej pęka, a jednocześnie miała ochotę skakać z radości. Jego cichy szloch, jąkanie i słowa, które wypowiadał... wiedziała, że to ją złamało. Z drugiej strony odczuwała pewną satysfakcję. Osiągnęła to, czego chciała. Zdawała sobie sprawę z tego, że stary Liam powrócił.</div>
<div style="text-align: justify;">
Niewiele myśląc, rzuciła telefon na szafkę nocną i włączyła laptopa. Niecierpliwiła się, mając wrażenie, że komputer celowo tak wolno się uruchamia, ale kiedy w końcu wszystko zostało włączone była w pełni szczęśliwa. Uśmiech nie schodził jej z twarzy i nawet nie trudziła się, by otrzeć mokre od płaczu policzki. Szybko otworzyła odpowiednią stronę internetową i zabukowała bilet na samolot, po czym rzuciła się do pakowania walizek.</div>
<div style="text-align: justify;">
Stary, dobry Londyn.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Tęskniłam.</i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Na zewnątrz powoli robiło się ciemno, a zdenerwowany to zbyt słabe słowo, by określić Harry'ego. Ósmy raz z rzędu próbował dodzwonić się do pomocy drogowej, ale jego połączenie znowu zostało odrzucone. Czekał już prawie trzy godziny. Sam już nie wiedział, co powinien zrobić. Nie znał się na samochodach, więc nie miał pojęcia, co mogło się zepsuć, a tym bardziej - jak to naprawić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ruch na bocznej drodze już dawno ustąpił, co sprawiło, że pojawiali się "szaleńcy". Każdy po kolei wymijał zepsuty samochód, nie tracąc czasu na zapytanie kierowcy, czy przypadkiem nie potrzebuje pomocy. Nagle, pierwszy raz od ostatniej godziny, chłopak dostrzegł światła z naprzeciwka. Poprawił się na swoim siedzeniu, wpatrując się w nie z nadzieją, że to pomoc. Jednak nim auto zdążyło podjechać bliżej Harry zauważył w lusterku pędzącą ciężarówkę. Poczuł nagły przypływ strachu, zapiął pas bezpieczeństwa i zacisnął hamulec w obawie, że rozpędzone auto zmiecie go z jezdni. Zacisnął mocno oczy, czekając na jakiekolwiek uderzenie, ale nic nie nadchodziło. W końcu usłyszał długi dźwięk klaksonu i przerażający dźwięk zderzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Styles niczego jednak nie poczuł.</div>
<div style="text-align: justify;">
Niepewnie otworzył jedno oko i ze świstem wciągnął powietrze. Rozpędzony tir nie uderzył w niego, ponieważ jego kierowca w ostatniej chwili próbował wyminąć stojący na awaryjnych światłach samochód. Głównie dzięki temu chłopak jeszcze żył, ale nie każdy miał tyle szczęścia, co on. Nadjeżdżające z naprzeciwka auto zostało dosłownie zmiecione z ulicy, po czym po paru obrotach zatrzymało się, uderzając w drzewo.</div>
<div style="text-align: justify;">
Harry szybko wybrał numer pogotowia i wysiadając z auta, informował kobietę o całym wydarzeniu. Czuł, że drżą mu dłonie. Był zdenerwowany i przerażony. Odetchnął z ulgą, gdy starszy mężczyzna wysiadł z ciężarowego samochodu, jedynie z rozciętą skronią. Niepewnie zszedł z jezdni i ruszył w stronę nieco zmasakrowanego ciemnego audi. Miał wrażenie, że skądś go zna. Zmarszczył brwi, chowając telefon do kieszeni spodni, stanął o krok od drzwi kierowcy i spojrzał na rozbitą szybę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Poczuł, że jego świat się zawala, gdy między potłuczonymi fragmentami szkła zauważył zakrwawioną twarz swojej matki.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Była piąta nad ranem drugiego dnia urlopu chłopców. Jay nadal nie pogodziła się z informacją z poprzedniego dnia. Całą noc nie spała, zastanawiając się jak jej syn poradzi sobie z dzieckiem. Wiedziała, że zespół ma mało wolnego czasu i wystarczająco problemów na głowie. W pewnej chwili chciała nawet namówić partnerkę swojego syna na usunięcie ciąży, ale zdawała sobie sprawę z tego, że znienawidziłaby samą siebie, gdyby jej się udało. Poza tym nadal nie rozumiała jakim cudem tej dziewczynie udało się rozdzielić Louisa i Harry'ego. Sądziła, że nikt nigdy tego nie zrobi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak był nieco zdezorientowany i zdenerwowany na swoją rodzicielkę. Nie potrafił uwierzyć w jej reakcję. Liczył na wsparcie, zrozumienie... pomoc. Jednak nie dostał niczego poza jej rozczarowanym spojrzeniem. Nie potrafił się z tym pogodzić, targały nim emocje, a kiedy obudziło go bijące od partnerki ciepło był naprawdę roztargniony. Przetarł oczy, by nieco się obudzić, a następnie przyłożył dłoń do czoła brunetki. Była rozpalona, co wzbudziło w nim lekkie przerażenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- El, skarbie, wstawaj. - Jego głos miał charakterystyczną, lekką chrypkę jak zawsze po przebudzeniu. Potrząsnął delikatnie ramieniem dziewczyny, żeby ją obudzić, po czym położył rękę na jej policzku, gładząc go.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zostaw, Loueh - szepnęła sennie, kładąc swoją dłoń na jego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze się czujesz? Czegoś ci potrzeba? - pytał, nie dając za wygraną.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Możesz mnie przytulić? Tu jest cholernie zimno - odpowiedziała cicho.</div>
<div style="text-align: justify;">
Szatyn otworzył szerzej oczy, patrząc na Eleanor. Była szczelnie opatulona kołdrą, aż po czubek nosa. Jej oczy były przekrwione i podkrążone, jakby nie spała parę nocy, a na policzkach miała wyraźne wypieki. W dodatku sama była niczym grzejnik. Nie mógł uwierzyć, że jest jej zimno. Westchnął, wiedząc, że coś jest nie tak.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, kotku. Chodź, ubierzemy się i pojedziemy do lekarza, dobrze?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niee... Poleżmy chwilkę, nie mam siły wstać - jęknęła cicho.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakoś do załatwimy. - Złożył pocałunek na jej gorącej skroni i wstał z łóżka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Szybko podniósł z podłogi czarne, dresowe spodnie i założył je na siebie, otrzepując z kociej sierści dół nogawki. Wyjął z walizki zwykły niebieski T-shirt dla siebie i ulubione, granatowe dresy swojej dziewczyny razem ze skarpetkami. Założył na siebie bluzkę, po czym wspiął z powrotem na łóżko i delikatnie odrywał brunetkę. Zadrżała, jednocześnie komunikując to głośnym jękiem. Tomlinson przygryzł wnętrze policzka, zakładając jej spodnie, a następnie wsunął na jej stopy parę grubych skarpetek.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jedziemy do lekarza - zakomunikował, podnosząc się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Eleanor podniosła się na łokciach, sięgając do szafki nocnej po gumkę do włosów. Opadła z powrotem na poduszkę, kiedy tylko chwyciła to, czego szukała. Przekręciła się na plecy, po czym usiadła na brzegu łóżka i bez rozczesywania związała włosy. Następnie podniosła z dywanu czarną koszulkę na krótki rękaw i wciągnęła ją na siebie, chowając ją w spodnie. Louis w tym czasie założył na siebie szarą bluzę z kapturem i z taką samą, mniejszą o dwa rozmiary podszedł do dziewczyny. Pomógł jej wstać, po czym wsunął jej ręce w rękawy i zapiął pod samą szyję. Cmoknął ją szybko w czubek nosa, po czym nie puszczając jej dłoni, ruszył w stronę drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dała parę kroków równo z nim, ale to było ponad siły, które aktualnie miała. Już po chwili chwyciła się mocniej jego dłoni i oparła się o jego ramię, zapobiegając upadkowi. Szatyn zatrzymał się, spoglądając na partnerkę z przerażeniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest... jest coś, co powinieneś wiedzieć - szepnęła z wysiłkiem. Wstrzymał oddech, wiedząc, że nie usłyszy niczego dobrego. - Jestem chora - dodała cicho, wyczerpując ostatnie pokłady energii, które w sobie miała. Zemdlała.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Blondynka obudziła się tego dnia z szerokim uśmiechem. Miała w głowie idealny plan na cały dzień, który musiała jedynie wcielić w życie. Wszystko musiało być perfekcyjne, więc od razu chwyciła telefon i wybrała numer swojego przyjaciela, prosząc go o zakup potrzebnych jej biletów. Kiedy się rozłączyła, wstała z łóżka i wyszła z pokoju, kierując się w stronę kuchni. Jej mieszkanie nie było duże, ale w końcu mieszkała sama, więc dla niej było idealne. Zrobiła sobie płatki z mlekiem i usiadła na kanapie w salonie, włączając telewizor. Trafiła akurat na jedną ze swoich ulubionych bajek - "Toma i Jerry'ego".</div>
<div style="text-align: justify;">
Szybko zjadła swoje śniadanie i włączyła kanał muzyczny, zwiększając dźwięk. Wrzuciła talerz do zlewu i wróciła do swojego pokoju. Wyjęła z szafy czarne, obcisłe spodnie i dłuższą białą koszulkę z czerwono-czarnym napisem "jut say 'yes'", którą miała na sobie, kiedy poznała swoją obecną dziewczynę. Do całości dobrała czerwone vansy z białymi sznurówkami, czarno-czerwoną bejsbolówkę i tego samego koloru full cap. Ze wszystkimi rzeczami skierowała się do łazienki i położyła je na pralce, po czym wzięła gorący prysznic, a następnie założyła wybrany zestaw, umalowała się, wyprostowała włosy i wyszła z mieszkania.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyszła z bloku, w którym mieszkała i skierowała się do swojej ulubionej kwiaciarni po drugiej stronie ulicy. Nie było dużego ruchu, więc już po chwili, wdychała zapach kwiatów w sklepie. Została przywitana szerokim uśmiechem starszego sprzedawcy, na co odpowiedziała mu tym samym. Szybko kupiła duży bukiet czerwonych róż i wypełniony helem balon w kształcie serca, po czym zapłaciła za wszystko i opuściła pomieszczenie. Rozejrzała się w poszukiwaniu znajomej osoby, a następnie przewróciła oczami, kiedy nikogo nie znalazła. Wyciągnęła telefon z tylnej kieszeni spodni i szukała odpowiedniego kontaktu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Caro! - usłyszała znajomy krzyk.</div>
<div style="text-align: justify;">
Podniosła głowię i uśmiechnęła się, widząc biegnącego w jej stronę Petera. Dała mu się mocno przytulić, oczywiście odwzajemniając uścisk.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze cię widzieć - powiedział chłopak, gdy wypuścił już przyjaciółkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ciebie również - odpowiedziała. - Załatwiłeś?</div>
<div style="text-align: justify;">
- No pewnie! - Wręczył jej dwa bilety na wieczorny seans, za które podziękowała mu buziakiem w policzek i schowała je za obudowę swojego telefonu. - Kiedy przyjechałaś?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wczoraj.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czekaj. Jesteś tu od wczoraj, nic mi nie powiedziałaś i jeszcze nie widziałaś się z Rox? Coś się stało?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co miało się stać? - Zaśmiała się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Siebie jeszcze zrozumiem, bo o mnie zawsze zapominasz, ale dlaczego nie widziałaś się z nią?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Była na wycieczce szkolnej i w domu była dopiero w nocy. W sumie to dobrze się złożyło, bo przecież dzisiaj są jej urodziny, więc miałam czas, żeby coś przygotować. Jej mama obiecała, że nie wygada, że przyjechałam i wyjątkowo Roxy nie musi dziś wracać na noc do domu - wyjaśniła z szerokim uśmiechem. - Wpadniesz z Jade, Michaelem, Nathanem i tą jej przyjaciółką, której imienia nie pamiętam do mnie o dwudziestej pierwszej? Wszystko tam będzie już przygotowane na nasz powrót, bo wtedy dopiero będziemy wracały z kina. Po prostu tam bądźcie, okay?</div>
<div style="text-align: justify;">
- No dobra, zbiorę wszystkich i przyjdziemy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Świetnie! Czyli widzimy się wieczorem, a teraz uciekam. - Przytuliła jeszcze raz chłopaka, odwróciła się i ruszyła w swoją stronę, jednak po chwili zatrzymała się i krzyknęła przez ramię: - Masz klucz, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasne, że mam - odparł, machając w powietrzu swoim zestawem, w którym miał około dziesięć, nie wliczając tych do swojego mieszkania, kluczy. - Bawcie się dobrze!</div>
<div style="text-align: justify;">
Pomachał jej, na co odpowiedziała mu tym samym. Nie potrafiła pozbyć się uśmiechu, kiedy żwawym krokiem przemierzała ulice małego miasta. Nie obawiała się o fotografów, którzy mogliby zrobić jej zdjęcia - wiedziała, że tu żadnego nie zastanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po dwudziestu minutach dzwoniła do drzwi swojej młodszej ukochanej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wszystkiego najlepszego, księżniczko - powiedziała, przygryzając dolną wargę, kiedy tylko dziewczyna stanęła w progu. Rozległ się niesamowity pisk, a chwilę później jubilatka stała w objęciach swojej drugiej połówki, nie wierząc w to, że naprawdę ją widzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
A to był dopiero początek niespodzianek.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Może nie myślał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Może przemawiał za niego alkohol.</div>
<div style="text-align: justify;">
A może po prostu właśnie tego chciał?</div>
<div style="text-align: justify;">
Stawiając się w obecności jedynej dziewczyny w obecnym gronie - ciężko było wytłumaczyć zachowanie blondyna. W końcu byli w klubie pełnym różnych osób, ale to nie była jej wina, że stary kolega skupiał się tylko na niej. W końcu nikt nie wiedział, że Rose i Niall nadal są razem. Nim szatynka zdążyła cokolwiek zrobić, pięść chłopaka wylądowała na twarzy ich przyjaciela z dzieciństwa. Pisk Rosie przebił się przez głośną muzykę, kiedy Marcus stracił równowagę po przyjęciu ciosu i zderzył się z twardą podłogą klubowego parkietu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest moja, dupku - warknął Horan do zdezorientowanego kumpla, łapiąc nadgarstek swojej drugiej połówki.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie sprzeciwiała się, nie chciała robić scen. Po prostu dała wyprowadzić się z klubu tylnym wyjściem. Nie mogła uwierzyć w to, że jej chłopak naprawdę uderzył swojego przyjaciela z zazdrości o nią. Doskonale wiedział, że Rosalie była zainteresowana tylko nim, a mimo to był wściekły, gdy ktokolwiek chociażby się za nią oglądał, a takie sytuacje zdarzały się cały czas.</div>
<div style="text-align: justify;">
Blondyn przycisnął dziewczynę do zimnej ściany budynku, wpijając się w jej usta. Uśmiechnęła się, oddając pocałunek. Uwielbiała, kiedy przemawiała za niego złość i pożądanie. Być może chwilami był zbyt zaborczy, ale to nie miało znaczenia. Kochała go i wiedziała, że prawdopodobnie nic nigdy tego nie zmieni.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy chłodniejszy powiew wiatru, wywołał gęsią skórkę na ciele obydwojga, oderwali się od siebie. Przez cały czas utrzymali kontakt wzrokowy, próbując unormować oddechy, jednak żadne z nich niczego nie mówiło.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz, że to było dziecinne? - szepnęła, przeczesując dłonią jego poburzone włosy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zanim zdążył odpowiedzieć usłyszeli dźwięk aparatu i dostrzegli światło lampy błyskowej po swojej prawej stronie. Obydwoje odwrócili się z przerażeniem w odpowiednią stronę, jednak reporter już uciekał i Niall był pewny, że upity alkoholem nie będzie w stanie go dogonić. Spojrzał zaniepokojony na swoją dziewczynę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam - powiedział po chwili, na co Rose uniosła jedną brew. - Za to, co zrobiłem i za gościa, który zrobił nam zdjęcie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie twoja wina - odparła pewnie, stając na palcach i przytulając blondyna. - Miejmy nadzieję, że nie będzie zbyt wyraźne - dodała cicho.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bardzo cię kocham, Rosie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja ciebie też, Ni.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dochodziła trzecia, trzeciego dnia urlopu. Stan upojenia bruneta właśnie osiągał ostatni poziom - nadmierne analizowanie wszystkiego. Siedział już w swoim starym pokoju i palił kolejnego z rzędu papierosa, zastanawiając się do czego to wszystko prowadzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zdał sobie sprawę z tego, że nie chce dłużej kontynuować kariery. Był zmęczony wszystkim, co spotykało go w świecie sławy. Miał dość wszystkich kłamstw, fałszywych osób, udawania i braku prywatności. Każdy czasami osiąga punkt, w którym wie, że należy odpuścić i Malik znalazł się właśnie w tym punkcie. Nie potrafił określić dokładnie dokąd zmierza jego życie, ale wiedział, że ani trochę mu się to nie podoba.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pogubił się w tym, co i do kogo czuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale najgorsze było to, że już sam nie wiedział, kim jest. Wszystko go zmieniło. W tej trudnej drodze, którą musiał przejść z pozostała czwórką i wciągniętymi w to dziewczynami zgubił samego siebie. A najgorsze było to, że nie wiedział, co zrobić, by odnaleźć prawdziwego siebie i sens swojego życia...</div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Obiecałam rozdział w lutym, więc jestem.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Osobiście nie jestem zadowolona, ale może choć trochę wam się spodoba.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Zapraszam na następny <b>w marcu</b>.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Liczę na wasze komentarze,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>K. xo </i></div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-19514489034974491852015-01-22T00:49:00.000+01:002015-01-22T00:49:38.075+01:00Odcinek 6(2).: Wolność?<div style="text-align: justify;">
Chłodny wiatr towarzyszący przy wschodzie słońca wcale nie pobudzał blondynki. Najchętniej poszłaby na busa, dając jednocześnie odrobinę prywatności swojej ulubionej parze. Sama marzyła tylko o tym, by spotkać się jak najszybciej z Roxanne. Chciała już stanąć przed jej drzwiami i patrzeć na malujący się uśmiech na jej twarzy. <i>Najpiękniejsze, co kiedykolwiek widziałam.</i> Pomyślała, uśmiechając się pod nosem. Oczy same jej się zamykały na myśl, że przesiedzi jeszcze ponad godzinę w samochodzie podczas jazdy do rodzinnej miejscowości.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaraz wracam - odezwał się nagle Niall.</div>
<div style="text-align: justify;">
Caroline zmarszczyła brwi, przyglądając się pochylającemu się nad szatynką blondynowi. Doskonale wiedziała, że chciał chociażby cmoknąć jej policzek zanim się oddali, ale w ostatniej chwili przypomniał sobie o tym, że nie może tego zrobić i momentalnie wyprostował się jak struna, a w jego błękitnych tęczówkach dziewczyna dostrzegła smutek, który udzielił się także jej. Delikatnie skrzywiona patrzyła jak chłopak oddala się w stronę toalet. Przeniosła wzrok na stojącą obok niej przyjaciółkę, która dokładnie obserwowała ruchy chłopaka. <i>Jak to możliwe, że tyle wytrzymali?</i> Westchnęła, wyobrażając sobie jak ciężkie muszą być dla nich tego typu sytuacje i nagle zdała sobie sprawę, że nie potrafiłaby znieść czegoś podobnego. Być tak blisko ukochanej osoby, a jednocześnie tak daleko niej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Rosie, wszystko w porządku? - zapytała łagodnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak - odparła, odwracając się w stronę blondynki. - W samolocie będziemy tylko my. - Zaśmiała się, chociaż w jej głosie pobrzmiewał smutek. - To trudne, ale można się przyzwyczaić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oszukujesz sama siebie - szepnęła, kiwając przecząco głową. - Zdaję sobie sprawę z tego, że najchętniej pokazałabyś światu, że jest twój. Chociaż myślę, że nie musisz tego robić, bo on jest tak zadurzony, że nie zwróciłby uwagi na inną dziewczynę nawet, gdyby to była gwiazda porno i paradowała mu przed oczami nago - parsknęła, na co obydwie wybuchły śmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Potrafisz poprawić człowiekowi humor - mówiła przez śmiech Rosalie. - Swoją drogą, nie wiem, czy wiesz, ale musisz przynajmniej tydzień spędzić u Nialla.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czekaj, dlaczego?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Każda z dziewczyn przyjeżdża do swojego chłopaka na przynajmniej tydzień w ciągu tych trzech urlopowych - tłumaczyła z uśmiechem. - Więc pomyślałam, że mogłabyś przyjechać z Roxanne, jeśli chcesz oczywiście.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To naprawdę świetny pomysł, Rose, ale nie chciałabym zbyt bardzo wchodzić wam na głowę. - Przeczesała włosy dłonią, przygryzając przy tym dolną wargę w zakłopotaniu. Chciała się zgodzić. Nie było tylko pewna, czy oby na pewno nie będą zbyt bardzo przeszkadzały.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Caro, daj spokój. To naprawdę nic wielkiego. Nasze mieszkania są na tyle duże, że damy radę gdzieś was zadomowić. Poza tym chciałabym poznać ten twój skarb. - Mrugnęła do blondynki, na co ta się uśmiechnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Okay. W takim razie przyjedziemy razem. Myślę, że w ostatnim tygodniu was odwiedzimy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Szatynka skinęła głową, zapewniając, że będzie odliczała dni do ich przyjazdu, po czym obydwie usiadły na swoich walizkach. Po chwili wrócił blondyn i gdy razem z Rosalie, zostali wywołani na samolot, nadszedł czas na pożegnanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pocałuj go - szepnęła Smith, przytulając się do przyjaciółki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co? - zapytała równie cicho zaskoczona jej słowami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- On nie będzie chciał tego zrobić na moich oczach, więc ty to musisz zrobić. Jest tu kilku reporterów, jeśli tego nie zrobisz wzbudzicie podejrzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Musisz udawać, prawda? Nauczyłam się już, że o ciebie nie muszę być zazdrosna, więc nie wahaj się. - Ścisnęła ją mocniej, mówiąc głośno, że będzie tęskniła, po czym puściła blondynkę i skinęła do niej niezauważalnie głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
Niall z lekkim uśmiechem przytulił się do Caroline, gadając o różnych rzeczach. Wiedział, że jeśli choć na chwilę będzie cicho to będzie mu smutno. Nienawidził pożegnań. Dziewczyna stanęła na palcach wtulając się mocniej w chłopaka, a gdy tylko się od siebie odsunęli położyła dłoń na jego policzku i złączyła ich usta w jedną całość. Pocałunek nie był długi, czy wypełniony emocjami. Po prostu był, nie znacząc przy tym absolutnie nic dla nich obojga.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Podróż wydawała się wręcz dłużyć. Jakby wszystko szło na złość nie po jego myśli. Każda kolejna minuta zdawała się trwać wieczność, a zmęczenie nie dawało za wygraną. Powoli zaczął zdawać sobie sprawę z tego, że nieprzespana noc nie była dobrym pomysłem. Jednak w tym samym czasie pojawiała mu się w głowie roześmiana twarz towarzyszki i wiedział, że było warto. Sam powoli gubił się we wszystkim, co działo się wokół niego. A wszystko zaczęło wariować odkąd powiedział Rosie, co do niej czuje. Tylko, czy przez ten czas jego uczucia się nie zmieniły? Czy nadal z czystym sumieniem potrafiłby powiedzieć, że kocha dziewczynę chłopaka, który jest z nim w zespole? Nie potrafił zaprzeczyć, ale nie potrafił także tego potwierdzić. Prawda była taka, że już sam nie wiedział co i do kogo czuje, a cała noc spędzona z Perrie sprawiła, że miał jeszcze większy mętlik w głowie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, gdy w końcu zaparkował przy piętrowym domku jednorodzinnym. Wysiadł z auta i wziął z tyłu swoją walizkę, po czym ruszył w stronę mieszkania.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zayn! - Dziewczęcy pisk, sprawił, że brunet oderwał wzrok od ścieżki tylko po to, by spojrzeć na biegnącą się w jego stronę siostrę. Z szerokim uśmiechem rzuciła mu się na szyję, na co chłopak się zaśmiał. - Tak bardzo się za tobą stęskniłam! - mówiła, przytulając się jeszcze mocniej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Waliyha! Dusisz mnie. - Nadal się śmiał, gładząc jej plecy. - Też strasznie tęskniłem - dodał, gdy dziewczyna go puściła. Na ich twarzach nadal widniał szeroki uśmiech, który był wręcz identyczny, tak samo jak odcień ich tęczówek. Byli tak bardzo do siebie podobni. - Wyrosłaś - szepnął, biorąc między palce długi, czarny kosmyk jej włosów.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Um, dzięki? Chyba. - Wyraz jej twarzy się nie zmieniał, gdy ciągnęła starszego brata za ramię w głąb budynku, opowiadając po drodze mnóstwo historii, które go ominęły.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Blondynka powoli przechadzała się ulicami Londynu. Była niewyspana i zirytowana wczesną rozmową ze swoim "chłopakiem". Gdyby tylko mogła wycofać się z umowy bez wahania by to zrobiła. Miała dość Harry'ego. Jego wiecznego spóźniania się, zapominania o wszystkim i niedojrzałości, jaką okazywał za każdym razem nie podchodząc do ich sprawy poważnie. Związki są trudne, ale udawane związki są o wiele gorsze.</div>
<div style="text-align: justify;">
Westchnęła, wchodząc do pobliskiej kawiarni. Nie pragnęła wiele. Chciała tylko dogadać się ze swoim partnerem tak, żeby wszystko szło im łatwiej, ale on nie wykazywał takiej chęci. Chwilami myślała, że może nawet robi to specjalnie? Tylko jaki ma w tym cel?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam - usłyszała za sobą, przez co odwróciła się i zdjęła okulary przeciwsłoneczne, patrząc na niewysoką brunetkę przed sobą. - Mogłabym prosić o autograf i zdjęcie? - zapytała nieśmiało, na co Swift odpowiedziała jej uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasne, kochanie - powiedziała cicho, biorąc od niej zeszyt i wpisując się, po czym przytuliła ją i uśmiechnęła się do zdjęcia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nastolatka podziękowała, po czym wróciła do starszego mężczyzny, który prawdopodobnie był jej tatą i dwóch starszych kobiet i razem ruszyli w swoją stronę. Taylor uśmiechnęła się pod nosem. Pamiętała jak sama wychodziła tak z rodziną. Teraz widywała ich naprawdę rzadko i męczyło ją to. Tym bardziej, że za każdym razem pytali ją o to, czy kogoś w końcu znalazła. Bywali męczący i nie rozumieli show biznesu, to był fakt. Jednak blondynka mimo wszystko ich kochała i nie podobało jej się to, że jedyny tydzień wolnego w najbliższym czasie będzie musiała spędzić ze swoim "chłopakiem", który nawet nie wysila się, żeby pokazać, że choć trochę zależy mu na ich sprawie. W przeciwieństwie do niej. Miała ochotę zniknąć z całego świata. Była zmęczona całą obojętnością, która ją otaczała.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Hej, dodzwoniłeś się właśnie do Danielle Peazer. Niestety nie mogę teraz odebrać, ale jeśli to coś ważnego po prostu zostaw wiadomość, a skontaktuję się z tobą w wolnej chwili.</div>
<div style="text-align: justify;">
Głos dziewczyny rozbrzmiewający w słuchawce wydawał się tak odległy jak nigdy dotąd. W tej chwili szatyn miał gdzieś wszystko, co się działo i co było przed nim. Wiedział, że jedyne, co się liczy to, to by mieć ją tuż obok siebie, bo bez niej nic nie miało znaczenia. W końcu dopuścił do siebie wszystko, co było wokół i każdy bodziec ze świata docierał do niego z taką siłą, że Liam miał wrażenie, iż eksploduje przez własne uczucia. Dotarło do niego, że został zupełnie sam. Czuł pustkę, żal, złość i... tęsknotę. Oparł czoło o kierownicę, a z jego gardła wydobył się głośny szloch. Wziął głęboki oddech, prostując się, po czym przeczesał włosy dłonią i ponownie wybrał odpowiedni numer.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dani... Hej, um, tu Liam i ja... tak cholernie cię za wszystko przepraszam - zaczął po usłyszeniu poczty głosowej. - Wiem, że zachowywałem się jak dupek, teraz to wiem. Nie zdawałem sobie sprawy z tego jak bardzo cię potrzebuję. Przepraszam, że cię nie doceniłem, że źle cię traktowałem. Naprawdę mi przykro. Stoję na tym głupim poboczu już drugą godzinę i próbuję się do ciebie dodzwonić. Proszę, po prostu się do mnie odezwij. Nie potrafię żyć bez ciebie. Chciałbym tak jak kiedyś sprawić, że na twojej twarzy pojawi się ten najpiękniejszy uśmiech. Tak bardzo mi ciebie brakuje, skarbie. Oddzwoń, błagam, nie mogę cię stracić. Wybacz mi i pamiętaj, że mimo wszystko bardzo cię kocham.</div>
<div style="text-align: justify;">
Rozłączył się, rzucając telefon na siedzenie obok, po czym ponownie oparł się o chłodną skórę na kierownicy i najnormalniej w świecie zaczął płakać. Nie użalał się nad sobą. Po prostu analizował wszystkie ważniejsze sytuacje, które miały miejsce w ostatnim czasie i zdał sobie sprawę z tego, że show biznes go zniszczył, ale najgorsze było to, że wiedział, iż nie poradzi sobie z tym wszystkim sam, a przy tym nie miał nikogo, kto mógłby mu pomóc.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Czarny samochód przemierzał spokojnie wyznaczoną trasę. Piosenki w radiu grały tak głośno, że chłopak nie mógł usłyszeć własnych myśli i to naprawdę go cieszyło. Nie spał długo w nocy i wciąż nie mógł pozbyć się dziwnego uczucia, które towarzyszyło mu od ponad dwudziestu czterech godzin. Przeczuwał, że stanie się coś złego. Ściszył nieco wiadomości, które się rozpoczęły, kiedy usłyszał dźwięk swojego telefonu. Sięgnął szybko po urządzenie i nie patrząc na ekran, odebrał połączenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Słucham? - Bardziej zapytał, niż stwierdził, nie mając pewności, kogo powinien spodziewać się po drugiej stronie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry? Skarbie, wszystko w porządku? - usłyszał po drugiej stronie, a na jego ustach od razu pojawił się mały uśmiech. Tęsknił za tą delikatnością w jej głosie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, mamo. Wszystko dobrze. Czemu pytasz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Miałeś być u nas prawie godzinę temu, więc postanowiłam upewnić się, że nic się nie stało - odpowiedziała kobieta z wyraźną ulgą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Um, racja, miałem. Wyjechałem trochę później, niż chciałem - wyjaśnił.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, rozumiem. Ale jesteś już w drodze, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, właściwie powinienem być za jakieś trzydzieści minut i... - Urwał, kiedy wszystko w aucie ucichło. Silnik wydał z siebie straszny warkot, po czym samochód stanął. - Zaczekaj chwilę, mamo - powiedział, odkładając telefon na siedzenie obok, nie rozłączając połączenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zmarszczył brwi, próbując na nowo ruszyć, jednak jedyne, co dostał to przerażające dźwięki, po czym spod maski zaczął wydobywać się dym. Jęknął przeciągle, odpinając pas i wychodząc z auta. Otworzył maskę i odskoczył, kiedy śmierdzący dym wyleciał prosto na jego twarz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kurwa! - wrzasnął, przeczesując włosy dłonią. Zerknął na całą maszynerię i zacisnął mocno powieki, odczuwając frustracje. - Naciągacze. <i>Kup ten droższy model, na pewno będzie lepiej się sprawował</i> - przedrzeźniał mężczyznę z salonu Volkswagena, w którym gościł się zaledwie miesiąc temu.Zrezygnowany podszedł z powrotem do drzwi kierowcy i sięgnął przez okno po swój telefon.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mamo? Możliwe, że jednak będę trochę później. Małe problemy na drodze - wyjaśnił jak najspokojniej potrafił, przeczesując swoje bujne włosy dłonią.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak to? Co się stało?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Coś z silnikiem. Muszę zadzwonić po pomoc. Kończę, będę najszybciej jak tylko się da. Do zobaczenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Do zobaczenia, synku. Bądź ostrożny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Harry przewrócił oczami, rozłączając się. Nadopiekuńczość jego rodzicielki potrafiła być niesamowicie krępująca. Przeszukał listę swoich kontaktów i wybrał numer pomocy drogowej. Kobieta po drugiej stronie zapewniła go, że wyśle jednostkę, by go odholowali w ciągu najbliższych dwudziestu minut, po czym rozłączyła się. Chłopak westchnął, zamykając maskę, a następnie wrócił do auta i rozsiadł się w fotelu, czekając na pomoc.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak godzinę później wciąż był w tym samym miejscu, a jego nerwy powoli się kończyły.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Może jesteście głodni? - zapytała kolejny raz Jay, wywołując uśmiech na twarzy swoich gości. Po raz kolejny grzecznie odmówili, na co kobieta pokręciła głową, upijając łyk swojej kawy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Właściwie to... chcielibyśmy wam coś powiedzieć - powiedział niepewnie szatyn, zerkając na siedzącą obok siebie dziewczynę. Splótł razem ich palce, za co otrzymał pełen wsparcia uśmiech od brunetki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czy to coś, co może przyprawić twoją matkę o zawał, Louis? - Dan zmrużył oczy, patrząc niepewnie na swojego pasierba. Ostatnim razem, kiedy zaczął od tych słów biedna Jay przez pół godziny dochodziła do siebie. Zdecydowanie jej jedyny syn miał wyjątkowy dar.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Miejmy nadzieję, że nie zareaguje, aż tak drastycznie - odparł, przewracając oczami, po czym zerkał raz na swoją rodzicielkę, raz na ojczyma. - Będziemy mieli dziecko.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wstrzymał oddech, kiedy jego słowa zawisły w powietrzu. Eleanor ścisnęła mocniej jego dłoń, czując, że rytm jej serca znacznie przyśpieszył. Oczy dwójki starszych osób szerzej się otworzyły, kiedy zerkali raz na nią, raz na niego. Cisza powoli robiła się krępująca i ani Louis, ani El nie mieli pojęcia, czego mają się spodziewać. Jednak wszystko stało się jasne, kiedy cichy głos Jay rozległ się po salonie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba mi słabo.</div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>KTO WRÓCIŁ? <b>NO JA.</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>KTO BARDZO PRZEPRASZA? <b>ZNOWU JA.</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>KTO PRZYSIĘGA NA WŁASNE MARNE ŻYCIE, ŻE DODA ROZDZIAŁ W LUTYM?</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>ZDECYDOWANIE JA.</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Mam nadzieję, że ktokolwiek jeszcze tutaj czekał.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nikt nie stracił we mnie wiary i nie uciekł stąd z piskiem na ustach.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>I... że ktoś dotrwa ze mną do końca tego opka.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Dziękuję wszystkim, którzy jeszcze tu są.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jesteście najlepsi.</i></div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-58855809422694690572014-03-10T23:59:00.002+01:002014-03-10T23:59:58.441+01:00Odcinek 5(2).: Rodzina jest najważniejsza.<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Głosujemy na <i>One Direction back off camera</i>.</div>
<div style="text-align: center;">
Możecie głosować wielokrotnie. </div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://docs.google.com/forms/d/1NYnJGCRWDMWHaDkFM-x_JJj5yMd_fOCPs1XFESkVoZs/viewform" target="_blank"><b>KLIK. <3</b></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po długim wspólnym przemówieniu piątka chłopaków siedziała na dużej kanapie, czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony menagera. Jednak mężczyzna tylko wpatrywał się w każdego po kolei, patrząc jak bardzo dręczą ich nerwy w oczekiwaniu. W dość dziwny i niewiadomy dla nikogo sposób czerpał przyjemność, widząc swoich podopiecznych w takim stanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cóż, skoro tak to wszystko przedstawiacie - zaczął w końcu, a w każdym zatlił się płomyczek nadziei. - To moja odpowiedź brzmi nie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nadzieja tak szybko jak przyszła, tak szybko odeszła. Popatrzyli na siebie, chcieli jakoś walczyć, ale byli zbyt zaskoczeni taką reakcją. <i>To wszystko? Tylko tak skomentuje naszą dwugodzinną wypowiedź?!</i> Myślał zirytowany Louis, zaciskając dłonie w pięści. Już miał się odezwać, gdy uświadomił sobie, że tylko zacznie niepotrzebną walkę, którą i tak zapewne przegra, więc po prostu odetchnął głęboko, chcąc się choć odrobinę uspokoić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś pewny, że to właśnie tego chcesz? Jeżeli fani zobaczą nasz rozpad znienawidzą całą wytwórnie za kłamstwa o naszej przyjaźni - powiedział, siląc się na jak najbardziej przekonujący ton.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jaki rozpad? Zespół się rozpadnie wtedy, kiedy ja tego zechcę - odparł twardo mężczyzna, przeglądając jakieś papiery, leżące na biurku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie możemy już ze sobą wytrzymać - odezwał się Harry. - Prawda jest taka, że jesteśmy bliscy powybijania siebie nawzajem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Poza tym fani zaczynają coś wyczuwać - dodał Niall.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Paul, zastanów się. Myślę, że lepiej dać nam przerwę niż zrujnować wytwórnię i siebie w jednym - mówił Zayn.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj nam chociaż miesiąc, żeby od siebie odpocząć. - Liam patrzył z nadzieją na menagera.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dwa tygodnie - zarządził.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Trzy tygodni.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niech stracę, ale po tym wracacie i bierzecie się w garść. Mam dość ganiania za wami. Urlop nie uwalnia od związków, więc zróbcie tak by wasze partnerki pojawiły się u was przez przynajmniej siedem dni. Idźcie już, nie mogę na was patrzeć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jednocześnie zmarszczyli brwi, słysząc ostatnie zdanie, jednak po chwili je zignorowali. <span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Sami również nie mogli patrzeć na twarz mężczyzny, więc po prostu wstali z kanapy i wyszli z biura. Po długiej kłótni cała piątka
mogła w końcu spokojnie wrócić do domu. Byli lekko zdziwieni wszystkim,
co się wydarzyło, ale przede wszystkim byli szczęśliwi. W końcu to
odczuwali. Wyobrażali sobie dwa tygodnie wolności... od tego całego,
szalonego życia i nie potrafili pozbyć się uśmiechów. Ignorowali swoją
obecność, żeby nie zaczynać niepotrzebnych kłótni w tak wspaniałym dniu.
Czym prędzej wybiegli z czarnego vana, gdy ten tylko zaparkował pod
willą i każdy po kolei pobiegł się pakować. Mieli pewne obawy, co do
tego wszystkiego. <i>Czy będziemy w stanie dalej to wszystko ciągnąć?</i> Pomyślał Louis, wyciągając z kieszeni telefon i wybierając odpowiedni numer, odsunął od siebie wszystkie negatywne myśli. <i>Czas choć trochę odpocząć.</i></span></span></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>***</i></span></span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Caro! Jesteś?! - krzyczała szatynka, gdy tylko wróciła do mieszkania. - Caro? - zawołała nieco ciszej, zdejmując buty, po czym weszła wgłąb mieszkania<i>.</i></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ruszyła do salonu, gdzie grał telewizor, jednak nie znalazła w nim blondynka. Zmarszczyła brwi, po czym ruszyła dalej. Zajrzała do kuchni, przy okazji wstawiając wodę na herbatę, a następnie weszła na górę. Zapukała do pokoju współlokatorki, po czym otworzyła drzwi, nie czekając na jakikolwiek odzew. Odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła śpiącą dziewczynę, jednak, gdy zobaczyła mokre policzki Caroline ogarnął ją niepokój. Płakała. Szatynka przykucnęła przy jej łóżku i odgarnęła blond kosmyki z twarzy, po czym zerknęła na leżący obok niej laptop. Był otwarty, a o tym, że jest włączony świadczyła mrugająca dioda. Rosie zmarszczyła brwi i sięgnęła po urządzenie, uruchamiając je i po chwili na ekranie ukazał się Twitter, którego Caroline musiała przeglądać przed zaśnięciem. <i>Czyżby dlatego płakała?</i> Pomyślała Rosalie, czytając pierwsze tweety kierowane w stronę blondynki. Skrzywiła się, widząc wszystkie wyzwiska i groźby kierowane do jej nowej przyjaciółki. <i>Sama bym się rozpłakała przy czymś takim</i>. Westchnęła, zamykając laptopa i odkładając go na szafkę nocną dziewczyny, po czym przykryła ją kocem i wyszła z pokoju.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Czyli dobre wieści muszą jednak poczekać - szepnęła do siebie, zaparzając kubek gorącej herbaty.</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">***</span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Nawet nie wiesz jak bardzo ci zazdroszczę - powiedziała blondynka, wydymając dolną wargę. - Też chciałabym takie mini wakacje.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - O to się nie martw! - zaśmiał się chłopak, wpakowując do walizki złożoną bluzę, którą podała podała mu dziewczyna. - Z tego co wiem to dostaniesz tydzień, bo masz do mnie zawitać - mrugnął do niej, na co się roześmiała.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Jej śmiech rozniósł się po całym pokoju, wywołując jeszcze większy uśmiech na twarzy bruneta. Zdecydowanie zaliczał się on do jednych z jego ulubionych dźwięków. Miał wrażenie, że coraz bardziej zbliża się do dziewczyny. Nie przeszkadzało mu to, wręcz przeciwnie. Nie chciał mieć w niej wroga, skoro i tak musieli spędzać ze sobą wiele czasu. Chciał mieć w niej oparcie i chciał być dla niej takim oparciem. Wszystko szło w dobrym kierunku. Dziewczyna złożyła kolejną koszulkę i po chwili Mulat wpakowywał ją do swojej czarnej walizki. Cały czas przy tym rozmawiali i śmiali się z ciągłych żartów. Coraz bardziej lubili spędzać ze sobą czas.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Zayn - odezwała się nagle dziewczyna poważnym tonem.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Co jest? - Uśmiechnął się lekko w jej stronę.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Gdzie ty tak właściwie mieszkasz? - zapytała, marszcząc zabawnie brwi, na co chłopak wybuchł śmiechem, chowając twarz w dłoniach. - No co?</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Po prostu myślałem, że masz jakieś poważne pytanie, bo zrobiłaś taką zabawną, poważną minę - mówił przez śmiech. - Mieszkam w Bradford, Pezz. Właściwie moja rodzina tam mieszka.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Och... nie mam pojęcia, gdzie to jest - zachichotała, przeczesując włosy palcami.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - To w sumie nie tak daleko stąd. Około trzy godziny jazdy samochodem.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Pokiwała głową w zrozumieniu, po czym zmieniła temat, opowiadając Malikowi swoje zabawne przygody i gdy tak opowiadała był nią wręcz oczarowany, a w jego głowie pojawiły się wizje spędzenia dwóch tygodni bez Perrie i powoli docierało do niego, że wcale go to nie cieszy.<i> Chyba za bardzo się do niej przywiązuję.</i></span></span></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i>***</i></span></span></div>
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Telefoniczny sygnał oczekiwania powoli stawał się irytujący. Jak długo można nie odbierać swojego telefonu? Westchnął zirytowany, siadając na miękkim łóżku i wpatrując się w walizkę. <i>Co jeśli niespodzianka się nie uda? Może wyjechała z Robinem. </i>Rozmyślał, oczekując ciepłego głosu w słuchawce. Tak bardzo się za tym stęsknił.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Halo? - usłyszał w końcu męski głos.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Robin? - zapytał niepewnie.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Tak, to ja. Coś się stało, Harry?</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Nie, jasne, że nie. Musi się coś stać, żebym dzwonił? - Zaśmiał się.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - W sumie to nie. Nie przemyślałem pytania.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Właśnie. Możesz dać mi mamę?</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Akurat śpi, dziwnie się dzisiaj czuła. Obudzić ją, czy...</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Nie! Nie budź jej. W takim razie jak wstanie to przekaż jej, że jutro przyjadę do domu. Tak informuję, żebyście się nigdzie nie wybrali.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Och, fajnie, że wpadasz! Przekażę jej jak tylko się obudzi. O której będziesz?</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Będę jakoś na piętnastą.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Porozmawiali jeszcze chwilę, po czym rozłączyli się. Harry odłożył telefon na szafkę nocną, a sam położył się na łóżku, wpatrując się w sufit i myśląc, co by było, gdyby nie poszedł na casting. Czy nadal pracowałby w piekarni? Znalazłby sobie dziewczynę i prowadził normalne życie? Sam nie wiedział, ale był pewny, że wszystko byłoby lepsze niż to, co ma teraz. Przetarł twarz dłońmi, po czym zamknął oczy. Miał dość tego dnia. Jednak spokój nie był mu dany, usłyszał cichy skrzyp drzwi, na co jęknął głośno.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Puka się, do cholery.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Coś ty taki drażliwy, Loczuś? - usłyszał śmiech przyjaciela</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Nie jestem drażliwy - burknął, siadając i czekając, aż chłopak zajmie miejsce naprzeciwko.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Więc w sumie przyszedłem się pożegnać - zaśmiał się, siadając na brzegu łóżka. - Wyjeżdżamy z samego rana, a pewnie zabiłbyś mnie jakbym cię obudził.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Pewnie tak. Wyjeżdżamy? - zapytał z szerokim uśmiechem, unosząc jedną brew.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Tak, Eleanor jedzie ze mną - odparł, uśmiechając się.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Harry pokiwał głową. Cieszył się, widząc szczęście przyjaciela, jednak odczuwał w środku coś, co przeszkadzało mu w pełnym okazaniu tego. Coś w rodzaju wewnętrznego niepokoju, który informuje o tym, że wydarzy się coś złego. Nie potrafił dokładnie tego opisać, ale bał się tego.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Hazz, na pewno wszystko gra? - zapytał Louis, marszcząc brwi.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"> - Po prostu się boję, Lou.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><b>Od autorki:</b> W końcu mi się udało. Cóż, na kartkach wydawał się dłuższy. :c Postaram się dodać następny jak najszybciej i muszę zorganizować to jakoś, żeby był dłuższy.</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Czekam na wasze opinie!</span></span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">K. x</span></span>Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-57937368016553845482014-03-01T14:32:00.001+01:002014-03-01T15:22:45.812+01:00One Direction Awards.<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Heej kochani!</div>
<div style="text-align: justify;">
Co prawda nie wpadam z nowym rozdziałem, bo to będzie za kilka dni, ale dziś przybywam z niesamowitą informacją. Otóż <i>Behind The Scene</i> zdobyło dwie nominacje w <a href="http://1d-awards.blogspot.com/" target="_blank">One Direction Awards</a>. Jesteście tacy kochani! Chciałabym uściskać każdego z was w podziękowaniu, za to wszystko. <3</div>
<div style="text-align: justify;">
Więc, oczywiście teraz przechodzę do żebrania o głosy. :c</div>
<div style="text-align: justify;">
Ankieta znajduje się <b><a href="https://docs.google.com/forms/d/1NYnJGCRWDMWHaDkFM-x_JJj5yMd_fOCPs1XFESkVoZs/viewform" target="_blank">TUTAJ</a></b>.</div>
<div style="text-align: justify;">
BTS (wpisane do ankiety jako: <span class="ss-choice-label"><i>One Direction back off camera</i>) </span><span class="ss-choice-label"></span>otrzymało nominację w kategoriach:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Najlepszy Zayn;</div>
<div style="text-align: justify;">
- Najbardziej oryginalne opowiadanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście dziękuję za każdy głos z osobna. ♡</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Za chwilę uzupełnię fragment nowego odcinka, a za kilka dni pojawi się cały odcinek, który będzie wiele dłuższe niż te ostatnie, których długością sama się załamałam. :c</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kocham was i "widzimy się" niedługo,</div>
<div style="text-align: justify;">
K. x</div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-40213528951432148622014-02-24T00:09:00.001+01:002014-02-24T00:11:01.641+01:00Odcinek 4(2).: Myślisz, że wytrwamy?<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna chwyciła pilot, uruchamiając telewizor, po czym okryła się ciepłym kocem, trzymając w dłoniach kubek z parującą kawą. Ekran po krótkiej chwili rozjaśnił się, ukazując uśmiechniętych i elegancko ubranych prezenterów. Czerwony dywan, wywiady i piski fanów w tle, czyli niesamowity początek gali TCA. Danielle upiła spory łyk gorącego napoju, wpatrując się ze skupieniem w telewizor. Z lekkim uśmiechem wysłuchiwała żartów serwowanych przez Lucy Hale i Darena Crissa, którzy odpowiedzialni byli za wywiady. Wstrzymała oddech, gdy celebrytka z szerokim uśmiechem wołała do siebie One Direction i po chwili cała czwórka stanęła przed kamerą. <i>Więc jedna lekarze nie pozwolili wyciągnąć Nialla</i>, pomyślała, wyobrażając sobie złość Paula.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak miło, że w końcu was znalazłam! – powiedziała z uśmiechem brunetka. – Ale widzę, że jeszcze nie jesteście w komplecie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niestety Niall jest jeszcze zbyt słaby, żeby opuścić szpital – wyjaśnił szybko Liam. – Jednak czuje się już o wiele lepiej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, w takim razie zapewne wszystkich uspokoiła ta nowina i oczywiście życzymy mu jak najszybszego powrotu do normy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Rozmowa schodziła na różne tematy. Zaczynając od pracy na nową płytę, a kończąc na tym, kto z kim przyszedł. Właśnie, gdy nadszedł ostatni temat serce dziewczyny zabiło o wiele mocniej. Prezenterka zaczęła od Zayna, który oczywiście promował swój "związek" z Perrie, po czym Harry poszedł w jego ślady, opowiadając o Taylor.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Louis, a co z tobą? Słyszałam, że miałeś ostatnio małe problemy w związku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, mieliśmy mały kryzys – zaśmiał się szatyn, zerkając w prawą stronę z szerokim uśmiechem, po czym z powrotem spojrzał na Lucy. – Jednak wszystko już jest w jak najlepszym porządku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Czyli do siebie wrócili</i>, pomyślała, uśmiechając się szeroko, jednak jej uśmiech zniknął tak szybko, jak się pojawił.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W takim razie życzę wam szczęścia – uśmiechnęła się, przenosząc wzrok na Liama. – Liam, cały świat przeżywa twoje zerwanie z Danielle. To prawda, czy może tylko wymysł fanów?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niestety, nasze zerwanie to czysta prawda.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, co się stało?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cóż, myślę, że to bardziej osobisty temat i wolałbym go nie poruszać. Jednak mogę zapewnić, że to nie jest wina Danielle i chciałbym, żeby wszyscy przestali ją o to oskarżać – powiedział ze sztucznym uśmiechem, który szatynka mogła bez problemu rozpoznać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Brunetka skinęła głową, żegnając cała czwórkę i po chwili zniknęli z ekranu. Roztrzęsiona dziewczyna patrzyła tępo w telewizor przypominając sobie jego słowa. "T<i>o nie jest wina Danielle</i>...". Po jej policzkach spłynęło kilka łez, jednak nie oderwała wzroku. <i>Czy on właśnie, tak jakbym przyznał się do winy?</i></div>
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Biała limuzyna zaparkowała przy czerwonym dywanie, a przez przyciemniane szyby błysnęły jasne flesze. Blondynka zagryzła mocno dolną wargę, wygładzając swoją krótką sukienkę, w kolorze pudrowego różu, gdy poczuła czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Spojrzała w brązowe tęczówki przyjaciółki, która uśmiechała się do niej pokrzepiająco.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Będzie dobrze, Pezz – szepnęła do niej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzięki, Jade – odparła, uśmiechając się lekko.</div>
<div style="text-align: justify;">
Drzwi zostały otworzone przez szofera i każda po kolei z gracją opuściła auto. Gdy Perrie, jako ostatnia, stanęła na czerwonym dywanie, biała limuzyna odjechała, a dziewczęta zostały, wręcz oślepione fleszami, które błyskały z każdej strony. Z szerokimi uśmiechami ruszyły wyznaczoną drogą. Dwóch ochroniarzy podążało za nimi, gdy dziewczyny rozdawały autografy fanom, po czym ruszyły do środka budynku, po drodze przystając też na miejscu przeznaczonym do grupowych zdjęć, po czym weszły do ogromnego amfiteatru, gdzie miało rozpocząć się rozdanie nagród.</div>
<div style="text-align: justify;">
Blondynka niepewnie szła za przyjaciółkami, gdy poczuła duże dłonie na swojej talii. Odwróciła się zaskoczona, ale na jej twarzy szybko pojawił się uśmiech, gdy zauważyła miodowe tęczówki, które błyszczały w rozbawieniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No cześć – zaśmiał się, całując ją w policzek. – Miło znów cię widzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ciebie również – odparła, zwracając uwagę na prawą stronę jego twarzy. – Um, co ci się stało, Zayn? – zapytała lekko przerażona.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Widać? – jęknął cicho.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, znaczy z daleka na pewno nie. Widzę, że stylistki to macie dobre – zaśmiała się, próbując rozładować sytuacje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mała sprzeczka – powiedział cicho, a dziewczyna kiwnęła głową, nie chcąc wdawać się w szczegóły. Nie musiała przecież wiedzieć wszystkiego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Brunet splótł ich palce razem i ruszyli do środka w rozmawiając z innymi gwiazdami. Cały czas na ich twarzach gościły szerokie uśmiechy i, o dziwo, nie były one wymuszone. Czuli się w swoim towarzystwie coraz bardziej swobodnie. Edwards, co chwila zerkała na ich splecione dłonie, a jej kąciki ust unosiły się jeszcze wyżej, gdy nawet witając się z innymi osobami nie wypuszczał jej dłoni. Gdy w końcu udało im się odnaleźć swoje miejsca, obydwoje ucieszyli się, że siedzą obok siebie. Usiedli w miękkich fotelach. Dwoje prowadzących całe show wyszło na scenę w akompaniamencie głośnych braw.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, zapomniałem ci powiedzieć – szepnął Mulat, pochylając się w stronę dziewczyny. – Ślicznie wyglądasz, Perrie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Blondynka uśmiechnęła się szeroko w stronę chłopaka, dziękując za komplement, a jej policzki powoli zaczynały płonąć. To będzie długi wieczór.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Cisza panująca w pomieszczeniu powoli stawała się wręcz nie do zniesienia. Wiedział, że dobrze zrobił, każąc szatynce jechać do domu. Wyglądała jak wrak człowieka przez wszystkie nieprzespane noce, jednak to nie zmieniało faktu, że się nudził. Transmisja gali nadal trwała i ona była prawdopodobnie jedynym, co nie dawało chłopakowi zanudzić się na śmierć. Spojrzał na zegarek, wiszący na ścianie i zauważył, że dobiega dwudziesta, co oznaczało wieczorny obchód lekarzy. <i>Może w końcu pozwolą mi wyjść?</i> Równo z tą myślą, usłyszał cichy szmer drzwi i po chwili do sali wszedł w towarzystwie dwóch, uśmiechniętych pielęgniarek.<br />
- Witam, panie Horan – odezwał się mężczyzna, przeglądając kartę blondyna. – Jak się, pan, dzisiaj czuje?<br />
- Coraz lepiej, panie Thomson. Kiedy będę mógł wrócić do domu?<br />
- Ależ się, panu, śpieszy – zaśmiał się lekarz.<br />
- Wystarczy Niall. Dziwnie się czuję, jak pan, mówi do mnie "pan", bo przecież jest, pan, o wiele starszy i... um, to chyba nie miało sensu.<br />
- Spokojnie, wszystko zrozumiałem – ponownie zaśmiał się, odkładając kartę na jej poprzednie miejsce. – Cóż, jeżeli poranne badania nie wykażą żadnych przeszkód, to po południu będziesz mógł opuścić szpital.<br />
- Świetnie – ucieszył się blondyn, uśmiechając się szeroko.<br />
Chwilę później z powrotem został sam ze swoimi myślami. Zastanawiał się, czy Paul pozwoliłby mu tymczasowo zamieszkać z dziewczynami. Zrobiłby wszystko, żeby mieć przy sobie Rose, jednak wiedział, że nic z tego nie wyjdzie. Z uwagą patrzył jak zespół odbiera właśnie nagrodę na gali w kategorii "Zespół Roku". <i>Och, gdyby fani wiedzieli, nigdy byśmy tego nie zdobyli! </i>Chwycił z szafki swój telefon w tej samej chwili, gdy zasygnalizował on nową wiadomość. Zmarszczył brwi, widząc nadawcę i po chwili z lekkim uśmiechem czytał SMS'a<br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
Od: <b>Caroline. x</b></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie są zbyt wiarygodni w tej przemowie, a makijaż Harry'ego trochę się zmył. Myślisz, że się pobili? W sensie on, Liam i Zayn, bo oni mają takie dziwne ślady. xo</i></div>
<br />
Westchnął, zgadzając się w pełni z przyjaciółką. Odkąd tylko wybudził się ze śpiączki pisali ze sobą cały czas. Rosie czasami przyprowadzała ją ze sobą w odwiedziny, ale zazwyczaj blondynka wymykała się tylnym wyjściem, dając trochę prywatności, jak to sama nazywała, "swoim ulubionym słodziakom". Wcale nie ruszałaby się z domu, ale oczywiście media zaczęłyby swoje, gdyby szatynka sama odwiedzała Horana, który podobno był chłopakiem Caroline. A przynajmniej tak myślał świat.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Do: <b>Caroline. x</b></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Wiem, że nie są. Wszystko wychodzi coraz gorzej i wcale nie zmierza w dobrym kierunku. Myślę, że potrzebujemy przerwy? Też tak sądzisz, Caro? A co do bójki... um, jestem tego pewien. x</i></div>
<br />
Wysłał wiadomość i z uśmiechem oglądał występ Katy Perry z nową piosenką. Od razu przypomniał mu się casting i właśnie ona w jury. Wszystko zawdzięczał jej i mimo, że dostanie się do zespołu nie jest jak widać szczytem marzeń, to gdyby nie Katy Niall nic by nie osiągnął. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę i dlatego dziękował jej przy każdej możliwej okazji.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Od: <b>Caroline. x</b></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jeżeli taka przerwa by coś zmieniła, to zdecydowanie powinniście o nią zawalczyć. Jednak obawiam się, że Paul prędzej urwie wam głowy niż się na nią zgodzi. x</i></div>
<i><br /></i>
Zaśmiał się na wspomnienie o Paulu, chociaż sam myślał wcześniej o tym samym, to nie wydawało się to tak zabawne jak napisane przez blondynkę. Mimo wszystko, może warto spróbować? Wszystko byłoby lepsze niż jawne wyjawianie wielkiej tajemnicy, bo przecież nikt nie zdaje sobie sprawy z tego jak wielką nienawiścią żywią się "najlepsi przyjaciele".<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Do: <b>Malik</b>, <b>Tomlinson</b>, <b>Styles</b>,<b> Payne</b>.</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Myślę, że chyba czas na pierwszą w życiu, wspólną rozmowę. Tak dalej nie można. Jutro wieczorem musimy wszystko omówić.</i></div>
<i><br /></i>
Wysłał wiadomość, po czym wymienił jeszcze kilka z Caroline, po czym wykończony całym dniem, poszedł spać. Śnił o tym, co by było, gdyby naprawdę się polubili. Wyobrażał sobie jak wspieraliby się razem i radzili sobie z każdym problemem... jednak najwyraźniej to było zbyt piękne, by mogło być prawdziwe.<br />
Rano przywitała go niesamowita niespodzianka, bowiem, gdy otworzył oczy, zobaczył nad swoim łóżkiem czterech "przyjaciół". Przetarł zaspane oczy zdziwiony takim widokiem.<br />
- Co wy tu robicie? – zapytał zachrypniętym jeszcze od snu głosem.<br />
- Paul powiedział, że mamy cię odebrać, więc jesteśmy – wyjaśnił szybko Louis. – Poza tym nie mogliśmy wytrzymać do wieczora z pytaniem, o co chodziło z twoją wiadomością – dodał z lekkim uśmiechem.<br />
- Cóż, to i tak będzie musiało poczekać, aż wrócimy do domu – odparł, na co wszyscy skinęli głowami.<br />
- Tu masz jakieś ubrania – odezwał się Zayn, podając blondynowi reklamówkę, na co ten zmierzył go pytającym spojrzeniem. – Rose wybierała – dokończył, na co Niall lekko się uśmiechnął.<br />
Wstał z łóżka i wyszedł z sali, kierując się w stronę łazienki, by mógł się przebrać. Szybko znalazł się w dość sporym pomieszczeniu i zajął jedną z kabin i szybko przebrał się w swoje ubrania. Stanął przed lusterkiem, przeczesując palcami włosy, po czym przemył twarz zimną wodą i zerwał opatrunek, który został wczoraj przyklejony, po wyjęciu igły pozostałej po kroplówce, która nie była już potrzebna.<br />
Po kilku minutach Horan wrócił na salę, w której czekali na niego towarzysze z wypisem. Chłopak szybko zabrał swoje rzeczy i ruszył za pozostałymi. Przed szpitalem zebrało się mnóstwo fanów, jak i reporterów. Trzech ochroniarzy przeprowadzało całą piątkę do samochodu, jednak z każdej strony ludzie próbowali się do nich dostać. Blondyn patrzył na wszystkich oddanych nastolatków, którzy prosili o chociażby chwilę uwagi, a w jego głowie rodziło się coraz większe poczucie winy. <i>Jak możemy tak podle ich okłamywać?! </i>Przeszło mu przez myśl, jednak nim się obejrzał, wsiadali już do auta. Wszystko wydawało mu się tak bardzo niesprawiedliwe, naprawdę potrzebował przerwy.<br />
W ciszy dojechali pod ogromną willę i chwilę później wszyscy siedzieli w salonie. Blondyn wziął głęboki oddech, przyglądając się każdemu po kolei. Nikt się nie odzywał, co tylko działało wszystkim na nerwy. Niall sam zaczął mieć dziwne przeczucia, że niepotrzebnie wszystko zaczął. <i>To przecież nie ma żadnego sensu</i>. Pomyślał, wzdychając cicho.<br />
- Po co to wszystko? – zapytał nagle brunet, podnosząc wzrok i zerkając na pozostałych.<br />
Nikt się nie odezwał. Każdy z nim sam się nad tym zastanawiał, jednak nikt nie miał ochoty jako pierwszy przemówić. Mimo to wiedzieli, że nie mogą tak żyć. Wszystko zaczęło ich przytłaczać i po prostu tracili siły na codzienną walkę z własnym sobą. Czasami ludzie po prostu mają wszystkiego dość i teraz nadszedł ich moment.<br />
- Dość – powiedział nagle szatyn, podnosząc się z miejsca. – Myślę, że potrzebujemy przerwy. Wiem, że ogarniacie, że to nie ma sensu. Każdy musi złapać oddech, oderwać się od tego bagna, które zrobiliśmy... ochłonąć. A przede wszystkim znaleźć cokolwiek, co miałoby sens w gównie, gdzie aktualnie siedzimy. Taka prawda, wpakowaliśmy się w niemałe gówno.<br />
Wszyscy patrzyli na niego w niemałym zdziwieniu. Przekazał dokładnie to, co wszystkim siedziało w głowie. Nieważne, jak oczywiste to było, wszyscy skinęli głowami potwierdzając słowa Liama. Nie mogli żyć w takiej atmosferze i mieli nadzieję, że chwila przerwy cokolwiek zmieni. O ile Paul zgodzi się na ten nieplanowany urlop, który z pewnością nieźle zniszczy jego plany. Wszyscy rozeszli się bez zbędnych słów do swoich pokoi, by psychicznie przygotować się na starcie z szefem, które miało nastąpić już jutro.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<i>Okay, nie mam pojęcia, co mogę wam powiedzieć. Na pewno strasznie przepraszam za zaniedbanie tego wszystkiego, ale miałam dość. W sumie nadal mam dość tej historii, dlatego chcę ją jak najszybciej skończyć. Cóż, oczywiście dociągnę do 10 rozdziałów i będzie epilog, tak jak planowałam. Naprawdę przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam. Napisanie czegokolwiek tutaj było dla mnie tak cholernie trudne, że nad jednym zdaniem siedziałam godzinę. Nie potrafiłam nic z siebie wykrzesać. Hm, mam ferie i modlę się, żeby udało mi się nadrobić rozdziałów, bo szkoła mnie wykańcza i wcale nie mam czasu na pisanie. Także trzymajcie kciuki, żeby mi się udało dokończyć tą historię i powoli wam ją udostępniać. :)</i><br />
<i>Macie prawo być na mnie źli, chociaż mam nadzieję, że po krótkim wytłumaczeniu już nie jesteście. Serio przepraszam, kochani. Swoją drogą niewiele brakuje do 20 tys. wyświetleń. *-*</i><br />
<i>Co do następnego rozdziału, to nie martwcie się, nie będę wam kazała tak długo czekać. Pojawi się za niecałe 2 tyg.</i><br />
<i>A fragment (po prawej stronie) pojawi się za kilka dni.</i><br />
<i><br /></i>
<i>A teraz mam do was ładną prośbę, żebyście wpadli </i><b><a href="http://spisfanfiction.blogspot.com/" target="_blank">TUTAJ</a></b><i> i oddali głos w ankiecie na Blog Miesiąca, zaznaczając oczywiście "</i><a href="http://i-will-never-forget-you-baby.blogspot.com/" target="_blank">Peril</a><i>", który jest moim drugim blogiem. Zapraszam do czytania. :)</i><br />
<i><br /></i>
<i>Kocham was!</i><br />
<i>K. xoxo</i></div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-38730681624267516872014-01-19T01:11:00.002+01:002014-01-19T01:12:42.045+01:00Odcinek 3(2).: Razem możemy wszystko.<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #990000;">WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM. :)</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sen. Jakże piękna, bezproblemowa kraina, nieprawdaż? Blondynka z szerokim uśmiechem przemierzała idealny świat, ciesząc się, że wszystko jest dokładnie tak, jak to sobie wymarzyła, gdy przez cienką barierę marzeń przebił się krzyk. Zdezorientowana patrzyła jak budynki się rozmywają, a znany jej dziewczęcy pisk jest coraz głośniejszy. Zamrugała kilka razy, starając się obudzić i nagle ciemność zaczęła zanikać i dziewczyna mogła dostrzec jasnozielone ściany szpitala. Wzdrygnęła się, słysząc kolejny pisk ze spazmatycznym szlochem. Przerażona zaczęła lekko szturchać szatynkę, leżącą na jej kolanach, jednak nie potrafiła jej dobudzić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Rose! Rosie! – krzyczała, powoli wpadając w panikę. – Rosalie! Rose! Obudź się! To tylko zły sen! – wrzeszczała, potrząsając mocno ciałem szatynki. – Rosie!</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy Caroline zaczęła wpadać w szatynkę oczy jej przyjaciółki szybko się otworzyły, a sama w jednej chwili siedziała oparta plecami o ścianę. Rozejrzała się zdezorientowana i gdy zrozumiała, że jest w szpitalu wybuchła płaczem. Zaskoczona blondynka mocno przytuliła do siebie dziewczynę, czekając aż ta choć trochę się uspokoi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co się stało, Rose? – zapytała zdenerwowana, przy kolejnym histerycznym szlochu szatynki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- On... on... przecież.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ej, spokojnie – przerwała, kładąc dłonie na ramionach Smith i patrzyła prosto w jej jasnobrązowe tęczówki. – Odetchnij i dopiero mój, okay?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego jesteś taka spokojna? Przecież... przecież on umarł – szepnęła, a po jej policzkach spłynęły kolejne łzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ty mówisz? – zmarszczyła brwi, wpatrując się w płaczącą dziewczynę. – Przecież żaden z lekarzy jeszcze nie wyszedł z sali. Po prostu zasnęłaś i... Co?! Śniło ci się, że on umarł?</div>
<div style="text-align: justify;">
- To mi się tylko śniło? – wciągnęła ze świstem powietrze, oczekując odpowiedzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak! Boże, Rosie, ale mnie przestraszyłaś! On przeżyje, zobaczysz. Będzie walczył tylko po to, żeby spędzić resztę życia z tobą. Będzie walczył dla was. Będzie walczył, bo cię kocha.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mówiła spokojnie, a szatynka odetchnęła z ulgą, po czym w podziękowaniu mocno przytuliła się do swojej współlokatorki i... nowej przyjaciółki?</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Um... Więc, co zjadłbyś na śniadanie? – zapytała cicho.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oczy chłopaka skupiły się na dziewczynie. Zastygł w miejscu, trzymając w dłoniach białą koszulkę, którą miał zamiar na siebie założyć. Nie spuszczał wzroku z dziewczyny, analizując dokładnie jej słowa. Nie chciał się narzucać, a i tak wystarczyło, że spędził u niej noc. <i>To pewnie było dla niej wystarczającym kłopotem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeżeli powiedziałam coś nie tak, to...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, po prostu... chyba powinienem już iść – odparł, zakładając na siebie koszulkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślę, że powinieneś coś zjeść zanim wyjdziesz – mówiła cicho, obawiając się każdego wypowiadanego przez siebie słowa.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie jadam śniadania, Pezz – powiedział z lekkim uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Och.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale to miłe, że je zaproponowałaś.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie odpowiedziała. Jedynie uśmiechnęła się lekko w jego stronę i z uwagą obserwowała jak zakłada swoje buty. Następnie podszedł do niej i pocałował ją w policzek, rzucając krótkie "zadzwonię", po czym opuścił mieszkanie dziewczyny i ruszył w stronę swojego po drodze myśląc o wszystkim, co wczoraj miało miejsce. Od jego przyjścia, do zalanej koszulki, kończąc na zaśnięciu przy jakimś dennym filmie i na jego twarzy pojawiał się coraz większy uśmiech. Nie było tak źle... jak sądził, że będzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Słońce powoli wychodziło za horyzont i szatyn z szerokim uśmiechem wpatrywał się w to zjawisko. Wszystko wydawało mu się takie piękne w Kalifornii. Nie licząc zmiany czasowej, przez którą wstał tak wcześnie. Jednak to nie było tak straszne. W końcu nawet pobudka o czwartej nad ranem może być piękna jeżeli budzisz się przy osobie, którą kochasz, prawda? Spojrzał na telefon, który w tym samym momencie zaczął dzwonić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Halo? – powiedział szeptem, odbierając połączenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No, więc opowiadaj – usłyszał głos przyjaciela.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co mam ci opowiadać, Harry? – zaśmiał się, przymykając drzwi balkonowe, by nie obudzić Eleanor.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No czy ją znalazłeś? I jeśli tak to czy zdążyłeś? Ach! I jak zareagowała?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś gorszy niż baby – powiedział poważnie. – Nie znalazłem – dodał, udając załamanego. – Nie mam pojęcia, gdzie ona może być.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Naprawdę? Lou, tak mi przykro i...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nabrałeś się, frajerze! – wybuchł śmiechem, wyobrażając sobie wyraz twarzy swojego przyjaciela.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kiedyś cię zabiję.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A tak poważnie, to gdyby ten samolot był opóźniony jeszcze minutę to bym nie zdążył. Akurat wchodziła do gabinetu, jak ją znalazłem. A jeśli chodzi o reakcję to... była zaskoczona.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale jest wszystko dobrze?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba nawet lepiej – powiedział, uśmiechając się.<br />
- Świetnie! W takim razie widzimy się jutro.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gala, Lou. Ja idę z Taylor, Zayn z Perrie, a Liam chyba sam. No, a ty weźmiesz El, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasne. W takim razie raczej przylecimy jeszcze dzisiaj.</div>
<div style="text-align: justify;">
- O której? Przecież jest już piętnasta.<br />
- U nas jest siódma, Harreh – zaśmiał się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Porozmawiali jeszcze przez chwilę, po czym Louis z powrotem wpatrywał się w jaśniejące niebo. Po jakimś czasie wrócił do środka i po cichu poszedł do kuchni, wstawiając wodę i myśląc nad tym, jaką furorę zrobią na gali, po tym jak wszyscy myślą, że zerwali.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Danielle siedziała przed telewizorem, oglądając kolejny z kolei film. Czuła się jeszcze bardziej przygnębiona, gdy na końcu każdego jakaś para po wszystkich kłótniach jednak schodziła się razem i stawali się jeszcze bardziej nierozłączni. Chwilami przyłapywała siebie na wspominaniu początku znajomości z Liamem...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Nadchodził kolejny występ na żywo. Mimo tego, że tańczyła już jakiś czas to było najważniejsze wydarzenie w jej życiu. Podpisanie umowy z programem X Factor było zdecydowanie najlepszą decyzją jaką kiedykolwiek podjęła.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Po jednym zakończonym numerze zbiegła ze sceny, biegnąc za pozostałymi tancerzami i gdy tylko znalazła się za kurtyną, poczuła dość mocne zderzenie i to, że upada, przez co mocno zacisnęła powieki, czekając na ból, jednak nic takiego się nie zdarzyło. Powoli otworzyła oczy i zauważyła, że na kimś leży. Podniosła głowę napotykając pełne ciepła, spojrzenie dość wysokiego chłopaka i szybko zerwała się, stając na nogach, po czym podała mu rękę i pomogła wstać.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Um... przepraszam </i>– <i>powiedziała nieco zawstydzona.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Nic się nie stało – uśmiechnął się przyjaźnie. – Powinienem uważać, gdzie idę.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - To raczej ja powinnam uważać, gdzie biegnę – odparła, na co chłopak się zaśmiał.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jego śmiech był tak prawdziwy, a zarazem tak uroczy, że na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech, a jej serce zaczęło zdecydowanie szybciej bić. To było coś, czego nie czuła nigdy w życiu.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Może masz ochotę wyjść jutro na kawę? – zapytał prawie szeptem, a jej uśmiech tylko się powiększył.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Z ogromną przyjemnością.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Więc do zobaczenia jutro...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Danielle – dokończyła za niego, wyciągając dłoń, którą on delikatnie uścisnął.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Miło cię poznać, Danielle. Jestem Liam – dodał, całując lekko zewnętrzną stronę jej dłoni.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zamknęła oczy, pozwalając na to, by łzy spływały po jej policzkach. Nie potrafiła ich zatrzymać... poza tym, nawet nie chciała tego robić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Kocham cię, Ni – szepnęła po raz kolejny, trzymając dłoń blondyna.</div>
<div style="text-align: justify;">
W duchu dziękowała Caroline, za to, że jednak nie wróciła do domu. Pewnie siedząc tutaj w jej towarzystwie, płacząc i wyznając nieprzytomnemu Niall'owi jak bardzo tęskniła, czułaby się trochę niezręcznie. Już nawet zignorowała to, że kolejne łzy, spływają po jej policzkach, mocząc ciemne jeansy. Zapomniała o całym dniu, który przesiedziała w szpitalu. Nic nie miało znaczenia. Jedynie to, że jest blisko i może bez przeszkód trzymać jego dużą dłoń w swoich. Nagle poczuła lekkie uściśnięcie. Spojrzała zaskoczona na dłoń chłopaka, która lekko zacisnęła się na jej, po czym z powrotem przeniosła wzrok na jego twarz i dostrzegła lekko drążące powieki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ni – szepnęła, zakrywając buzie wolną ręką.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chwilę później jej tęczówki spotkały się z idealnym błękitem, za którym tak bardzo tęskniła, a w pomieszczeniu wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Jego dłoń zaciskająca się na jej dłoni. ICh splecione palce i wymiany uśmiechów.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tęskniłem – szepnął chrapliwie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja również – odparła z szerokim uśmiechem. – Zawołam lekarza – oznajmiła w pełni szczęśliwa i opuściła sale swojego chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
W końcu wszystko było tak, jak powinno być. Przynajmniej u niej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="background-color: white; text-align: start;">Szatyn krążył zdenerwowany po całym pokoju. Harry, który przyglądał mu się z uwagą, miał wrażenie, że za chwilę wywierci dziurę w podłodze. Jednakże nadal ciężko stawiał kroki na miękkim dywanie, co oznaczało, że myśli Harry'ego jednak nie były trafne. Starszy chłopak wydał z siebie zirytowane warknięcie, odsuwając telefon od ucha i klnąc pod nosem wszystko dookoła.</span><br style="background-color: white; text-align: start;" /><span style="background-color: white; text-align: start;"> - Odbierz ten pieprzony telefon! - krzyknął, gdy po raz kolejny usłyszał słodki głos swojej </span><i style="background-color: white; text-align: start;">byłej</i><span style="background-color: white; text-align: start;"> dziewczyny w powitaniu irytującej poczty głosowej. </span><i style="background-color: white; text-align: start;">Albo nie chce ze mną rozmawiać... albo coś się stało.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="background-color: white; text-align: start;"> - Przecież z nią zerwałeś </span></span>– odezwał się w końcu Styles. – Daj jej spokój... albo przynajmniej daj mi w spokoju oglądać telewizję.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie możesz jej oglądać u siebie? – warknął Liam z telefonem przy uchu, na co młodszy przewrócił oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No nie, bo tak jakby popsułem telewizor.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeszcze jeden? – zakpił.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ci do tego? Lepiej zajmij się sobą, bo widzę, że 'Panu Porządnemu' wszystko wymknęło się spod kontroli – powiedział z uśmiechem Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Spierdalaj! Gówno cię obchodzi moje życie! – wydarł się starszy chłopak.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zamknij się! Mam cię dość! Jesteś gorszy niż baba z humorami! – wrzasnął, podnosząc się z miejsca i stając przed Paynem. – I wiesz co? Danielle dobrze zrobiła zrywając z tobą. Jesteś zwykłym, niewartym jej dupkiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Słowa wypowiadane przez Loczka, rozbrzmiewały w głowie Liama tylko nasilając jego gniew. Nie prowadziło to do niczego, co byłoby rozsądne. Wystarczyła chwila, by zaciśnięta pięść szatyna ze złością uderzyła w twarz Harry'ego, który nie takiej reakcji się spodziewał. Złapał się za bolącą szczękę, odskakując kawałek od chłopaka, po czym zmarszczył brwi i rzucił się na niego. Żaden z nich nie kontrolował tego, co robi. Nienawiść i gniew zwyciężyły.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co się tu dzieje?! – wrzasnął Malik, jednak nie czekając na odpowiedz podbiegł do pozostałych, usiłując ich rozdzielić. Co chyba nie było dobrym rozwiązaniem...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>_______________________________________</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Yep. To by było tyle. :)</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Więc teraz wy wszyscy, którzy pisaliście do mnie na priv jaka to jestem straszna i okropna, itp... - hahahhahahahahhaahahahahhahahaha. Kocham was! Nawet nie wiecie jak ten wasz strach, że zabiję Nialla mnie rozbawiał! Z każdym dniem było więcej wiadomości i chwilami nie nadążałam wam odpisywać i wierzcie mi, że to było niesamowite. Poza tym... jak ja mogłabym zabić Niall'a, skoro to taki słodziak jest? ;_;</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>No, a teraz mnie zabawna i fajna kwestia.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Pamiętam, co mówiłam (w sensie, że rozdział miał być po tygodniu), ale napisałam wam też, że wyjeżdżam i dlatego miał być opóźniony rozdział. Niestety nie wzięłam pod uwagi lekcji i tego, że cały tydzień będę miała zawalony sprawdzianami. Musicie mnie zrozumieć. Liceum to nie zabawa i jeden sprawdzian na tydzień. Jak są cztery sprawdziany w tygodniu to i tak mało. A jeszcze dołóżcie do tego kartkówki i lekcje, na których pytają... Nie jest łatwo i dlatego rozdziały są z opóźnieniem.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Mam nadzieję, że następnym razem będziecie bardziej wyrozumiali.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Kocham was.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Do następnego. :)</i></div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-41175839008508484852014-01-06T23:36:00.000+01:002014-01-13T22:43:30.682+01:00Odcinek 2(2).: On musi żyć!<div style="text-align: justify;">
Wszystko już dawno wymknęło się spod kontroli. Ciemne uliczki wcale jej nie przerażały, wręcz przeciwnie. Coś, co zawsze wzbudzało w niej strach teraz przypominało o tym, że może żyć w spokoju. Tylko czy tego właśnie pragnęła? Przez trzy lata rozgłosu... teraz miała spokój. Zawsze narzekała na to, co działo się dookoła. Teraz wiedziała, że nie powinna. Westchnęła głośno, zdając sobie sprawę z tego, że cisza panująca na ulicach jeszcze bardziej ją przytłacza. Przebrnęła przez kolejną ciemną uliczkę, ignorując komentarze kilku mężczyzn, którzy w niej stali. Nie bała się ich, teraz nie bała się niczego. Miała jedynie ochotę rozpłakać się niczym małe dziecko. Wszystko wokół ją dołowało. <i>Czy tak będzie już zawsze?</i> Jej rozmyślanie przerwał dźwięk telefonu. Spojrzała na wyświetlacz i jej kąciki ust uniosły się lekko ku górze, gdy zauważyła na ekranie zdjęcie uśmiechniętej blondynki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej, Pezz – odezwała się, odbierając połączenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No cześć, Dani – usłyszała cichy głos dziewczyny. – Jak się trzymasz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Szczerze? Jest strasznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś pewna, że to samotności teraz potrzebujesz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie. Jedyne czego potrzebuję, to Liam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czemu z nim nie porozmawiasz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie jest takie łatwe, Perrie – westchnęła, siadając na jednej z ławek.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co w tym takiego trudnego?</div>
<div style="text-align: justify;">
- On się zmienił. Nie chcę tego Liama, który jest teraz. Chcę tego, który był kiedyś. Nie potrafię być z tak nieczułym dupkiem, którym teraz się stał – mówiła drżącym głosem, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Och... Rozumiem – głos blondynki był nieco głośniejszy od szeptu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oglądałam wywiad, Pezz – odezwała się, zmieniając temat.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Boże. Nic nie mów. Zawaliłam na całej linii. Ja... po prostu nie potrafię kłamać. Nie umiem wyuczyć się na pamięć całej kwestii, którą mi podają.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może nie musisz do końca kłamać? Spróbuj bliżej poznać Zayna. To naprawdę fajny chłopak.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, Dani. Tyle, że on jest cholernie zamkniętym w sobie człowiekiem – westchnęła.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Cichy skrzyp drzwi rozległ się po mieszkaniu, gdy Styles wychodził ze swojego pokoju. Ziewnął głośno, drapiąc się po karku i zaczął schodzić po schodach jedynie w nisko opuszczonych dresach, spod których wystawała gumka czarnych bokserek Calvina Kleina. Przeciągnął się, przemierzając korytarz. Chwilę później stał w kuchni, wstawiając wodę i przygotowując kubek kawy, która miała go obudzić. Usiadł na krześle barowym i oparł głowę na ręce, wpatrując się w czajnik. Niestety senność zwyciężyła i jego oczy powoli zaczęły się zamykać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry! – dziewczęcy głos rozległ się po kuchni.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie śpię! – wrzasnął, delikatnie podskakując, przez co zsunął się z krzesła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Głośny śmiech blondynki rozległ się po pomieszczeniu równo ze zderzeniem Loczka z podłogą kuchenną. Chłopak szybko podniósł się i zmierzył dziewczynę piorunującym spojrzeniem. I możecie mi wierzyć, jeżeli wzrok mógłby zabijać to ona już by nie żyła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ty tu robisz, Tay – zapytał, gdy blondynka przestała się śmiać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hm... niech zgadnę – udała, że się zastanawia. – Stoję, oddycham...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Konkret – mruknął, wywracając oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Miałeś być u mnie pół godziny temu. Wkurzam się, gdy się spóźniasz, ale takie coś to już przesada, Harry. Jeżeli będziesz się tak zachowywał to jeszcze bardziej przedłużą nam tą umowę, a ja nie chcę spędzać z tobą, więc czasu niż te pieprzone dwa miesiące, które jestem pewna, że i tak doprowadzą mnie do szału.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dziś miałem być u ciebie? Przepraszam! Całkowicie zapomniałem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daruj sobie – przewróciła oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Już się ubiorę i wyj...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie chcę już dzisiaj nigdzie z tobą iść. Jutro również nie. Zadzwonię do ciebie i omówimy kolor krawata.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po co?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ponieważ pojutrze jest gala? – odparła pytająco, na co chłopak lekko się skrzywił. – Nie wierzę, że nawet o czymś takim zapominasz. Z resztą nieważne. Weź się w garść, wychodzę – powiedziała ze stoickim spokojem, po czym chłopak usłyszał jedynie głośny trzask drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, cześć, Taylor. Miło, że wpadłaś – wymruczał pod nosem, zalewając gotującą się wodą swoją kawę.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Proszę pani, już jesteśmy – oznajmił kierowca taksówki, uśmiechając się w lusterku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Brunetka wręczyła mu odpowiednią należność, po czym wysiadła z auta. Spojrzała ze strachem na niewielki budynek przed nią. Nie spodziewała się, że zostanie tak szybko zapisana na zabieg, a jednak... pieniądze potrafią wszystko. Westchnęła głośno, naciągając kaptur na głowę jeszcze mocniej niż dotychczas i udała się do drzwi wejściowych. Oznajmiła siedzącej za masywnym biurkiem asystentce lekarza, że już jest, po czym zajęła miejsce na jednym z plastikowych krzeseł w poczekalni. Spojrzała na dość duży zegar wiszący na ścianie. Dokładnie za pięć minut powinna zostać przyjęta. Po jej policzku spłynęła pierwsza łza. Nie robiła tego, co podpowiadało jej serce, bo gdyby słuchała jego to pewnie nadal ukrywałaby się w hotelowym pokoju. Robiła to, co podpowiedział jej rozum. Nie miała szans przetrwać samotnie z dzieckiem, a nie mogła liczyć na pomoc rodziny, ponieważ oni nie mieli zbyt dużo pieniędzy, a utrzymanie takiego malucha trzeba również przeliczać na koszty, które trzeba w niego włożyć. Westchnęła głośno, przypominając sobie, że miałaby Tommy'ego. Tylko, że on przecież nie mógł jej utrzymywać. To byłoby nie w porządku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zapraszam, panno Calder – usłyszała przyjemny głos i zauważyła, stojącego w progu gabinetu starszego mężczyznę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Skinęła głową, biorąc głęboki oddech, po czym wstała z miejsca. Dała krok w stronę gabinetu i na nowo się zatrzymała. <i>Czy to oby na pewno taki dobry pomysł?</i> Nagle rozbudziły się obawy, a w głowie przewijały jej się wspomnienia różnych filmów, na których widziała szczęśliwe matki. <i>Ale one nie były samotne.</i> Szepnęła podświadomość. Brunetka otarła łzy ze swoich policzków i ruszyły w stronę gabinetu. Ostatni krok dzielił ją od wejścia do środka. Westchnęła z zamkniętymi oczami, przełamując się i jedną nogą stanęła w sali.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Eleanor! Nie! – usłyszała krzyk i zaskoczona odwróciła twarz w jego stronę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Lou? O mój boże, Lou! Co ty tu robisz?! – wrzasnęła zaskoczona wpatrując się w chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaczekaj – wydyszał, opierając ręce na kolanach i głośno oddychając. – Boże. Jeszcze nigdy w życiu tyle nie przebiegłem!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Lou!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Szukałem cię – wyszeptał, patrząc w zapłakane oczy brunetki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Panno Calder, musimy zaczynać zabieg – wtrącił lekarz, stojąc niedaleko dziewczyny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszamy, ale ona nie przystępuje do żadnego zabiegu – oznajmił twardo szatyn, mocno przytulając do siebie Eleanor. – Kocham cię, El... tak strasznie cię kocham.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Naprawdę? – odsunęła się od niego i spojrzała pełnymi łez oczami w jego szaroniebieskie tęczówki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak. Inaczej nie przyleciałbym tu, nie szukałbym cię przez tyle czasu i...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Też cię kocham, Lou – przerwała mu, po czym złączyła ich usta w delikatnym pocałunku.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Szatynka stanęła przy łóżku i chwyciła dłoń chłopaka. Była.. chłodniejsza, co wzbudziło w niej pewne obawy. Przysunęła swoje krzesło i usiadła tuż obok łóżka, a chwilę później usłyszała, że blondynka zajęła miejsce tuż obok niej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Obudzi się, Rose – szepnęła, gładząc delikatnie plecy dziewczyny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Naprawdę tak sądzisz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- No pewnie. Jest silny i jeżeli chodzi o ciebie, to będzie walczył do samego końca. Jestem tego pewna – mówiła, a w oczach szatynki zbierały się łzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam, za wszystko, Caro – szepnęła. – Źle cię oceniałam. Nie powinnam i...</div>
<div style="text-align: justify;">
Nagle wszystko było jakby w zwolnionym tempie, mimo iż naprawdę działo się to niesamowicie szybko. Głośny pisk aparatury rozległ się po pomieszczeniu. Do sali zaczęły wbiegać pielęgniarki, a tuż za nimi lekarze. Caroline patrzyła na wszystko w niemałym zdziwieniu. Zauważyła, jak jacyś mężczyźni próbują odsunąć szamotającą się szatynkę, jednak ta krzyczała, żeby zajęli się chłopakiem. Blondynka szybko chwyciła jej dłoń i pociągnęła do siebie. Rosalie była blada, a po jej policzkach spływały łzy. Pisk nie ustawał. Ciągłe krzyki ludzi, znajdujących się w pomieszczeni nie pomagały w uspokojeniu się. Wydawałoby się, że w sali nagle zaczyna brakować powietrza. Starsza pielęgniarka wypchnęła obie dziewczyny za drzwi, nie zważając na ich protesty. <br />
- Tracimy go! – rozległ się krzyk jakiegoś lekarza, gdy obie były już na korytarzu. <br />
Szatynka upadła na kolana chowając twarz w dłoniach... To nie może się tak skończyć! Nie może... prawda? Poczuła jak ktoś ją przytula i doskonale wiedziała, że była do blondynka. Chwilę później obydwie siedziały pod ścianą. Caroline oparta o nią plecami, tuliła do siebie dławiącą się płaczem szatynkę... sama też płakała. Rosalie była roztrzęsiona i nie zapowiadało się na to, by się uspokoiła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Poczuła lekkie potrząsanie i szybko otworzyła oczy, jednak przez jasne światło zamknęła je z powrotem. Zamrugała kilkakrotnie, by odzyskać ostrość i otworzyła ponownie oczy w tym samym momencie, w którym lekarz opuszczał salę jej chłopaka. Szybko zerwała się z miejsca podbiegając do mężczyzny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Panie Thomson, co z nim? – zapytała, czując na policzkach kolejne łzy, a na plecach poczuła dłoń blondynki.</div>
<div style="text-align: justify;">
Lekarz nie odpowiedział od razu. Spojrzał smutnym wzrokiem na szatynkę, pod którą wręcz ugięły się kolana. Strach sparaliżował całe jej ciało. Wpatrywała się w starszego mężczyznę oczekując najgorszego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przykro mi, panno Smith. Pan Niall Horan... zmarł.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jej łzy wydawały się nagle, wręcz wypalać skórę na jej policzkach. Poczuła ostry ból gardła... głośny pisk szatynki roznosił się korytarzami starego szpitala, wdzierając się w nawet najmniejszy jego zakamarek. Tak, jakby dzieliła się swoim bólem... jakby chciała by każdemu rozerwano serce tak, jak przed chwilą zrobiono to jej.</div>
<div style="text-align: center;">
<i>___________________________________</i></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Czeeeść! Jestem.... Jak bardzo mnie nienawidzicie? xd</i><br />
<i>I wiem, że krótki. Następny będzie o wiele dłuższy.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Kolejny? Tylko 7 dni kochani! <3</i><br />
<i><br /></i>
<i><b>Edit:</b> Kolejny rozdział będzie dodany w poniedziałek ze względu na mój wyjazd.</i></div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-4151252612128181942013-12-15T02:10:00.001+01:002015-02-20T21:39:08.995+01:00Odcinek 1(2).: Wyjaśnienia.<div style="text-align: justify;">
<b>Ciemność</b>. To ona było jedynym, co go otaczało. Bezkresna, kryjąca tajemnice i pochłaniająca wszelki lęk, który oddawała ze zdwojoną siłą. <b>Bezsilność</b>. Miał ochotę usiąść i po prostu się rozpłakać. Nie wiedział, co ma zrobić... Próbował wszystkiego, ale otaczający go mrok niczego nie ułatwiał. <b>Ból</b>. Nawet drobne poruszenie najmniejszego palca powodowało roznoszące się po całym ciele cierpienie. Paraliżowało go. Wszystko nagle zaczynało sprawiać mu kłopoty, a oddychanie stawało się niemożliwe. <b>Strach</b>. Zastanawiałeś się czasem jak to jest, gdyby zamknięto cię w ciemnej sali? Nie wiesz ile czasu minęło, nie wiesz co dzieje się dookoła. Mądrzy ludzie mawiają, że tak naprawdę nie boisz się ciemności... boisz się tego, co w niej jest, a chłopak nie miał pojęcia, co jest dookoła. Nie miał pojęcia, czy cokolwiek może mu pomóc. Nagle, gdy wszystko się psuło i nastolatek zaczynał popadać w histerię, działo się coś, co mu pomagało. <b>Spokój</b>... i <b>szczęście</b>. Gdy tylko przez cały mrok przebijał się głos, który potrafił go ukoić. Czuł jak unosi się z każdym wyrazem wypowiedzianym tym niesamowicie łagodnym, a zarazem błagalnym tonem. Powoli szedł przed siebie, przyciągany przez ukochany głos i nagle upadał. Ponownie, czując niesamowity ból w całym ciele. Wystarczyła krótka przerwa na zabranie oddechu, by on zdążył upaść i wrócić do punktu wyjścia. To było walka, która nie miała żadnego celu... bo to zawsze on był na przegranej pozycji.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Change, change your life, take it all – zaśpiewały razem, kończąc piosenkę, po czym uśmiechnęły się w stronę prezentera.<br />
- To było niesamowite, dziewczęta – pochwalił je, gdy tylko muzyka ucichła.<br />
Wszystkie cztery podziękowały szerokimi uśmiechami i zajęły poprzednie miejsca na dużej kanapie. Wywiad zaczął się na nowo po krótkiej przerwie, którą była piosenka. Mężczyzna siedzący naprzeciwko zadawał mnóstwo pytań, w których Perrie powoli zaczynała się gubić. Sama już nie wiedziała, co jest głównym tematem ich wywiadu. Słyszała tylko wymianę zdań między jej przyjaciółkami, a prezenterem. Najwyraźniej niektóre były zabawne, bo wszyscy się śmiali, więc blondynka robiła to samo.<br />
- Dziewczęta, z tego, co mi wiadomo, to aktualnie żadna z was nie jest singielką, prawda? – uśmiechnął się mężczyzna.<br />
- Tak, to prawda – odpowiedziała Jesy. – Jak widać każda znalazła szczęście – dodała, uśmiechając się.<br />
- Gratuluję – odparł. – Może opowiecie nam o swoich związkach? Perrie, może ty zaczniesz?<br />
- Och, w sumie, czemu nie – odpowiedziała zakłopotana.<br />
- Więc pewnie wielu fanów, zarówno twoich jak i jego, chciałoby wiedzieć, jaki jest Zayn?<br />
- Zayn... on jest... um. Jest... zabawny! – wykrzyknęła ostatnie słowo, jakby nagle ją olśniło i widząc dziwne miny przyjaciółek, wiedziała, że nie było najlepiej.<br />
- Zabawny? – zapytał rozbawiony prezenter. – A coś jeszcze możesz nam o nim powiedzieć? Może jak wam się układa?<br />
- Um... Jest dobrze – uśmiechnęła się lekko. – Świetnie się dogadujemy i... on jest naprawdę kochany. Tak i jeszcze... jest... słodki i... to chyba tyle.<br />
<i>Taa... no świetna z ciebie aktorka, Edwards.</i> Zadrwiła podświadomość, przez co blondynka szybko spojrzała w stronę menagera. Wyglądał na nieźle załamanego i kiwał przecząco głową, jakby chciał wyrzucić z głowy to, co przed chwilą usłyszał. Na szczęście mężczyzna nie drążył więcej tematu i zapytał Jade o jej związek. Mimo wszystko... wiedziała, że zawaliła i to może wszystko zepsuć.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Lekki skrzyp podłogi rozniósł się po całym mieszkaniu, gdy nastolatek nagle przystanął w jednym miejscu. Zmarszczył brwi i przysunął się odrobinę do drzwi, przy których się zatrzymał. Momentalnie skrzywił się, czując dziwną mieszankę zapachów. Szybkim ruchem pchnął drewnianą powłokę, wchodząc do pokoju. Jęknął zatykając swój nos i podchodząc do łóżka, ściągnął z niego kołdrę. Wpatrywał się zdziwiony w śpiącego przyjaciela. Jakby wcale nie czuł smrodu. W dodatku bałagan, jaki panował w pomieszczeniu był wręcz niewyobrażalny. Nastolatek delikatnie szturchnął szatyna, budząc go tym samym z jego snu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co jest? – jęknął, unosząc lekko powieki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba ja powinienem o to zapytać – powiedział poważnie Loczek rozglądając się po pokoju. – Stary, co tu jakieś tornado było?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj mi spokój – odparł, ignorując pytanie i nakrył głowę kołdrą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Lou – jęknął sfrustrowany.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No co ty ode mnie chcesz? – odezwał się stłumionym przez nakrycie głosem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co z tobą? – zapytał, siadając na brzegu łóżka i odkrywając szatyna. – Chcesz o tym pogadać?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie chcę. Chcę iść spać.<br />
- Nie wiem, ile już tu tak leżysz. Nie wiem od kiedy palisz i topisz smutku w alkoholu. Jednak wiem, że musisz wiedzieć, że śmierdzisz, stary. Może nie tak bardzo jak twój pokój, ale jednak trochę. Otwórz oczy. Rusz dupę i rób to, co powinieneś robić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kiedy ja, kurwa, nie mogę nic zrobić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zawsze jest jakieś wyjście. Trzeba tylko wziąć się w garść, żeby je odnaleźć – mówił, wstając z miejsca i kierując się w stronę drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry? – usłyszał głos za sobą, przez co zatrzymał się, czekając na dalszą wypowiedź. – Myślisz, że... Czy ty... Czy... Ugh. Myślisz, że on wyrzucił ją z domu, bo pokłócili się o to dziecko?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem, Lou – odparł zgodnie z prawdą i odwrócił się, spoglądając w pełne łez oczy szatyna. – Nie dowiesz się dopóki nie porozmawiasz z nią. Ewentualnie z nim.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Próbowałem – szepnął, zamykając oczy przez co po policzkach popłynęły mu łzy. – On nie chce mi niczego powiedzieć. A El... ona... – przerwał, biorąc głęboki wdech i podnosząc wzrok na młodszego chłopaka. – Nie odzywa się. Nie odbiera ode mnie telefonów. Nie wiem, gdzie może być.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może wróciła do domu?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie. Byłem w Manchesterze. Jej rodzina nawet nie wiedziała o tym, że ona wyprowadziła się od Toma.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie potrafię ci pomóc – westchnął zrezygnowany Styles. – Wiem, że pewnie Horan niedługo się wybudzi i nasz urlop się skończy. Nie masz wiele czasu, Louis. Pomyśl. Spróbuj porozmawiać z Tommy'm. Szukaj jej, przecież ci zależy. Nie odpuszczaj – dodał, po czym otworzył drzwi i ostatni raz spojrzał na szatyna. – Muszę iść. Taylor się wkurzy jak się znowu spóźnię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powodzenia – uśmiechnął się w jego stronę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzięki, stary – odparł, po czym ruszył na dół.</div>
<div style="text-align: justify;">
Szybko zbiegł po schodach i po założeniu butów, wyszedł z mieszkania. W drodze do kawiarni sprawdził jeszcze Twittera, gdzie wszyscy pytali się go o Tay. <i>Czyli plan Paula idzie zgodnie z planem.</i> Westchnął, chowając telefon do kieszeni i chwilę później zobaczył niedaleko blondynkę, która ze sztucznym uśmiechem rozdawała autografy. <i>Była tam... Czekała... Czyli jestem spóźniony.</i> Skrzywił się, wyobrażając sobie jaki wykład o punktualności za chwilę dostanie.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Szatynka spuściła głowę, pozwalając kolejnej łzie na spłynięcie po jej twarzy. Martwiła się. Popatrzyła na blondyna, leżącego bezwładnie na łóżku. Nawet sam nie oddychał. Wszystko robiły za niego maszyny. Westchnęła głośno, wypuszczając jego dłoń ze swojej i podniosła się z miejsca. Ostatni raz spojrzała w stronę chłopaka i wyszła z sali. Szybkim krokiem udała się do dyżurki pielęgniarek, jednak po drodze natrafiła na poszukiwaną przez siebie osobę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Doktorze – odezwała się i ujrzała uśmiech starszego rudego mężczyzny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przykro mi, panno Smith, ale nic nie mogę zrobić. Musimy po prostu czekać, aż się wybudzi. Niedługo powinien to zrobić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Panie Thomson, słyszę to od dwóch miesięcy – mówiła spokojnie, ale z każdym słowem jej głos się załamywał. – Jak długo to jeszcze potrwa?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Naprawdę chciałbym ci pomóc, ale nie mogę tego przewidzieć. Bądź cierpliwa – powiedział, po czym ruszył w swoją stronę zostawiając szatynkę na korytarzu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna westchnęła głośno, po czym z powrotem poszła do sali blondyna. Zajęła swoje stałe miejsce. Delikatnie gładziła kciukiem zewnętrzną stronę jego dłoni.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niall, kochanie – szepnęła, mając nadzieję, że chłopak ją usłyszy. – Nie zostawiaj mnie tu samej... Proszę cię. Bez ciebie to wszystko nie ma sensu, wiesz? Tak strasznie mi ciebie brakuje. Twojego uśmiechu i tego, że zawsze potrafiłeś poprawić mi humor – przerwała, biorąc głęboki oddech i starając się powstrzymać napływające do oczu łzy. – Tęsknię za chwilami spędzonymi na rozmowach. Nieważne, że nie możemy pokazać światu jak silni jesteśmy w tym wszystkim. Jak dobrze radzimy sobie, bo najważniejsze jest to, żebyśmy byli razem. To nie ma teraz znaczenia. Chcę tylko, żebyś otworzył oczy i powiedział, że jesteś tutaj i nie masz zamiaru mnie zostawić. Tylko tego teraz potrzebuję. Nawet fakt, że musisz być z Caroline nic dla mnie nie znaczy... Po prostu się obudź. Nie wytrzymam bez ciebie – wzięła głęboki oddech i wytarła mokre policzki. – Każdy się o ciebie martwi, wiesz? Fani stoją pod budynkiem i śpiewają wasze piosenki. Mają duże transparenty z prośbami byś wrócił do zdrowia. Wszyscy za tobą tęsknią.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zakończyła swój monolog, ocierając łzy i mocniej ścisnęła ciepłą dłoń blondyna. Westchnęła głośno, zastanawiając się, czy on ją słyszał. Miała taką nadzieję. Więcej nic nie mówiła. Po prostu tam siedziała, wpatrując się w spokojną twarz chłopaka. <i>Wygląda jakby spał.</i> Pomyślała, a jeden z kącików jej ust niewidocznie się uniósł. <i>Tak sobie wmawiaj, Rose.</i> Odezwała się podświadomość, niszcząc pozytywne myśli. Cisza stawała się wręcz nie do zniesienia. Mocno zaciśnięta dłoń szatynki powoli zaczynała drętwieć, ale ona nie zwracała na to uwagi. Gdyby tylko mogła... bez wahania przesiedziałaby na niewygodnym, plastikowym krześle całą wieczność, ponieważ oznaczałoby to bycie blisko niego, a właśnie na tym jej zależało. Skrzyp drzwi wydawał się tak głośny jak wystrzał z armaty. Dziewczyna szybko odwróciła wzrok w stronę drewnianej płyty, a w jej oczach zebrały się nowe łzy. <br />
- Porozmawiaj ze mną, Car. Proszę cię – jego szept wydawał się teraz czymś niestosownym, jednak gdzieś w głębi dziewczyna wiedziała, że powinna wszystko z nim wyjaśnić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Podniosła się z miejsca i złożyła delikatny pocałunek na czole blondyna, po czym odwróciła się w stronę chłopaka i skinęła do niego głową, wychodząc z sali.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Liam leżał na kanapie przed telewizorem i przeglądał kanały. Wszystko dookoła wydawało się beznadziejne. Nagła przerwa od występów nie miała dla niego znaczenia, bo on i tak nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Każdy program w telewizji nawiązywał tylko do jednego uczucia, więc szatyn szybko przełączał na kolejny z nadzieją, że tam znajdzie coś odpowiedniego. Nawet nie przeglądał już Twittera. Wszystkie tweety od fanów przypominały mu o niej, albo pytały czemu płakała, co tylko sprawiało mu przykrość, bo wiedział, że robiła to przez niego. Westchnął głośno, wyłączając telewizor i schował twarz w poduszkę. Najgorsze w tym wszystkim było to... że nawet nie miał z kim porozmawiać, bo wszystkich od siebie odsunął. <i>Może Danielle miała rację? Czyżbym aż tak się zmienił?</i></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dźwięk telefonu po raz kolejny rozległ się po mieszkaniu. Dziewczyna jęknęła cicho, biorąc urządzenie do ręki. <i>Po cholerę ja to w ogóle włączyłam?!</i> Wyciszyła dźwięk, czekając aż Louis zakończy połączenie. Niesamowite, że jeszcze nie dał sobie z tym wszystkim spokoju. Przecież byli tylko przyjaciółmi. Okay, wyjechała bez pożegnania, ale każdy w dwa miesiące zdążyłby o tym zapomnieć. Jednak nie on. Brunetka rzuciła telefon na łóżko i skierowała się do kuchni. Po drodze spojrzała na swoje odbicie w dużym lustrze. Brzuch nawet jeszcze nie był zaokrąglony. Wszystko dopiero się rozpoczynało. Westchnęła, zdając sobie sprawę, że będzie musiała radzić sobie z tym wszystkim sama i... nagle pojawiły się obawy. <i>Co jeśli sobie nie poradzę?</i> Myśli zaczęły zmierzać na różne tory, aż jeden pomysł został w jej głowie na dłużej. Zaczęła wymieniać w głowie wszystkie za i przeciw. Spojrzała ostatni raz na swoje odbicie, po czym z powrotem ruszyła do sypialni i włączyła laptopa. Przeszukiwała internet, żeby znaleźć to, co ją interesowało. W końcu na to natrafiła. Gdy telefon na chwilę przestał dzwonić szybko go wyłączyła, po czym włączyła w laptopie skype'a i uśmiechnęła się szeroko, gdy zobaczyła, że Tommy jest dostępny. Od razu rozpoczęła połączenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cześć, El – przywitał ją z szerokim uśmiechem. – Co tam słychać?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej, Tommy – uśmiechnęła się szeroko i zaczęła opowiadać o wszystkim, co się wydarzyło do tej pory, po czym zaczęła mówić o swoich obawach.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak nie przerwał jej, tylko dokładnie wysłuchiwał wszystkiego, a gdy ona kończyła, mówił jej, że jest silna i na pewno da sobie radę, po czym przypominał, że może na niego liczyć. Tak było cały czas, dopóki brunetka nie przedstawiła do końca swoich obaw. Tommy wpatrywał się w nią zaskoczony, jakby nie poznawał dziewczyny, z którą rozmawia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaczekaj – przerwał jej wywód. – Czyli, co zamierzasz zrobić?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Usuwam ciążę, Tommy.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam, Car – odezwał się nagle Mulat, przerywając cisze, panującą między nim, a dziewczyną.</div>
<div style="text-align: justify;">
Odkąd wyszli ze szpitala nie zamienili ze sobą, ani jednego słowa. Obydwoje byli pogrążeni w milczeniu, jakby bali się odezwać. Zeszli na dół do szpitalnej kawiarni i po prostu siedzieli, popijając swoją kawę. Ona siedziała, czekając aż on coś powie, a on bał się odezwać. Strach wypełniał cały jego umysł. Jednak w końcu się przełamał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Za co ty mnie przepraszasz, Zayn? – odezwała się, wlepiając w niego swoje miodowe tęczówki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Za to wszystko. Gdybym się tam wtedy nie pojawił, to on pewnie by do ciebie podbiegł i razem wrócilibyście do domu, a przez to, co usłyszał... Boże! On przeze mnie prawie zginął – jęknął, chowając twarz w dłonie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mów tak. To nie twoja wina.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przestań. Przyznaj, że mnie nienawidzisz, Car. Po prostu powiedz, że wszystko schrzaniłem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zayn... Uspokój się. Byłam na ciebie zła, przyznaję, ale później wszystko przemyślałam. Wiem, że nie zrobiłeś niczego celowo i nie mam prawa cię za nic obwiniać. Niall się obudzi i wszystko będzie tak jak było.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak... wiem – szepnął, upijając kolejnego łyka ze swojej kawy i gdy ją odkładał, poczuł delikatną dłoń szatynki na swojej, a przez całe jego ciało przeszedł dreszcz, spowodowany jej dotykiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie chcę, żeby nasze relacje się zmieniły. Nadal mam cię za przyjaciela i mam nadzieję, że ty masz mnie za przyjaciółkę. Nie chcę, żeby twoje wyznanie cokolwiek między nami zmieniło. Przepraszam cię, ale ja naprawdę go kocham.</div>
<div style="text-align: justify;">
Czuł, że coś w nim pęka, ale nic nie mógł na to poradzić. Przecież doskonale wiedział, że ona to powie. Widać było, że go kocha i nic nie mogło tego zmienić. On był tylko intruzem w ich idealnym związku. Odsunął swoje uczucia na bok i spojrzał na jej delikatny uśmiech. Była szczęśliwa... <i>No prawie.</i> Bo do szczęścia brakowało tylko jego wybudzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po ponad godzinie spędzonej w towarzystwie szatynki, Mulat pożegnał się z nią i opuścił szpital. Naciągnął na głowę kaptur, a na nic włożył przeciwsłoneczne okulary i ruszył przed siebie. Nie wiedział dokąd. Po prostu szedł i myślał nad słowami Rose. "Wiem, że znajdziesz prawdziwą miłość. Wtedy zdasz sobie sprawę z tego, że pokochałeś mnie, ale jedynie jak siostrę." A może miłość była w pobliżu? Wystarczyło się na nią otworzyć, by wszystko było dobrze? Gdy podniósł głowę ujrzał przed sobą dość duży dom. Uśmiechnął się lekko na jego widok i bez wahania wpisał kod do bramy, po czym zapukał do jasnobrązowych drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cześć, Zayn – ujrzał przed sobą delikatny uśmiech dziewczyny, która stała w progu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cześć, Pezz – odparł, spoglądając w jej oczy. – Mogę wejść? – zapytał, na co dziewczyna z uśmiechem skinęła głową, otwierając bardziej drzwi i wpuszczając chłopaka do środka.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Skup się w końcu! – zirytowany krzyk chłopaka rozległ się po całym studiu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona. Przyjaciel wpatrywał się w nią ze zmarszczonymi brwiami. Poczucie winy dało o sobie znać. Szatynka była zagubiona i zawalała cała próbę, ale to przecież nie jej wina, że ostatnie wydarzenia ją przerosły. Nie chciała tego. Potrzebowała oderwania się od rzeczywistości... Była tchórzem. Chciała po prostu uciec.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam, Matt – powiedziała, nie spuszczając wzroku z chłopaka. – Mam dość.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Masz dość? – parsknął. – Dopiero zaczęliśmy, a ty i tak zamiast robić, co trzeba to wszystko myliłaś. Weź się w garść, Dani!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Boże, daj mi spokój, okay?! Mam po prostu dość wszystkiego! Nie mogę?!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, nie możesz! Za kilka dni są zawody i musimy to wygrać!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wcale nie musimy. Po prostu tego chcesz. Tyle, że dla mnie taniec jest zabawą, a nie chorą rywalizacją.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przestań marudzić i po prostu się tego naucz – warknął.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pierdol się! – wrzasnęła, wprowadzając w osłupienie chłopaka. – Czemu każdy z was musi być takim dupkiem?! Nie będę się tego uczyła! Nie będę z tobą tańczyła! Znajdź sobie inną partnerkę, bo ja nie biorę udziału w zawodach – dodała, po czym ruszyła po swoją torbę i zabierając ją, opuściła studio.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po drodze wpadła jeszcze do garderoby i przebrała się, a następnie całkowicie wyszła z budynku. Potrzebowała spokoju. <i>Boże, czy ja pragnę tak wiele?</i> Kierowała się w stronę swojego mieszkania. Sevilla była dość dużym miastem, ale ważniejsze było to, że znajduję się dość daleko od Londynu. To, co się z nią działo było wręcz nienormalne. Z jednej strony chciała mu wszystko wybaczyć i powiedzieć, że sobie poradzą, żeby móc mocno się do niego przytulić, a z drugiej strony wiedziała, że nie może tego zrobić. Mimo wszystko cały czas miała nadzieję, że on wszystko przemyśli... Miała nadzieję, że wróci jej stary Liam, a przynajmniej jego dojrzalsza wersja. Nie chciała egoisty, który martwi się tylko o siebie. Potrzebowała jego. Takiego, jaki był kiedyś. Potrzebowała miłości. Takiej jaką mógł dać jej tylko Liam.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Och, wróciłaś – cichy głos blondynki rozległ się po mieszkaniu, przerywając ciszę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Rosalie nie odpowiedziała tylko zdjęła swoje buty i wyminęła dziewczynę tak, jakby wcale jej tam nie było. Ruszyła do kuchni i wstawiła wodę, by zaparzyć sobie herbatę. Caroline nie miała zamiaru odpuścić. Stanęła w progu kuchni i wpatrywała się w plecy szatynki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co z Niallem? – zapytała, a szatynka całkowicie zignorowała jej pytanie. – Rosalie, mówię do ciebie. Możesz przestać zachowywać się jak rozwydrzony bachor?</div>
<div style="text-align: justify;">
- A co mam skakać z radości, że tu ze mną jesteś? – parsknęła, odwracając się w jej stronę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, ale jakiś entuzjazm by się przydał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, no tak. Przecież masz być "dziewczyną" MOJEGO chłopaka. Wcale mi to nie przeszkadza, fajnie, że pytasz – przewróciła oczami, wypowiadając kolejne słowa.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pomyślałaś o tym, że może ja wcale tego nie chciałam? – zapytała, jednak nie otrzymała żadnej odpowiedzi. – Chociaż przez chwilę pomyślałaś nad tym, co się wydarzyło, gdy mi powiedzieli, że mam nią zostać? Zastanawiałaś się nad tym, że może ja kogoś mam?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasne, że nie masz. Nie zgodziłabyś się, gdybyś kogoś miała. Nie interesuje mnie to, jak się zachowałaś, gdy usłyszałaś tą propozycję. Mam to gdzieś, Caroline.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wierzę, że jesteś taka głupia – parsknęła, na co szatynka posłała jej zirytowane spojrzenie. – O co ty niby jesteś zazdrosna? On cię kocha. Jak się poznawaliśmy to tak naprawdę ciągle słuchałam o tym, jak bardzo jesteś dla niego ważna. Wbij sobie do tej, najwyraźniej pustej, głowy, że ja nie jestem nim zainteresowana. Nie chciałam się zgodzić, ale nie miałam wyjścia, okay? Chciałam zamieszkać z tobą, żebyście mogli spędzać razem więcej czasu, rozumiesz? Mogłam zamieszkać w jakiejś willi z basenem, ale wtedy mielibyście mniej czasu dla siebie, bo on musiałby przychodzić do mnie. A w ten sposób każdy pomyśli, że on przychodzi do mnie, a tak naprawdę będziecie siedzieli razem. Na Boga, czy trudno było się domyślić?!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie myślałam o tym w ten sposób.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem. Zauważyłam to – wywróciła oczami, opanowując swoją złość.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego kazali ci się zgodzić?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz, że śpiewam?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, Niall wspominał, że dopiero zaczynasz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mój ojciec nie chce żadnego skandalu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co masz na myśli?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam dziewczynę, Rose – powiedziała otwarcie i zauważyła niemałe zdziwienie na twarzy szatynki. – Tak, jestem lesbijką.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Natarczywy dźwięk dzwonka rozległ się po całym mieszkaniu. Liam zwlókł się z łóżka i otworzył drzwi, po czym spojrzał zaskoczony na stojącego przed nim chłopaka.<br />
- Cześć. Jest Louis? – zapytał szybko chłopak, próbując uspokoić swój oddech.<br />
Wyglądał jakby przebiegł spory kawał drogi, ale szatyna to nie obchodziło. Szybko zawołał Tomlinsona i z powrotem ruszył na kanapę. Chwilę później Lou zbiegł po schodach. Gdy zobaczył stojącego w przedpokoju bruneta jego serce przyśpieszyło. Miał wrażenie, że nie usłyszy od niego dobrych wieści.<br />
- Tommy? Co ty tu robisz? – zapytał zaskoczony, stając na przeciwko niego.<br />
- Pakuj się i jedź do Kalifornii – powiedział szybko, ignorując jego pytanie i zanim szatyn zdążył się odezwać, Tom mówił dalej. – Musisz powstrzymać Eleanor przed usunięciem ciąży.<br />
- Dlaczego...<br />
- To jest twoje dziecko, Louis.<br />
<div style="text-align: center;">
<i>___________________________________________</i></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<i>BUM! No i jestem! Tęskniliście? :)</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Widzę, że zakończenie tamtej serii wam się spodobało i mam nadzieję, że pierwsza część nowej też wam się spodoba. Dobra, ja nie będę się rozpisywać, bo muszę się uczyć, więc... czytajcie. ;3</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Czekam na wasze opinie!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Do następnego, kochani! <3</i></div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-52903907906802351332013-12-07T00:56:00.000+01:002013-12-15T15:32:45.972+01:00Odcinek 10.: Kocham Cię.<div style="text-align: center;">
<strong><u>OSTATNI ODCINEK PIERWSZEGO SEZONU.</u></strong><br />
<strong><u><br /></u></strong>
<strong><u><br /></u></strong></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Horan nawet nie drgnął, gdy blondynka usiadła obok niego. Zignorował to. Patrzył wyczekująco na menagera i zdążył zauważyć, że z każdą sekundą jego wredny uśmiech się powiększał. <em>Jakby wyczuwał, że robię się coraz bardziej zdenerwowany.</em></div>
<div style="text-align: justify;">
- Cóż – odezwała się nagle brunetka, przerywając ciszę. – Ja już tu nie jestem potrzebna, więc pozwólcie, że sobie pójdę. Muszę jeszcze załatwić sesję Taylor, a ten fotograf chyba mnie nie lubi – zaśmiała się, rozładowują atmosferę, po czym wstała i zaczęła zakładać swój płaszcz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Miło było cię poznać, Veronico – uśmiechnął się Paul, podając dłoń kobiecie, po czym to samo zrobił mężczyzna obok niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Was również miło było poznać – uśmiechnęła się promiennie i zmierzała do wyjścia. – Do zobaczenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Do zobaczenia – odparli wszyscy, po czym brunetka opuściła lokal.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z powrotem nastała cisza. Blondyn cierpliwie czekał, aż ktokolwiek ją przerwie, jednak wydawałoby się, że dziś wszystko jest przeciwko niemu. Nawet nie zapowiadało się na to, by ktoś chciał się teraz odezwać. Dziewczyna cały czas zerkała na mężczyzn naprzeciwko, po czym przenosiła swój wzrok na Nialla. <em>Wyglądała na zdezorientowaną.</em> Blondynka sama chciała się dowiedzieć po co ojciec wraz z jakimś mężczyzną ściągnęli ją tak wcześnie... i jeszcze kazali przejechać kilkanaście kilometrów pociągiem, w którym usypiała. Gdy po raz kolejny spojrzała na chłopaka, siedzącego obok niej, zauważyła, że jest lekko zdenerwowany z czego wywnioskowała, że on również kompletnie niczego nie wie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Boże, mówcie coś! – wrzasnęła i zauważyła, że trzy pary oczu, spoglądają na nią z niemałym zaskoczeniem, przez co niedbale opadła na oparcie krzesła. – Nienawidzę ciszy – mruknęła jeszcze, na co Horan cicho się zaśmiał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<em>Cóż... Wybuchowy temperament to ona ma.</em></div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja tak samo – poprał ją w końcu Horan, posyłając uśmiech w jej stronę, co ona natychmiast odwzajemniła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc, Caroline – Paul również posłał uśmiech w jej stronę, tym samym zwracając na siebie uwagę. – Śpiewasz, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja bym to raczej określiła jako wycie do księżyca – zaśmiała się cicho, a blondyn jej zawtórował. – No, może czasami do słońca.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cóż, ja słyszałem, co innego. – <em>Kolejny uśmiech ze strony Paula? To wręcz niemożliwe.</em> – Na pewno chciałabyś się wybić. Podobno twój głos jest niesamowity.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, jestem pewna, że tata przesadził, gdy o mnie opowiadał – odparła, a jej policzki powoli zaczynały płonąć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<em>Tata? O matko! No tak! Przecież mają te same nazwiska!</em> Horan z wielkim zdziwieniem przenosił wzrok z dziewczyny na mężczyznę siedzącego naprzeciwko niej. Wyłapywał każde podobieństwo i miał ochotę przywalić głową w stół, gdy zdał sobie sprawę z tego, że są praktycznie identyczni.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Poza tym jeżeli chodzi o wybicie się – uśmiechnęła się i kontynuowała po krótkiej przerwie. – Chyba każdy o tym marzy. Jednakże jeszcze pewnie długa droga przede mną.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wcale nie taka długa – odezwał się menager i blondyn już wiedział, że to nie oznacza niczego dobrego. – Jestem pewny, że Niall ci pomoże.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja? – zapytał zdziwiony.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, ty. Chyba nie odmówisz tak pięknej i utalentowanej, młodej damie? – odezwał się głosem nieznoszącym sprzeciwu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Blondyn miał ochotę skulić się pod bacznym wzrokiem menagera. Kątem oka dostrzegł dziewczynę, która wcale nie pomagała mu w zachowaniu powagi. Z całej siły zagryzała dolną wargę, próbując powstrzymać śmiech, przez co robiła się czerwona na twarzy. <em>Jak ja mam zachować powagę i zacząć myśleć nad wykręceniem się, gdy ona się ze mnie nabija?!</em> Nagle zaczął zauważać niewielką zmianę w humorze menagera. Jego wzrok przestawał być, aż tak ostry jak na początku, a na twarzy zaczął pojawiać się wredny uśmieszek. <em>Boże... nie. Tylko nie to! Błagam!</em></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie masz na myśli tego, o czym ja myślę, prawda? – zapytał szybko, a w jego głosie można było wyczuć nutkę strachu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Blondynka słysząc ton chłopaka, siedzącego obok od razu przestała powstrzymywać śmiech. Całe rozbawianie z niej uleciało niczym powietrze z przebitego balonika. Widząc jak ciało blondyna się spina, oczekując na odpowiedź, domyśliła się, że jego teoria nie jest zbyt dobra. No i doskonale wiedziała, że skoro on wyczuł jakieś kłopoty... to ona nie jest tu bez powodu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oj tak, Horan. Dokładnie o tym myślę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie! – wrzasnął nagle, podnosząc się z krzesła, które z impetem uderzyło o drewniane panele. Dziewczyna wzdrygnęła się na taki ruch z jego strony. – Nie możesz!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze wiesz, że mogę – odparł menager ze stoickim spokojem i przez dłuższą chwilę mierzył się wściekłym spojrzeniem z nastolatkiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie chcę przerywać jakiejś wielkiej wojny na spojrzenia – odezwała się w końcu, przewracając oczami. – Ale chciałabym się dowiedzieć, o co tutaj chodzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Już wyjaśniam – odparł mężczyzna, a jego głos stał się przesadnie miły. – Ty chcesz się wybić, on potrzebuje dziewczyny. Należy do sławnego boysbandu, więc dzięki niemu szybko wzrośnie twoja popularność, a on może w końcu nauczy się mnie słuchać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie zgadzam się – odpowiedziała po chwili, opierając się na krześle.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oczy jej ojca robiły się coraz większe, skupiając na niej całą swoją uwagę. Nie mógł uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszał. Tak samo jak pozostałe osoby znajdujące się w lokalu. Paul nie spuścił z niej wzroku, a jego usta lekko się rozchyliły, do tylko mogło uświadomić wszystkim, że jest w niemałym szoku. Natomiast Niall... teraz to on był cały czerwony od powstrzymywanego śmiechu. Zaciskając usta, podniósł krzesło z ziemi i usiadł na nim, wpatrując się z rozbawieniem w dziewczynę, która nonszalancko wystukiwała palcami nieznany nikomu rytm na stoliku. <em>Genialna jest... Ale on tak łatwo nie odpuści.</em></div>
<div style="text-align: justify;">
- Caroline – odezwał się Martin, podnosząc się z miejsca. – Pozwól na chwilkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna przewróciła teatralnie oczami, wstając i odchodząc kawałek ze swoim ojcem. Blondyn nie spuszczał z niej wzroku. Widział jak po słowach mężczyzna zaciska pięści w geście irytacji, ale nie przerwała jego monologu. Cierpliwie czekała, aż on skończy. <em>Lepiej, żeby skończył szybciej, bo jeszcze chwila i paznokcie wciskane w skórę, dobiją się do krwi.</em> Pomyślał i miał ochotę się zaśmiać, widząc jak blondynka zaczyna swój wywód. Gestykulowała na wszystkie strony, próbując coś wytłumaczyć, ale mężczyzna był nieugięty.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ile ona ma w ogóle lat? – odezwał się, zwracając uwagę menagera.</div>
<div style="text-align: justify;">
- 19 – odparł i chwilę później dziewczyna z powrotem zajmowała swoje miejsce. Wyglądała na... porządnie zdenerwowaną. – Mam nadzieję, że przemyślałaś swoją decyzję.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Możliwe. Jednak mam kilka pytań – odpowiedziała, poprawiając się na krześle, a na jej twarzy pojawił się cwany uśmiech. – Co on z tego będzie miał?</div>
<div style="text-align: justify;">
- On? – parsknął menager. – Nie zerwę kontraktu z zespołem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To za mało.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co? – odparł wyraźnie zdziwiony, ale blondynka nie dawała za wygraną. – Co twoim zdaniem powinien dostać? To jego obowiązek.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Z tego, co wiem, to nie jest ubezwłasnowolniony, więc ma prawo decydować sam. Jednakże skoro odbierasz mu to prawo, to chcę żeby dostał tysiąc złotych za każdą godzinę spędzoną w moim towarzystwie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Żartujesz? Przecież to niedorzeczne!</div>
<div style="text-align: justify;">
- To tylko jeden z moich warunków.</div>
<div style="text-align: justify;">
Horan wpatrywał się z podziwem w dziewczynę, która walczyła o swoje. Wiedział, co zamierzała tym osiągnąć. Sądziła, że Higgins wycofa swoją propozycję. <em>Szkoda, że on nie da jej tak łatwo spokoju.</em> Zgadzał się na każdy jej warunek. Co prawda, próbował go podważać, ale argumenty dziewczyny były niesamowite.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam nadzieję, że to już wszystko – powiedział mężczyzna, notując kolejny warunek.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co z nią będzie?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jaką nią? – zapytał wyraźnie zaskoczony.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak to z "jaką nią"? No co będzie z jego dziewczyną?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Skąd pomysł, że on ma dziewczynę?</div>
<div style="text-align: justify;">
- No błagam! Wygląda jak zakochany kundel – przewróciła oczami, a Horan parsknął śmiechem. – Cały czas się szczerzy i chwilami wpatruje się w stolik, zamyślając się. Dam sobie rękę uciąć, że myśli wtedy o niej. Poza tym jak mi się tak przygląda, to pewnie mnie teraz do niej porównuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wow – odezwał się blondyn, zwracając na siebie uwagę. – Cóż... rękę nadal byś miała, bo idealnie wszystko zgadłaś. I wcale nie wyglądam jak zakochany kundel!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jaaasne – zaśmiała się, przenosząc wzrok na zdumionego mężczyznę. – To co będzie z nią?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czyli kolejny warunek – jęknął, na co blondynka wyszczerzyła się jeszcze bardziej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak. Dajesz jej tyle ile jemu, za to, że będzie mnie musiała z nim oglądać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie. Nie zgadzam się na to.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To tylko tysiąc złoty. Nie bądź sknerą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pięćset.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tysięcy? – wybuchła śmiechem, a blondyn jej zawtórował.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No ty sobie żarty stroisz. Dam jej pięćset złotych, nie więcej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Stoi – uśmiechnęła się, powoli wkładając kurtkę. – Pozostała ostatnia kwestia. Gdzie mieszkam?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Masz wykupiony dom niedaleko posiadłości zespołu – odparł, na co dziewczyna lekko się skrzywiła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak dużo dom ma twoja dziewczyna? – zapytała, spoglądając na chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Taki średni. Kilka pokoi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sprzedaj dom, Higgins. Chcę zamieszkać z nią, czyli chcesz czy nie, dajesz jej dodatkowy tysiąc.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co? – zapytał zdziwiony menager, równo z blondynem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeśli zamieszkam z nią, gdy tylko przyjdziesz "do mnie" w odwiedziny będziesz mógł spędzać czas z nią. Na mnie będziesz skazany jedynie przy różnych wyjściach. Nie mów, że to nie jest dobry pomysł – mówiła, nie spuszczając wzroku z chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Genialny pomysł – odparł zgodnie z prawdą, po czym obydwoje spojrzeli na mężczyznę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niech wam będzie. Mam was dość. Idźcie już – odparł, po czym obydwoje zaczęli się zbierać. – Pochodźcie gdzieś przez jakiś czas. Horan, pamiętaj, że za piętnaście minut masz sesję.</div>
<div style="text-align: justify;">
Skinął jedynie głową i uśmiechnął się w stronę dziewczyny. Paul zwrócił w jej stronę umowę z długą listą dopisaną na końcu. Chwilę później blondynka podpisała dokument i razem z Niallem, opuścili pomieszczenie.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna rozglądała się dookoła, podziwiając wszystko, co ją otaczało. Widziała rodziny, biegnące do odpowiedniej części lotniska z szerokimi uśmiechami. Jakąś znudzoną nastolatkę, która wysłuchiwała długiego wykładu swoich rodziców. Jednak zauważyła również coś, co nią wstrząsnęło. Chłopak z zapałem przytulał do siebie drobną blondynkę. Obydwoje płakali i lekko kołysali się w swoim uścisku. Widziała jak lekko odsuwają się od siebie, po czym ona delikatnie dotyka jego mokrych policzków, ścierając z nich łzy. <em>Pożegnanie... Nie ma nic gorszego.</em> Zdążyła jeszcze wyczytać z ich ust wyznania miłości, po czym blondynka ruszyła na odprawę. Cały czas odwracała się w jego stronę... a on? Nie wstydził się łez, do których doszedł jeszcze głośny szloch. Ostatni raz odwróciła się do niego, po czym zniknęła w tłumie ludzi, a on ze spuszczoną głową, kierował się do wyjścia z lotniska. Brunetka sama spojrzała w kierunku przeszklonych drzwi. Marzyła o tym, by on tu teraz wbiegł i zatrzymał ją przed odlotem. <em>Życie to nie bajka, Els.</em></div>
<div style="text-align: justify;">
- El – usłyszała cichy głos po lewej stronie. – Wywołali twój samolot – dodał, na co dziewczyna odpowiedziała mu delikatnym uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nachyliła się, zbierając bagaż podręczny, po czym postawiła go na dwóch walizkach i spojrzała na swojego towarzysza. Widziała niewyobrażalny ból w jego oczach, który wręcz mieszał się ze smutkiem. Poczuła łzę, spływającą po jej policzku i zamknęła oczy, by powstrzymać kolejne. Poczuła silne ramiona, oplatające jej talię. Bez słowa wtuliła się w tors chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? – usłyszała szept i już wiedziała, że on również płacze.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie – odpowiedziała szybko, wprowadzając bruneta w niemałe zdziwienie, po czym odsunęła się od niego, na wyciągnięcie ręki. – Jednak wiem, że muszę to zrobić – dodała, dotykając jego policzka. – Będę tęsknić, Tommy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja też będę tęsknił, El – odparł ostatni raz przytulając dziewczynę i napawając się jej słodkim zapachem. – Dzwoń, kiedy tylko będziesz miała ochotę. Nawet w środku nocy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zapamiętam – odezwała się po chwili.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zabrała swoje walizki i ruszyła w kierunku odprawy. Nie odwróciła się. Wiedziała, że gdy to zrobi - podda się i nie będzie potrafiła wyjechać. <em>Przecież dobrze postępuję... więc dlaczego czuję się z tym tak źle?!</em></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Głośne pukanie do drzwi nie ustępowało. Szatynka jęknęła głośno, poddając się. Wstała z łóżka i ze złością maszerowała do drzwi. Nieważne, że była samej koszulce. <em>Najważniejsze teraz, to udusić osobę, która mnie obudziła.</em> Otworzyła drzwi, ciągnąc je w swoją stronę i zamarła, wpatrując się w osobę za nimi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czego ty tu szukasz?! – warknęła. – Przecież Niall ma sesję.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cóż za spostrzegawczość, Smith. Sam ją załatwiałem – zignorował ostry wzrok szatynki i wszedł do środka, stawiając dwie walizki w przedpokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ty wyprawiasz? Mogę cię pozwać za nachodzenie w biały dzień. Uwierz mi. Nawet przez chwilę bym się nie zawahała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Widzę, że humor z samego rana cię trzyma – odparł sucho. – Horan, sam ci wszystko wyjaśni jak wróci. Ja zostawiam tylko walizki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Na cholerę, Paul? Czyje one są?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cóż za niecierpliwość, Smith. Wstrzymaj się z bólami do końca sesji.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nim zdążyła się odezwać, mężczyzna wyszedł z mieszkania. Spojrzała jeszcze na bagaże, które przyniósł. <em>Może powinnam je wyrzucić?</em> Zmarszczyła brwi przyglądając się im. Dręczyło ją pytanie do kogo należą. Zaczynała mieć złe przeczucia. <em>Różowe... Powinnam się bać?</em></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Teraz trochę w lewo. Niall, przysuń się do Zayna. Tak! Idealnie! Zostańcie – mówił z fascynacją fotograf, robiąc kolejne zdjęcie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Raczej żaden z nich nie był skupiony na tym, co się działo. Przylepili do twarzy firmowe uśmiechy i po prostu dawali się oślepić fleszowi. Chociaż nie... on był szczęśliwy. Jako jedyny wyróżniał się prawdziwym uśmiechem. Na samo wspomnienie gonitwy po kawiarni jego uśmiech stał się jeszcze większy. O ile było to możliwe. Dokładnie odtwarzał w głowie obraz uciekającej przed nim blondynki i rozbawione spojrzenia siedzących w kawiarni osób. Jednak najdłużej został obraz złapanej dziewczyny. Ogniki radości szalejące w jej oczach, ale także... strachu. Czego mogła się obawiać? Gdy zaczął zbliżać swoją twarz do niej... strach nasilał się z każdym jego ruchem, a radość w jej oczach gasła. Szybko odsunął się, posyłając dziewczynie delikatny uśmiech, co ona odwzajemniła... i nagle jej obraz zaczął zanikać. Wtedy widział twarz ślicznej szatynki. Zawsze uśmiechniętej, zabawnej, wpierającej... <em>A także zajętej.</em> Jednak na tyle pociągającej, by całkowicie przegnała Perrie z jego myśli.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zayn! – zirytowany głos fotografa przerwał jego rozmyślania. – Co z tobą? Wyglądasz jakbyś miał zwymiotować.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam. Zamyśliłem się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myśl o czymś weselszym. Bo z taką miną najlepiej nie wyjdziesz – mrugnął do niego z uśmiechem, po czym z powrotem zaczął ustawiać chłopaków do zdjęcia.</div>
<div style="text-align: justify;">
A w myślach Mulata panował chaos. <em>Co robić?!</em></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Głośny pisk ogłuszył chłopaka. Przestraszony szybko spojrzał w odpowiednią stronę i napotkał wzrok małej dziewczynki, która najwyraźniej zdarła sobie gardło. Poczuł ucisk na swojej ręce, więc odwrócił twarz w stronę dziewczyny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czemu stoisz? – jęknęła, przewracając oczami. – Chodźże.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czekaj chwilę – odpowiedział, puszczając jej dłoń i podchodząc do nastolatki i posyłając jej uśmiech. – Coś się stało? – zapytał, ale jako odpowiedź dostał tylko przeczące kiwnięcie głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przechylił głowę i przez chwilę wpatrywał się w dziewczynkę. Mogła mieć niewiele ponad siedem lat. Przykucnął obok niej, nie spuszczając swojego wzroku. Zauważył, że w rączce mocno ściska notesik.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czy... Ja... Czy ty... Mogłabym prosić...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Autograf? – uśmiechnął się, posyłając dziewczynie uśmiech, na co ona lekko skinęła głową. – Oczywiście, skarbie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Podpisał własność dziewczynki i gdy wyciągnął do niej rękę z notesikiem, ta zamiast go odebrać mocno przytuliła do siebie chłopaka. Zdziwiony tym gestem na początku nie wiedział, co zrobić, jednak po chwili przytulił ją do siebie z cichym śmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bardzo was kocham – powiedziała, puszczając nastolatka i szeroko się uśmiechając.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Holly! Chodź tutaj! – usłyszał nagle głos starszej kobiety, która machała dziewczynce.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chwilę później mała szatynka biegła już w jej stronę i mocno wtulała się w kobietę. Odwróciła się, pomachała do chłopaka i ruszyła przed siebie, opowiadając o wszystkim swojej matce.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry – jęknęła blondynka. – Czy możesz się wreszcie ruszyć?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasne, Tay. Już idziemy – odparł z powrotem splatając ich palce i głośno wzdychając, ruszył przed siebie.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Tęskniłaś? – usłyszała szept przy uchu i po chwili silne dłonie objęły jej talię.</div>
<div style="text-align: justify;">
Szybko zrzuciła ręce chłopaka i odwróciła się, stając na wprost niego. Była wściekła, miała ochotę go uderzyć, ale również czuła się zraniona i miała ochotę się rozpłakać. <em>Za dużo uczuć.</em> Szatyn zmarszczył czoło, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Nie odezwał się, czekając aż ona wyjaśni swoje zachowanie. Bo przecież ona wszystko musi mu wyjaśniać. To jej obowiązek. W końcu <em>należy</em> do niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co się z tobą dzieje, Li? – odezwała się, przerywając ciszę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ze mną? – parsknął. – Co się dzieje z tobą, Dan? Zachowujesz się dziwnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja zachowuję się dziwnie? Zmieniasz się!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Każdy się zmienia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale nie aż tak! Zobacz, co się z tobą stało!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co takiego? – zaśmiał się kpiąco. – Daj spokój, to beznadziejne. Jedyne, co się we mnie zmieniło to, to że dojrzałem. Zaakceptuj to.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie – odpowiedziała, wymijając go, jednak po chwili zatrzymała się i odwróciła z powrotem do niego. – Powiedz mi tylko, gdzie podział się mój Liam? Ten troskliwy i kochany. Ten, który z nikim się nie kłócił. Ten, który myślał racjonalnie i z każdym potrafił żyć w zgodzie – przerwała, łapiąc ze świstem powietrze, gdy poczuła, że po jej policzkach spływają łzy. – Gdzie ten Liam, który skoczyłby w ogień, by zmienić świat?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Najwyraźniej zniknął – syknął, nie zwracając uwagi na jej łzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc daj mi znać, gdy on wróci – odparła odwracając się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co to ma znaczyć, Dan?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Odchodzę – powiedziała, nie odwracając się i skierowała się w stronę drzwi, jednak nim dotknęła klamki, poczuła mocny ucisk na nadgarstku i z siła, wpadła plecami na tors chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nigdzie nie idziesz – syknął, zaciskając dłoń na nadgarstku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Widzisz? – jęknęła z bólu, jednak odsunęła się i odwróciła przodem do niego, spoglądając na zaciskającą się rękę na jej skórze. – Mój Liam nie zrobiłby mi krzywdy – mówiła, przenosząc wzrok na jego tęczówki. – Ty właśnie ją robisz – dodała, a chłopak szybko wypuścił jej rękę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie możesz...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mogę, Li – powiedziała pewnie, a z jej oczu nie przestawały płynąć łzy. – I właśnie to robię – odwróciła się, chwyciła swoją walizkę i wyszła z pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy tylko opuściła mieszkanie, wyjęła z kieszeni telefon i wybrała odpowiedni numer.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Perrie? Mogłabyś mnie przenocować?</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Cichy skrzyp drzwi rozległ się po mieszkaniu, informując o czyimś przyjściu. Chłopak skrzywił się lekko na ten dźwięk, jednak na razie go zignorował. Przepuścił blondynkę i wszedł do mieszkania tuż za nią. Od razu zauważyli stojące w przedpokoju walizki. <em>Już tu był.</em> Pomyślał blondyn, zdejmując buty. <em>To by wyjaśniało brak jakiegokolwiek przywitania.</em> Odwiesił kurtkę dziewczyny, a po chwili to samo zrobił ze swoją i razem skierowali się w stronę salonu. Chłopak uważnie rozejrzał się po pomieszczeniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Um... Rozgość się – posłał dziewczynie uśmiech. – Zaraz wrócę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie czekając na odpowiedz, wyszedł i chwilę później stał w progu kuchni. Zmarszczył brwi, widząc, że to pomieszczenie również jest puste, jednak nie zastanawiał się nad tym dłużej i wbiegł na górę. Otworzył drzwi do sypialni i uśmiechnął się, gdy zobaczył zwiniętą dziewczynę. <em>Spała... Tylko dlaczego nie zamknęła drzwi.</em> Podszedł bliżej, przyglądając się jej spokojnej twarzy i wtedy zauważył coś, co nim wstrząsnęło. Poduszka, na której spoczywała głowa szatynki była mokra, a na policzkach dziewczyny widoczne były ślady łez. Nie chciał jej budzić, więc po prostu wyszedł z pokoju nadal zszokowany tym, co widział.<em> Co się stało?</em></div>
<div style="text-align: justify;">
- Może chcesz coś do picia, Caro? Kawę? Herbatę? – zapytał, stając w progu i spoglądając na blondynkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kawę – uśmiechnęła się do niego. – Najlepiej z mlekiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Da się zrobić – odparł, znikając za drzwiami kuchni.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chwilę później wrócił do salonu, stawiając dwa parujące kubki na stole. Usiadł obok dziewczyny i pogrążył się w rozmowie. Co chwilę śmiali się z różnych opowieści i poznawali siebie nawzajem. Po raz kolejny głośny wybuch śmiechu zakończył opowieść blondyna, jednak obydwoje zamilkli, słysząc ciche chrząknięcie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Rose – odezwał się blondyn, wstając z miejsca i podchodząc do szatynki, po czym zamknął ją w szczelnym uścisku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ni, może mi coś wytłumaczysz? – usłyszał cichy szept.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, zapomniałem – zaśmiał się, puszczając dziewczynę, by pociągnąć ją do kanapy, przy której stanęła blondynka. – Rose, to jest Caroline. Caro, to Rosalie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Miło cię poznać. Wiele się o tobie nasłuchałam – odezwała się blondynka z szerokim uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chciałabym powiedzieć to samo, ale kompletnie nie wiem kim jesteś – zaśmiała się przyjaźnie szatynka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Rosie... Caro będzie z tobą mieszkała – powiedział cicho chłopak, a w reakcji dostał ogromne zdziwienie na twarzy swojej dziewczyny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak to? – zapytała. – To jej walizki przyniósł Paul? – dodała cicho, obawiając się odpowiedzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, to moje walizki – wtrąciła. – Będę z tobą mieszkała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego? – szatynka zmarszczyła brwi, nie wiedząc co się dzieje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Rose, Paul mnie wynajął...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie! – jęknęła błagalnie, spoglądając raz na dziewczynę, a raz na chłopaka, aż w końcu jej wzrok spoczął na nim. – Proszę... Powiedz, że to nie to. Nie mógł przecież... On...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Skarbie – szepnął, mocno przytulając do siebie szatynkę. Kątem oka zauważył, jak blondynka uświadamia go, że zostawia ich samych, żeby się rozejrzeć. – Nie płacz, proszę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wypuszczając dziewczyny z objęć, usiadł na kanapie, sadzając ją na swoich kolanach. Nastolatka mocno wtuliła się w jego tors cicho łkając. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego Higgins jej to zrobił. Jasne, nie lubiła go i on jej też. Ba! On wręcz powinien się bać tego, co ona może zrobić. Mimo wszystko nie zawahał się i zrobił coś, czego Rose od początku się obawiała. <em>Co jeśli on się w niej zakocha?</em></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Szatyn leżał na łóżku, wpatrując się w granatowy sufit z białymi gwiazdami. Błękitne ściany idealnie do nich pasowały, a całość sprawiała, że pokój był niesamowicie przytulny. Myśli chłopaka krążyły w jednym punkcie, poruszając coraz nowsze propozycje, ale każda była zbyt trudna do zrealizowania. Westchnął głośno, zdając sobie sprawę z tego, że te rozmyślania absolutnie mu nie pomogły. Mimo wszystko nadal w nich tkwił, pogrążając się głęboko w układaniu różnych planów. Zamknął oczy i nagle jeden pomysł wydał mu się całkiem interesujący. <em>Może powinienem...</em> Jego myśli zostały wyparte przez głośny huk, spowodowany bliskim spotkaniem drzwi ze ścianą. Jęknął zirytowany i podniósł się na łokciach, lustrując wzrokiem osobę w progu. Czarne rurki opinały nogi chłopaka, a biała koszulka w serek idealnie do nich pasowała. Zielone oczy wpatrywały się w niego z czułością. Westchnął głośno, kiwając głową, by jego gość wszedł do środka i po chwili młodszy chłopak siedział naprzeciwko niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeżeli masz zamiar mnie przepraszać, to sobie daruj – odezwał się szybko szatyn. – Nie gniewam się na ciebie. Obydwoje sprowokowaliśmy kłótnię. Nie mogę cię za to winić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja... Chciałem ci powiedzieć, że... Louis...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej, uspokój się – uśmiechnął się delikatnie, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka. – Weź głęboki wdech i zacznij od początku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja... Wiem, że popełniłem wiele błędów. Za niektóre masz prawo być zły do tej pory. To strasznie trudne wybaczać komuś, kto cały czas cię rani, wiem. Jednak... – przerwał, kładąc dłoń na dłoni szatyna. – Strasznie cię kocham, Lou.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zapadła cisza. Nastolatek wpatrywał się w starszego, czekając na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony. Jednak on nie wiedział, co powinien powiedzieć. <em>Może prawdę...</em> Pomyślał, jednak szybko wyrzucił to z głowy. Wiedział, że zraniłby go tym i...</div>
<div style="text-align: justify;">
- O nie – szepnął Styles, po krótkiej ciszy, a Louis podniósł wzrok i wbił w niego pytające spojrzenie. – Ty... Ty mnie nie kochasz – głos mu się załamał, a w oczach momentalnie zebrały się łzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry... Ja... Ja nie wiem... Przepraszam – powiedział nagle zamykając oczy. – Ja dłużej nie mogę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiedziałem – powiedział załamanym głosem. – Wiedziałem, że się w niej zakochujesz. Naiwnie wmawiałem sobie, że to nie prawda. Nie chciałem w to wierzyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hazz, ja naprawdę nie chciałem cię zranić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, Lou. Nie przejmuj się mną – odezwał się, wstając z miejsca. – Chcę, żebyś był szczęśliwy. Jeżeli z nią taki będziesz, to nie mogę cię zatrzymać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie ma "ale". Weź się w garść. Idź do niej. Wczoraj była załamana i nawet ja to widziałem, a wiesz, że za sobą nie przepadamy. Cokolwiek się stało powinieneś teraz być przy niej i czekać na odpowiedni moment, by wszystko powiedzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś pewien, że...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, na pewno nie jestem zły – zaśmiał się, ale w jego oczach dominował ból. – Idź... i bądź szczęśliwy – dodał szeptem, wychodząc z pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
Szatyn wpatrywał się dłuższą chwilę w drzwi, po czym przebrał się i zbiegł na dół. Szybko założył na siebie kurtkę i wybiegł z mieszkania.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kilka minut później parkował na podjeździe domu Eleanor... i Tommy'ego. Niepewnie wysiadł z samochodu i stanął przed drzwiami. Wziął głęboki oddech i zapukał kilka razy w drewnianą powłokę. Cierpliwie czekał, aż w końcu usłyszał szczęk otwieranego zamka i tuż przed sobą zobaczył... bruneta.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej, Tommy – uśmiechnął się do chłopaka. – Jest El?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Um... Właściwie to... nie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale mogę na nią zaczekać?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Louis, ona...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzięki, stary – odparł, wchodząc do mieszkania i gdy rozpinał kurtkę, odwrócił się w stronę chłopaka. – Swoją drogą, to... gratulacje – uśmiechnął się smutno.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co? Jak to?</div>
<div style="text-align: justify;">
- No, co ty taki zdziwiony? Przecież zostaniesz ojcem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Louis, tylko...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeszcze ci nie powiedziała? Zniszczyłem niespodziankę?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, tylko...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Boże, ale ze mnie palant.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Louis! – wrzasnął zirytowany brunet. – Eleanor już tutaj nie mieszka.<br />
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">(następnego dnia - południe)</span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Jedź po nią – cichy głos przerwał ciszę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Blondyn szybko odwrócił się i zauważył, wpatrujące się w niego, błękitne oczy. Zdziwiony jej słowami, zmarszczył brwi i czekał na dalszą wypowiedź. Cały czas przypominała mu się wczorajsza awantura. Wiedział, że Rose potrafi być zazdrosna, ale nie sądził, że dojdzie między nimi do tak niemiłej wymiany zdań...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niall, słuchasz mnie?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Um... teraz tak – odparł na co dziewczyna przewróciła oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jedź po nią. Zobacz. Na zewnątrz panuje wichura, a ty siedzisz i się zamartwiasz. Przecież Paul cię nie zabije jeżeli po nią pojedziesz. A jeśli spróbuje, to ja się z nim policzę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Blondyn posłał dziewczynie lekki uśmiech, przytulił ją lekko i szybko pobiegł w stronę drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chwilę później szukał miejsca do zaparkowania, jednakże korki wcale mu tego nie ułatwiały. Cały parking był zajęty, przez co Horan musiał zaparkować ulicę dalej, ale to nie miało dla niego znaczenia. <em>Liczyła się ona i jej bezpieczeństwo.</em></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Szatynka wyszła z budynku i momentalnie owinęła się ciaśniej płaszczem, próbując dodać sobie choć trochę ciepła, ale nic nie pomagało. Wiatr rozwiewał jej włosy na wszystkie strony z ogromną siłą, a mimo to szła przed siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Car! – usłyszała za sobą głos przyjaciela, przez co zatrzymała się tuż przed jezdnią, odwracając się w jego stronę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zayn? Co ty tu robisz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja muszę ci coś powiedzieć, Car.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie mogło poczekać? Będziesz chory, jest cholernie zimno.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, bo ja naprawdę muszę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze. Więc mów – uśmiechnęła się do niego, by w jakikolwiek sposób wesprzeć go w tym, co chce powiedzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja... Kocham cię, Car.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tuż po jego wyznaniu rozległ się długi pisk opon, głośne uderzenie i zderzenie kolejnego samochodu. Przerażona dziewczyna odwróciła się z prędkością światła. Z jej oczu popłynął ocean łez, a z gardła wydostał się głośny pisk.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niall! Nie!</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<em>_______________________________________________</em></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<em>Hej, kochani! Wreszcie jestem. Wybaczcie za tak długi czas oczekiwania, ale przynajmniej rozdział jest długi. No i jestem z niego zadowolona! W ten sposób - <strong>kończymy pierwszy sezon</strong>!</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>Kolejny rozdział pojawi się za tydzień, ze względu na to, że ten powstawał, aż trzy.</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>Jeszcze raz przepraszam.</em></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<em>Pod rozdziałami po lewej stronie możecie zobaczyć tytuł najnowszego odcinka oraz jego datę.</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>To będzie taki przedsmak. W połowie tygodnia będzie pojawiał się również jakiś niedługi cytat z przyszłego rozdziału, więc zapraszam do zaglądania. :)</em></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<em>Kocham!</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>No i czekam na wasze opinie! <3</em></div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-67653923183016393702013-11-17T17:46:00.000+01:002013-12-08T13:06:00.079+01:00Odcinek 9.: Próba uczuć.<div style="text-align: justify;">
Chłopak przez dłuższą chwilę wpatrywał się w brunetkę. Jej lekko rozchylone wargi i przyśpieszony oddech ukazywały jej zdenerwowanie. Z oczu nie przestawały, płynąć łzy. Tomlinson zastanawiał się jedynie, dlaczego. <em>Przecież powinna być szczęśliwa, prawda? Będzie miała dziecko... z nim.</em> Poczuł głębokie ukłucie gdzieś we wnętrzu, jednak szybko wyrzucił je z głowy. <em>Najważniejsze jest jej szczęście, nic innego się nie liczy.</em></div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego płaczesz? – zapytał, nie spuszczając z niej wzroku i, mimo narastającego w nim przygnębienia, uniósł kąciki ust delikatnie do góry. Wiedział, że musi dodać jej otuchy. Tak zrobiłby przyjaciel. – To przecież wspaniale, El – dodał, rozkładając ręce, by dziewczyna mogła się do niego przytulić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Calder bez zbędnych słów wtuliła się w Louisa, niczym w pluszowego misia, który miał ją pocieszyć. Nie mówiła nic, po prostu płakała w jego czarny sweter. Chłopak miarowo gładził jej plecy dłonią, szepcząc różne pocieszające rzeczy, ale najwyraźniej... za bardzo się starał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- El, no już, głowa do góry – szeptał, chowając głowę w jej włosy i rozkoszując się jej słodkim zapachem. – Wiesz, Tommy, na pewno się ucieszy – dodał, ignorując fakt, że było to najtrudniejsze, co kiedykolwiek musiał powiedzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Otrzymał jednak przeciwną reakcję, niż się spodziewał - brunetka zaczęła płakać jeszcze bardziej.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Błyski fleszy oślepiły, wychodzącą z kawiarni parę. Tłum reporterów, razem z piszczącymi fankami, naparł na szklane drzwi, nie pozwalając na żaden ruch ze strony Zayna, nie wspominając już o obecnej z nim blondynce, która była przerażona nagłym zgromadzeniem. Dla niej show-biznes był czymś zupełnie nowym, nie miała pojęcia, że wszyscy aż tak się na nich rzucą. Dziewczyna mocniej ścisnęła rękę Mulata, chowając się jak tylko mogła za jego ramieniem. Malik, widząc, że nie da rady przecisnąć się przez dość dużą liczbę obecnych osób, wolną ręką odszukał klamkę Starbucksa, po czym pociągnął blondynkę z powrotem do środka, szybko zamykając drzwi. Zaskoczona dziewczyna spojrzała w jego stronę, po czym przeniosła wzrok na błyskające za oknami flesze.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej – odezwał się Zayn, widząc przerażenie w oczach dziewczyny, po czym podszedł bliżej niej i mocno do siebie przytulił. – Spokojnie. Zaraz coś wymyślimy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wyjdziemy stąd sami – westchnęła, odsuwając się kawałek od chłopaka, jednak nadal pozostając w jego objęciach, po czym wyciągnęła z kieszeni telefon i zaczęła przeglądać listę kontaktów.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie chcesz zadzwonić? – zapytał, gdy ta wybierała połączenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Do menagera, żeby przysłał ochronę – dodała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Całkiem dobry pomysł – odparł, uśmiechając się, gdy dziewczyna odsuwała od siebie telefon.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czasem mi się zdarza – zaśmiała się. – Jednak nie trafiony – dodała, machając urządzeniem. – Wyłączony.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaczekaj... Jest jeszcze Paul – powiedział szybko chłopak, wybierając numer. Na szczęście menager odebrał już po drugim sygnale. – Słuchaj. Możesz przysłać ochronę do Starbucksa? – zaczął od razu, nie dając dojść do słowa mężczyźnie po drugiej stronie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po co? – odezwał się Higgins, nie ukrywając zdziwienia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo nie damy rady sami wyjść? – mówił jak do idioty, na co blondynka się roześmiała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Trzeba było mnie powiadomić, że gdzieś wychodzicie! Jasne, macie wolne, ale cholera, chyba powinienem wiedzieć, żeby wysłać kogoś do pilnowania, tak?!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasne, jasne. Ale sam chciałeś, żebym spędzał z Perrie więcej czasu. To było spontaniczne wyjście. Nie spodziewaliśmy się takiego poruszenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Perrie? Perrie Edwards? To zmienia postać rzeczy. Ochrona będzie za jakieś pięć minut.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie zdążył nic odpowiedzieć, ponieważ usłyszał dźwięk przerywanego połączenia. Jego mina musiała być niesamowicie śmieszna, gdyż dziewczyna nie ukrywała swojego rozbawiania. Mulat zmierzył ją groźnym spojrzeniem, po czym schował telefon do kieszeni i zaczął ganiać partnerkę po całym pomieszczeniu, ignorując dziwne spojrzenia pozostałych klientów kawiarni.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Danielle siedziała na kanapie przyglądając się uważnie profilowi swojego chłopaka, który ze znudzoną miną przeglądał kanały w telewizorze. Zastanawiała się, jak wiele między nimi zmieniło się odkąd pierwszy raz się spotkali.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No i czemu się tak na mnie patrzysz? – jęknął, odchylając głowę do tyłu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mogę? – odezwała się, unosząc jedną brew.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie to, że nie. To po prostu trochę krępujące.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz, pewnie bym się tak nie patrzyła, gdybyś chociaż spróbował ze mną porozmawiać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ugh. Nie teraz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie teraz? A kiedy? Niedługo wyjadę i znowu nie będziemy się widzieli kilka miesięcy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc nie wyjeżdżaj – wzruszył obojętnie ramionami, patrząc na dziewczynę, na co ona wybuchła głośnym śmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wierz mi, że gdybym została to nie wytrzymałabym tu długo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niby dlaczego? – zmarszczył brwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo masz gorsze humorki niż kobieta w ciąży? – odpowiedziała pytaniem na pytanie, mrużąc oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, doprawdy? Tyle, że to nie ja wybiegam nagle z domu bez żadnego wytłumaczenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiedziałam ci, że to była ważne.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ważne? – odparł, zaciskając szczękę. – Ważniejsze ode mnie?</div>
<div style="text-align: justify;">
- O ile dobrze pamiętam, to i tak byłeś zmęczony. Moja obecność tylko by ci przeszkadzała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiedz po prostu, że się z kimś spotykasz i wszystko będzie z głowy!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co?! Żartujesz, tak? – podniosła się patrząc na niego z góry, jednak poważny wyraz twarzy nie znikał. – Więc tak uważasz?! Świetnie! – dodała, ruszając w stronę drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie idziesz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak najdalej od ciebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie pozwoliłem ci wyjść.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna zatrzymała się nagle w pół kroku starając sobie uświadomić to, co właśnie usłyszała. Nie to, że sądziła, iż czegoś nie usłyszała. Ona miała nadzieję, że to, co usłyszała była tylko żartem. Odwróciła się twarzą w stronę chłopaka, który przyglądał się jej uważnie, stojąc z założonymi na wysokości brzucha rękami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja się ciebie nie pytam, czy mogę – odezwała się z niesamowitym opanowaniem. – Nie jestem twoją własnością. Sama decyduję o tym, co robię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Właśnie trochę jesteś – powiedział pewnie, na co dziewczyna wybuchła niepohamowanym śmiechem, wkładając na siebie ciemnobrązowy płaszcz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dawno nie słyszałam lepszego żartu – odparła, zapinając ostatni guzik ciepłego okrycia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie był żart, Danielle.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wydaje mi się – odparła, odwracając się, po czym złapała klamkę, jednak za nim zdążyła ją nacisnąć, poczuła mocne szarpnięcie za ramię, przez które dość mocno obiła się plecami o ścianę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeszcze z tobą nie skończyłem – powiedział, opierając ręce po obu stronach głowy dziewczyny, na co ta zmarszczyła brwi i mocno odepchnęła od siebie chłopaka, przez co cofnął się kilka kroków w tył.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz co, Liam? Pierdol się! Mam cię dosyć! – wrzasnęła, opuszczając mieszkanie.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rosalie leżała z głową na kolanach Niallera, który bawił się jej włosami i, razem z nim, oglądała swój ulubiony serial w telewizji. Żadne z nich się nie odzywało. Obydwoje z uwagą przyglądali się perypetią codzienności ekranowych przyjaciół. Zawsze lubili ten serial. Jednak, gdy tylko dobiegł końca, szatynka przeciągnęła się, przekręcając się na plecy, by móc patrzeć w oczy chłopaka, które tak bardzo lubiła. Blondyn uśmiechnął się lekko w jej stronę, co ona od razu odwzajemniła. Zaczął się powoli nachylać w jej stronę i gdy ich usta prawie się ze sobą zetknęły usłyszeli coś, czego woleliby nie wypuszczać na światło dzienne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<em>- Więc pora na dzisiejsze wiadomości </em>– <em>uśmiechnął się sztucznie wysoki prezenter. </em>– <em>Na początek zaczniemy od życia gwiazd. Otóż wiele osób podejrzewało ostatnio, że Niall Horan, członek słynnego boybandu One Direction, jest w związku. Wszyscy poważnie się nad tym zastanawiali, więc postanowiliśmy trochę poszperać. W sieci krążą zdjęcia młodego piosenkarza z przeuroczą szatynką. Z naszych źródeł dowiedzieliśmy się, że ta dwójka zna się od dobrych paru lat, ponieważ Rosalie Smith, bo dokładnie tak nazywa się dziewczyna z którą ostatnio często możemy dostrzec Nialla Horana, jest reporterką w tygodniku Newsweek. Wiele osób sądzi, że są tylko przyjaciółmi, jednak czy właśnie tak wygląda para przyjaciół? </em>– <em>zapytał mężczyzna, a na ekranie pojawiły się zdjęcia przytulającej się pary, jak i te, gdy blondyn przyszedł do Rosie, a ta mocno wtulała się w niego, w progu drzwi. </em>–<em> Cóż, na to pytanie odpowiedzcie sobie sami. Twitter, aż szaleje od waszych koncepcji. Jesteśmy ciekawi, co wymyślicie dalej! A teraz czas na pozostałe informacje...</em></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Obydwoje wpatrywali się w ekran telewizora z szeroko otwartymi ustami. <em>Jak? Kiedy? Dlaczego?!</em> Dziewczyna pokiwała przecząco głową, podnosząc się do pozycji siedzącej, po czym spojrzała na blondyna, który nawet nie drgnął i nadal tępo wpatrywał się w ekran.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ni, skarbie – szepnęła, kładąc rękę na jego ramieniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Rose, przepraszam – odwrócił się w jej stronę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale... za co?</div>
<div style="text-align: justify;">
- To już koniec. Oni nie dadzą ci żyć. Będą wszędzie, na każdym kroku będą robili ci zdjęcia. Zniszczyłem ci życie... Tak strasznie cię przepraszam – mówił, a w jego oczach zbierały się łzy, na widok których szatynka przybliżyła się do niego, po czym wspięła się na jego kolana, zarzucając mu ręce na szyje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przestań tak mówić. Niczego nie zniszczyłeś – mówiła, przytulając do siebie chłopaka. – Kocham cię i zniosę wszystko jeżeli tylko będziesz blisko – dodała, odsuwając się, by spojrzeć mu w oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Będę, zawsze – odparł mocniej, wtulając się w dziewczynę. – Kocham cię, Rose.</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Tomlinson wszedł do mieszkania, gdzie z salonu wydobywał się dźwięk telewizora. Wszedł do pomieszczenia i dostrzegł, siedzącego na kanapie Harry'ego, który ze zdziwieniem oglądał artykuł o Niallu i Rosalie. Jednak po chwili prezenter przeszedł do kolejnej części programu.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<em>(...)Twitter, aż szaleje od waszych koncepcji. Jesteśmy ciekawi, co wymyślicie dalej! A teraz czas na pozostałe informacje. Jak widać One Direction staje się coraz bardziej popularne, bo kolejna informacja jest również o nich </em>– <em>mówił podekscytowany prezenter. </em>–<em> Jak chyba wszyscy wiedzą Harry Styles cieszy się największym zainteresowaniem wśród kobiet z całego zespołu, ale co by się stało gdyby każdy dowiedział się, że akurat ten chłopak jest od dawna w związku? Co lepsze? Fani twierdzą, że nie z kobietą, ale z mężczyzną, którym jest Louis Tomlinson. Pytaliśmy wielu fanów, co sądzą o jednym, jak i o drugim piosenkarzu. Większość odpowiadała, że tworzą śliczną parę, jednak było również kilka osób, które zaprzeczało temu, mówiąc, że fanki "wygadują bzdury", a Louis kocha Eleanor. Czyli zdania są podzielone. Co wy o tym sądzicie? Cóż temat One Direction właśnie został przez nas zakończony, ale to nie koniec o młodych gwiazdach...</em></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- O cholera – mruknął tym samym zwracając na siebie uwagę Loczka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mamy przejebane – odparł, na co Tomlinson pokiwał głową. – Ciekawe, czy Paul już to widział.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy tylko dokończył zdanie jego telefon leżący na stoliku wydał z siebie dźwięk informujący o nowej wiadomości. Styles niepewnie spojrzał na Louisa, po czym z powrotem przeniósł wzrok na swoją komórkę. Wetchnął głośno i odczytał wiadomość.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<strong>Od:</strong> <strong>Menager.</strong></div>
<div style="text-align: center;">
<em>Styles, widzę ciebie i Horana jutro, godzinę przed sesją, w Starbucksie. Nie radzę się spóźnić.</em></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Menager? – zapytał Lou, gdy Harry przez dłuższy czas nie odpowiadał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, mam przejebane razem z Horanem.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna naciągnęła kaptur na głowę jak najbardziej mogła. Nie chciała, by ktokolwiek odkrył jej tożsamość. Nie teraz. Schowała ręce do kieszeni zimowej kurtki i ruszyła w stronę przystanku autobusowego. Zastanawiała się, co powinna teraz zrobić. Jej decyzja mogłaby zmienić wszystko. Tylko, czy Eleanor wiedziała dokładnie czego pragnie? Nie była do końca pewna, jednak wiedziała, że mimo wszystko chce by on ją pokochał. Nie takim uczuciem jak przyjaciółkę, czy siostrę. Chciała by kochał ją jak najbliższą mu osobą. <em>Tak, jak kocha Harry'ego.</em> Chociaż gdyby się zastanowić... To właśnie ona nie chciała, by pokochał ją tak, jak Loczka. Szkoda, że nie znała całej prawdy. Usiadła na ławce przy przystanku i oczekiwała na autobus, myśląc, co chce teraz z tym wszystkim zrobić. W końcu udało jej się wymyślić, jej zdaniem, <em>najlepsze</em> rozwiązanie. Wyjęła z kieszeni telefon i wybrała odpowiedni numer.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po załatwieniu całej rozmowy z nową przyjaciółką przyjechał jej autobus. Wsiadła do środka ze spuszczoną głową i zajęła miejsce przy oknie. Cierpliwie czekała, aż pojazd dojedzie na odpowiednie miejsce i gdy wreszcie to się stało, szybko opuściła autobus. Ruszyła szybkim krokiem w stronę mieszkania.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś – usłyszała po przekroczeniu progu i niesamowicie się zdziwiła, gdy w przedpokoju pojawił się wysoki brunet o cudownych, brązowych tęczówkach. – Martwiłem się. Myślałem, że już nie wrócisz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam, mogłam ci powiedzieć, że zostaje na noc u Rose, ale nie sądziłam, że będziesz się martwił – odparła zgodnie z prawda, kierując się w stronę kuchni.</div>
<div style="text-align: justify;">
- El – usłyszała za sobą, będąc już w odpowiednim pomieszczeniu, przez co odwróciła się i stanęła twarzą w twarz ze swoim byłym chłopakiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, Tommy?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Posłuchaj, ja wiem, że teraz jesteś w ciężkiej sytuacji i nie jesteśmy już razem. Rozumiem twój wybór i szanuję go, bo cię kocham, a twoje szczęście jest dla mnie najważniejsze. Tyle, że ty nie jesteś szczęśliwa. Dlaczego?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak mogę być szczęśliwa? Mam dziecko z najlepszym przyjacielem, który jest w związku z chłopakiem ze swojego zespołu. W dodatku rzuciłam prace, więc zostałam bez niczego. Po prostu szczęście nie jest mi pisane.</div>
<div style="text-align: justify;">
- El, mimo wszystko, zawsze możesz na mnie liczyć. Zapamiętaj to proszę. Chciałbym, żebyś wiedziała, że jeśli tylko chcesz, będziemy przyjaciółmi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bardzo tego chcę – uśmiechnęła się delikatnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc możesz mi powiedzieć, co zamierzasz z tym wszystkim zrobić?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem – odparła pewnie. – Wiem tylko, że wyjeżdżam.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<strong><span style="font-size: x-small;">(następnego dnia)</span></strong></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
W samochodzie panowała cisza, gdy Harry i Niall jechali na spotkanie z menagerem. Obydwoje byli przerażeni. Znali mężczyznę i wiedzieli, że z takiego spotkania nie wyniknie absolutnie nic dobrego. Obawiali się wręcz istnego piekła i wielu krzyków. Nie, krzyki musieli wymazać, ponieważ gdyby chciał na nich wrzeszczeć to spotkałby się z nimi w swoim gabinecie, a nie publicznej kawiarni. Chociaż gdyby się porządnie zastanowić, to kawiarnia otwierana jest o dziewiątej, a teraz była dopiero siódma pięćdziesiąt, co oznaczało, że będą sami w lokalu. Głośno westchnęli, gdy czarny samochód zatrzymał się w odpowiednim miejscu, a ich kierowca, Felix, życzył im powodzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Niepewnie wślizgnęli się do Starbucksa i od razu w ich oczy rzuciły się osoby, które zajmowały jeden stolik. Higgins rozmawiał z dwójką osób. Jeden mężczyzna był zdecydowanie najstarszy, miał siwą brodę i siwą gęstą czuprynę, natomiast kobieta siedząca naprzeciwko mężczyzn była młoda, nawet bardzo młoda. Jej długie czarne włosy lśniły z daleka, a czerwone usta cały czas ukazywały śnieżnobiały uśmiech.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po prawej stronie kobiety siedziała zdecydowanie znudzona wszystkim blondynka, która najwyraźniej pisała z kimś SMS'y. Spojrzeli na siebie, po czym podeszli bliżej stolika.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Siadać – syknął bez żadnego powitania Paul. Był wściekły. Gdy tylko obydwaj zajęli miejsca, zaczęła się rozmowa. – Chłopcy, poznajcie Martina Blacka oraz Veronicę Jensen, a przede wszystkim Taylor Swift.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwsza dwójka uśmiechnęła się promiennie w ich stronę, natomiast blondynka, po usłyszeniu swojego imienia podniosła głowę i zmierzyła wzrokiem nowo przybyłe osoby, nie okazując entuzjazmu. Siedziała w lokalu od ponad dwudziestu minut wysłuchując biznesowych gadek swojej przyjaciółki i dwóch mężczyzn - miała pełne prawo być znudzona.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przejdźmy lepiej do konkretów – odezwała się, patrząc na menagera chłopców.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oczywiście – uśmiechnął się do niej promiennie. – Harry, chyba nie musze wspominać tego, o czym była mowa wczoraj w telewizji. Chciałbym, żebyś poznał swoją, nową dziewczynę. Od dziś jesteś w związku z Taylor.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale ja już jestem w jednym związku. Nie sądzisz, że co za dużo, to niezdrowo?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam ci przypomnieć, co sądzę o tym związku?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wolałbym nie – odparł pewnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc nie zaczynaj tego tematu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale ja jej praktycznie nie znam. Jak mam być z nią w związku?! – odparł już trochę podirytowany.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Właśnie masz okazję ją poznać. W sumie niczego więcej od was nie chcę. Taylor podpisała już umowę, więc jesteście wolni. Przypominam tylko, że ona idzie z wami na sesję, po której macie się gdzieś ładnie prezentować. Nie interesuje mnie, gdzie. Po prostu macie być razem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie ma żadnego "ale"! Rujnujesz cały zespół, więc na twoim miejscu wcale bym się nie odzywał!</div>
<div style="text-align: justify;">
Zirytowany Harry wstał z miejsca, spoglądając na Taylor, która założyła swoją kurtkę i razem opuścili pomieszczenie. Zapadła cisza, gdy tylko nowa "para" wyszła. Najwyraźniej każdy czekał, aż Paul ochłonie. Horan obserwując całą sytuację sam zaczął obawiać się tego, co za chwilę się stanie. Zastanawiało go tylko, co on miał tam jeszcze do zrobienia. Przecież jak dobrze kojarzył z mediów Veronica była menagerką Taylor, więc raczej nie była osobą z kim Niall miałby stworzyć związek. <em>Może ja dostanę tylko upomnienie?</em> Przeszło mu przez myśl. Nawet nie wiedział jak bardzo się mylił.</div>
<div style="text-align: justify;">
Cisza panująca w pomieszczeniu została przerwana dopiero, gdy do lokalu z impetem wpadła dziewczyna. Blondyn z daleka ujrzał jej błękitne oczy, które od razu przykuły jego uwagę. Jej okrągłą twarz otaczały blond loki sięgające trochę za ramiona. Czarne spodnie z dziurami na kolanach bardzo przypominały mu dżinsy Stylesa. Rozpięty, granatowy płaszcz na ramionach dziewczyny był rozpięty ukazując biała luźną koszulkę, która wyglądała bardziej na męską niż damską.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wybaczcie spóźnienie – odezwała się, podchodząc bliżej stolika i starając się unormować swój oddech.<strong> </strong>– Autobus mi uciekł i musiałam tutaj biec. Jestem Caroline Black.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Miło cię poznać Caroline – odezwał się Paul, wstając i ściskając drobną dłoń szatynki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<em>Paul jest miły? To nie wróży niczego dobrego.</em></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<em>___________________________________________________</em></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<em>Jest rozdział. Wybaczcie spóźnienie. W sumie całkiem długi wyszedł. No i mamy wprowadzonych absolutnie wszystkich bohaterów. Wiecie, że kolejny rozdział kończy pierwszy sezon tego opowiadania? :)</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>Strasznie dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem i mam nadzieję, że pod tym będzie ich równie dużo, co tam. Czekam na wasze wszystkie opinie.</em></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<em>Gdybyście chcieli przeczytać sobie jakieś inne rzeczy mojej twórczości to tutaj (</em><a href="http://ff-1d.blogspot.com/"><em>http://ff-1d.blogspot.com/</em></a><em>) znajdziecie moją pracę konkursową. Co prawda nie jest najlepsza, bo pisałam ją tylko 50 minut i nie miałam czasu na poprawki, ale zachęcam do przeczytania. :)</em></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<em>Daty kolejnych rozdziałów będą pojawiały się na bieżąca po lewej stronie, tuż pod spisem treści.</em><br />
<br />
Jeśli macie jakiekolwiek pytania to kierujcie je tutaj: <a href="http://ask.fm/KingaKinia97">ask.fm/KingaKinia97</a></div>
<div style="text-align: center;">
<em>Pozdrawiam. x</em></div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-63309749115806055632013-10-26T23:54:00.000+02:002013-12-08T13:06:10.281+01:00Odcinek 8.: Chwila prawdy.<div style="text-align: justify;">
- Zabierz mnie do domu, proszę – szepnęła przez łzy Eleanor.</div>
<div style="text-align: justify;">
Danielle nie pytając o nic więcej po prostu ruszyła w stronę mieszkania przyjaciółki.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wszyscy byli poruszeni. Chcieli wykorzystać dzień wolnego jak najlepiej się dało, jednak nie wszystko szło zgodnie z planem. Kompletnie nikt nie był w stanie znieść ciągłych krzyków Louisa i Harry'ego. Mimo tego, że obydwaj byli zamknięci w pokoju na piętrze, to pozostali mieszkańcy owej willi mieli wrażenie, że teraz słyszy ich cały Londyn.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chodźmy do mnie – szepnęła Rose, spoglądając na blondyna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślę, że to dobry pomysł – odparł z uśmiechem chłopak.</div>
<div style="text-align: justify;">
Obydwoje ruszyli w stronę drzwi, po czym założyli kurtki oraz buty i opuścili mieszkanie. Jednak czy to oby na pewno było dobrym pomysłem?</div>
<div style="text-align: justify;">
Zayn również nie potrafił wytrzymać krzyku, który roznosił się echem po wszystkich pomieszczeniach. Westchnął głośno i wziął z szafki nocnej swój telefon. Zamierzał dzisiejszy dzień spędzić w domu, by odpocząć od wszystkiego, ale w tych warunkach, nie było to dobrym pomysłem. Malik wybrał odpowiedni numer i zaczął dzwonić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Halo? – usłyszał cichy głos, po drugiej stronie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cześć – odezwał się, po chwili. – Masz może ochotę na kawę? – dodał, uśmiechając się pod nosem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale masz wyczucie – usłyszał melodyjny śmiech. – Właśnie wychodziłam do Starbucksa. Idziesz ze mną?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pewnie! Więc za ile tam będziesz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Około dziesięć minut.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Będę czekał przed wejściem. Do zobaczenia, Pezz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Do zobaczenia, Zayn – ponownie usłyszał cichutki śmiech, po którym nastąpił dźwięk przerwanego połączenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnął się sam do siebie, po czym szybko się przebrał i wyszedł z domu, ruszając w wyznaczone miejsce.</div>
<div style="text-align: justify;">
Liam niestety nie miał innego wyjścia jak siedzieć i cierpliwie czekać na swoją ukochaną, która niestety miała dość ważną sprawę. Chłopak nie ukrywał swojego zdenerwowania. Miał spędzić cały dzień tylko i wyłącznie w jej towarzystwie, ale wystarczył jeden telefon i całe plany diabli wzięli. Jednak najważniejszą rzeczą, której chciał się dowiedzieć, było <em>kto zadzwonił?</em> Nie wiedział. Widział jedynie zaniepokojoną Danielle, która wybiegała z domu, krzycząc po drodze, że musi coś załatwić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Naprawdę?! El, to świetna wiadomość! Tommy na pewno się ucieszy, gwarantuje ci to! – piszczała podekscytowana dziewczyna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dani – szepnęła zapłakana brunetka. – Tylko, że...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Na pewno! Serio, nie masz się czym przejmować!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, ja...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po prostu mu to powiedz i...</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie jest jego dziecko! – wrzasnęła przez łzy Eleanor.</div>
<div style="text-align: justify;">
Danielle natychmiast stanęła jak wryta i wpatrywała się z niepokojem w przyjaciółkę. Próbowała dokładnie uświadomić sobie, co przed chwilą usłyszała. Była w szoku. Opadła na fotel, który stał tuż za nią i wbiła wzrok w czarny dywan. Nic do niej nie docierało.</div>
<div style="text-align: justify;">
Eleanor cierpliwie czekała, aż Peazer wszystko przemyśli. Jednak uciążliwa cisza przerywana tylko cichym szlochem nie była teraz najlepszym wyjściem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Clar, ale to nie tym się martwię – szepnęła w końcu Calder.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To jest dzie...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak – przerwała jej, wiedząc czyje imię miała właśnie wypowiedzieć. – Jednak mam większy problem niż ciąża.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na dźwięk ostatnich słów, Danielle wstała i usiadła tuż obok przyjaciółki, mocno ją do siebie przytulając. Delikatnie gładziła jej plecy, by brunetka się uspokoiła, jednak nic nie pomagało.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Który tydzień?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czwarty.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Większy problem niż ciąża z nim? Może taki być? – zapytała niepewnie Dani.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo widzisz ja...</div>
<div style="text-align: justify;">
Przerwała, po czym szybko podniosła się z łóżka i pobiegła do łazienki. Peazer szybko ruszyła za dziewczyną, jednak widok wymiotującej przy toalecie przyjaciółki nie był najpiękniejszym widokiem. Mimo to podeszła bliżej i odgarnęła ciemne włosy dziewczyny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie za wcześnie? – zdziwiła się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie z powodu ciąży – odparła cicho brunetka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak to nie?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaraz ci wszystko wytłumaczę – powiedziała Eleanor, wstając z ziemi, po czym podeszła do zlewu i przepłukała sobie usta wodą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Teraz się tłumacz – odezwała się Danielle, gdy obie z powrotem siedziały w pokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem chora – mówiła, spoglądając na przerażoną przyjaciółkę. – Mam listeriozę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nigdy w życiu o tym nie słyszałam – szepnęła, marszcząc brwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To rzadka choroba, która niestety może wpłynąć na rozwój ciąży. Dziewięć na dziesięć kobiet w ciąży, które na nią zachorowały, poroniły.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ej, ale to, że ich to spotkało nie znaczy, że ciebie czeka to samo – powiedziała pewnie. – Wiem! Zorganizujmy babski wieczór! Muszę cię jakoś odciągnąć od tego wszystkiego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Serio?! Ja jestem chora! Nie wiem czy cokolwiek pozwoli mi o tym zapomnieć, czy kiedykolwiek...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak to chora?</div>
<div style="text-align: justify;">
Ściszony męski głos rozległ się po całym pomieszczeniu. Obie momentalnie zwróciły się w stronę drzwi, gdzie stał zmieszany szatyn, zerkający raz na jedną, a raz na drugą dziewczynę, oczekując od którejkolwiek odpowiedzi. Jednak w pokoju zapanowała uciążliwa cisza.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tommy to... Um... Ja nie... Znaczy...</div>
<div style="text-align: justify;">
- To ja może lepiej zostawię was samych – odezwała się Danielle, przerywając jąkanie się przyjaciółki, po czym spojrzała na nią łagodnie. – Przyjadę po ciebie wieczorem. Lepiej z nim pogadaj – dodała szeptem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Posłała jeszcze przyjacielski uśmiech w stronę chłopaka, po czym wyminęła go i ruszyła do drzwi. Zanim wyszła, krzyknęła jeszcze krótkie "do zobaczenie później", zostawiając parę przyjaciół w samotności.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ci jest, El? – zapytał łagodnie, wpatrując się w dziewczynę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Listerioza.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przecież to da się wyleczyć, nie masz się czym przejmować.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie rozumiesz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc pomóż mi zrozumieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zrobię herbaty i... porozmawiamy – odparła cicho, wymijając chłopaka, który od razu podążył za nią.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie możesz mi po prostu powiedzieć?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj mi chwilę. Muszę się do tego psychicznie przygotować.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niech ci będzie – westchnął. – Czekam w salonie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Brunetka ruszyła prosto do kuchni, po czym wstawiła wodę i oparła się o blat. Jej myśli były całkowicie pochłonięte tym, co miało się za chwilę wydarzyć. <em>Jak powiedzieć mu, że nie jest ojcem?</em></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Mulat stał pod budynkiem, rozdając autografy fankom, które zebrały się dookoła niego. Mimo, że rozmawiał z nimi i robił sobie zdjęcia z każdą po kolei to cały czas rozglądał się dookoła, czekając aż blondynka wreszcie się pojawi. No i w końcu ją zobaczył. Czarne martensy, do których wsunięte były nogawki białych dżinsów idealnie do niej pasowały. Zayn uważnie przyglądał się dziewczynie, aż zauważył interesujący element. Kurtka moro, którą Edwards miała na sobie, spowodowała, że na twarzy chłopaka pojawił się ogromny uśmiech, bowiem jego kurtka była o tym samym motywie. Szybko przeprosił fanki i wyszedł naprzeciw blondynce, całując ją na przywitanie w policzek.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Spóźniłaś się – odezwał się, wydymając dolną wargę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oj, przepraszam. Jednak widzę, że ci się nie nudziło – zaśmiała się, spoglądając na grono fanek, które robiły im zdjęcia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No nie mogę narzekać – odparł, po czym również się zaśmiał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Następnie splótł ich ręce razem i pociągnął dziewczynę w stronę wejścia do kawiarni.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dźwięk dzwonka rozległ się po całym pokoju, na co para cicho jęknęła. Nikomu nie chciało się wstać, ale niestety osoba stojąca za drzwiami nie zamierzała odpuścić. Blondyn mamrocząc coś pod nosem wstał i ruszył w stronę przedpokoju, by otworzyć drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niall? – zapytała zdziwiona dziewczyna, wpatrując się w chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Um, Dani? Co ty tu robisz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mogłabym zapytać cię o to samo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No wiesz – udawała, że się zastanawia. – Chwilowo marznę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, przepraszam. Wchodź – odparł, odsuwając się, by dziewczyna mogła wejść do mieszkania.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest Rose?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem – odparła szatynka, podchodząc bliżej i witając się z Danielle przytuleniem. – Wejdziesz? Może chcesz się czegoś napić?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, nie trzeba. Mam do ciebie taką krótką sprawę do obgadania i już zmykam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Um, więc mów – uśmiechnęła się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Eleanor jest tak trochę – zaczęła, jednak przypomniało jej się, że nie jest sama z dziewczyną, więc przerwała szukając odpowiedniego słowa. – El, ma problem, więc pomyślałam, że mogłybyśmy urządzić babski wieczór, żeby ją od niego jakoś oderwać. Masz może ochotę?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pewnie! – odparła podekscytowana Rosalie. – Ale to nic poważnego, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Właściwie to może lepiej opowiem ci później – powiedziała, spoglądając wymownie na blondyna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Rozumiem, nie jestem tu mile widziany. Już sobie idę – mówił chłopak, podnosząc ręce w geście obronnym, po czym opuścił przedpokój.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To strasznie długa historia, Rose, ale jest poważna. El, pewnie wszystko ci sama opowie. Tylko problem w tym, że raczej nie będziemy same. Z tego co wiem to Pezz mieszka z dziewczynami z zespołu, ja aktualnie mieszkam u chłopaków, a Eleanor mieszka z Tommym, więc pomyślałam, żeby może wynająć gdzieś jakiś pokój i...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, przestań! Możemy przecież siedzieć u mnie. Niall na pewno i tak upierałby się, żeby wrócić na noc do domu, więc ja spędziłabym noc sama. Serio, wpadnijcie do mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Naprawdę? Myślałam, że Horan mieszka z tobą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niestety nie. Wszystko wam opowiem. Trzeba coś zorganizować? Przekąski? Alkohol? – pytała Rosie, na co Danielle wybuchła śmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Alkohol? Oj, tak. Dużo alkoholu, ale ja się tym zajmę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mogę ci jeszcze jakoś pomóc?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakbyś mogła to zadzwoń do Pezz, ja nie mam jej numeru.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasne, zaraz się tym zajmę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W takim razie ja lecę wszystko załatwiać i wpadnę jakoś koło dziewiętnastej. Pasuje?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oczywiście. Więc do zobaczenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Do zobaczenia – odparła Dani, opuszczając mieszkanie Smith.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Gdy kłótnia Louisa i Harry'ego się zakończyła Liam mógł w końcu odpocząć od kilku godzin wrzasków, które zakończyły się wyjściem Louisa z mieszkania. Musiał odpocząć i poważnie zastanowić się nad wszystkim. Co czuł do Harry'ego? Nie potrafił tego zidentyfikować. Jednak lepszym pytaniem byłoby: <em>Czy on w ogóle coś do niego czuje?</em> To właśnie nad tym powinien się zastanawiać. Styles był zaślepiony i to było widać. Okazywał swoją miłość na każdym kroku. Natomiast Lou? Czy on go w ogóle kochał? Pewnie tego się niedługo dowiemy.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Calder siedziała wygodnie na kanapie już od kilkunastu minut. W jej rękach ciągle spoczywał parujący kubek z herbatą, której nawet nie tknęła. Bała się... W sumie to chyba za mało powiedziane. Ona była wręcz przerażona.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Skarbie, czy ty w końcu mi to wszystko wytłumaczysz? – odezwał się łagodnie Tommy, przez co z oczu Eleanor popłynęło kilka nowych łez, jednak gdy chłopak chciał się do niej przybliżyć i przytulić ją zapewniając, że będzie dobrze, ta powstrzymała go ruchem ręki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po pierwsze chcę, żebyś wiedział, że strasznie mi na tobie zależy i nie chcę cię stracić...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz, że mi na tobie też zależy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie przerywaj mi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze, przepraszam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mimo wszystko chciałabym, żebyś został ze mną w tym mieszkaniu i żebyś nie miał mi za złe tego wszystkiego. Kocham cię, naprawdę. Pewnie już zawsze będę cię kochała, ale nie tak mocno, jak odczuwałam to kiedyś. To minęło. Nie w pełni, bo nadal jesteś dla mnie cholernie ważny, ale... Ja już nie potrafię – przerwała, pozwalając kolejnym łzom, spłynąć po jej policzkach. – Tommy, ja jestem w ciąży.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nastąpiła chwila ciszy. Bardzo, bardzo długa chwila. Chłopak jakby zamarł. Wpatrzony w jeden punkt w podłodze, nawet nie potrafił podnieść wzroku i spojrzeć na brunetkę, która siedziała ze spuszczoną głową. Na początku szatyn się cieszył, ale powoli wszystko zaczęło do niego docierać. Już dawno nie odbywali ze sobą stosunku, co mogło oznaczać tylko jedno...</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie jest moje dziecko, prawda? – szepnął, spoglądając na dziewczynę, która jedynie pokiwała przecząco głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie odezwał się więcej, nie wiedział, co powinien teraz powiedzieć i czy w ogóle powinien się odzywać. Kochał ją. Jednak wiedział, że nie może jej teraz zarzucać zdrady. Nie po tym, kiedy dokładnie dwa miesiące temu ona wybaczyła mu taki występek. Nie mógł być tak bezduszny i krzyczeć na nią, gdy sam zrobił to, co ona wiele razy. Mimo tego iż bardzo starał się być teraz jak z kamienia, to z jego oczu powoli zaczęły wypływać łzy. Nie potrafił ich opanować.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co zamierzasz z tym zrobić? – zapytał cicho, gdy jego emocje powoli się uspokajały.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Z czym? – zapytała zmieszana, podnosząc wzrok.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo to jego dziecko, prawda? Dziecko Louisa?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak – szepnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiesz mu?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mogę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mogę zniszczyć mu życia. Cała kariera teraz nabiera tempa. Poza tym on jest z Harrym, ja jestem jedynie jego przyjaciółką.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przyjaciółką, z którą doszło do czegoś więcej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Byliśmy pijani.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie ma znaczenia, El. On powinien wiedzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, Tommy. Nie mogę. Robię to tylko dla jego dobra.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie prawda. Robisz to dlatego, że boisz się odrzucenia. Boisz się tego, co on ci może powiedzieć. Nie mów tego głośno, ale przynajmniej przyznaj się przed samą sobą, El – powiedział pewnie, po czym wstał i ruszył na górę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chwilę później mogła usłyszeć trzask zamykanych drzwi. <em>Czy on miał rację?</em> Jednak nie miała czasu, żeby się o tym zastanowić, gdyż pod jej domem zaparkowało srebrne auto, z którego wysiadła Danielle. Calder westchnęła, po czym podniosła się z kanapy i zabierając torbę, którą sobie naszykowała, wyszła z mieszkania.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Harry siedział w salonie, czekając aż jego partner wróci do domu. Od czasu ich kłótni minęło naprawdę dużo czasu, jednak Tomlinson jeszcze nie wrócił, przez co Styles zaczynał się martwić. Wgapiał się w telewizor, sącząc chłodne już cappuccino, które miało jakoś ukoić to, jak się czuł. <em>Winny.</em> To przecież on zaczął kłótnie, która tak naprawdę nie miała sensu. <em>Winny.</em> To on nie ustąpił, wiedząc, że nie ma racji. <em>Winny. </em>To on nie zatrzymał Louisa przed wyjściem. <em>Dlaczego?</em> Tylko dlatego, że honor mu na to nie pozwolił. Mimo wszystko wiedział, że go kocha i nie chciałby go stracić przez swoją głupotę. Niestety zmęczenie powoli dawało się we znaki. Zerkając raz na drzwi, a raz na ekran telewizora,\ w końcu zasnął, nie słysząc jak ktoś wchodzi do środka.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyny przez pół nocy oglądały filmy, chociaż bardziej skupione były na rozmowie niż na nich. Zbliżyły się do siebie. Przez te kilka godzin wspierały się, rozmawiały, zdradzały sekrety i śmiały się na przemian. To niesamowite, że tak szybko się ze sobą zżyły.</div>
<div style="text-align: justify;">
Eleanor przebudziła się najwcześniej ze wszystkich. Wzięła prysznic i założyła na siebie świeże ubrania, po czym wygrzebała z torebki karteczki samoprzylepne.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<em>Posłuchałam was, mam nadzieję, że będziecie szczęśliwe. Idę do Paula, muszę skończyć z tym wszystkim. Gdy przyjadę opowiem wam o wszystkim.</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em> Kocham,</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em> El. xo</em></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Przykleiła karteczkę do stolika i zabierając jedynie torebkę, ruszyła do wyjścia z mieszkania. Miała złe przeczucia, co do rozmowy z menagerem, jednak wiedziała, że postąpi słusznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Louis nie mógł spać. Dręczyły go przemyślenia. Wiedział, co powinien zrobić, ale nie chciał nikogo zranić swoją decyzją. Nagle zdał sobie sprawę z tego, czego teraz potrzebuje. Musiał się wygadać i może wreszcie wyznać prawdę o wszystkim. Szybko podniósł się z łóżka i wziął telefon, wybierając odpowiedni numer. Z szerokim uśmiechem rozpoczął połączenie jednak westchnął głęboko, gdy zamiast sygnału usłyszał pocztę głosową. Wyłączony. <em>Świetnie.</em> Nie zważając na nic, sądził, że po prostu musi teraz porozmawiać akurat z nią, za wszelką cenę. Założył ciemne dżinsy i kremowy sweter wkładany przez głowę, po czym zbiegł na dół, gdzie założył buty oraz kurtkę i wyszedł z domu. Po kilku minutach dojechał pod dom brunetki, stanął pod drzwiami i zapukał w nie kilka razy. Chwilę później w progu stanął Tommy przyglądając się uważnie chłopakowi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest może El? – zapytał Louis, uśmiechając się delikatnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, wyszła – odparł głosem wypranym z emocji.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A nie wiesz dokąd poszła?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mam pojęcia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tom? Wszystko w porządku?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, nic nie jest w porządku – odparł, zamykając drzwi, co zdziwiło Tomlinsona.</div>
<div style="text-align: justify;">
<em>Nigdy nie zachowywał się tak dziwnie i tak... chłodno. Co mogło się stać?</em> Jedyną osobą, która mogła mimo wszystko ściągnąć brunetkę był menager i gdy tylko Louis to sobie uświadomił, szybko wślizgnął się do samochodu i ruszył w odpowiednią stronę. Kilka minut później szatyn wchodził już do pokaźnej wielkości budynku i wjechał windą na piętro numer cztery. Gdy tylko wyszedł z windy, usłyszał stłumione krzyki, na co zmarszczył brwi. Szedł w kierunku gabinetu Paula i im bliżej był, tym bardziej uświadamiał sobie fakt, że to stamtąd dobiegają krzyki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zrozum, że nie mogę tego dłużej ciągnąć! – usłyszał znany głos.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Musisz! Podpisałaś umowę! Nie pozwolę ci z niej zrezygnować! Zbankrutujesz jeżeli teraz ją zerwiesz! Pociągnę na ciebie wszystkie koszty!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie! Przeczytaj umowę! Mam prawo odejść wcześniej jeżeli mam jakiś poważny powód! Poza tym w sądzie większość osób stanęłaby za mną, a nie za tobą!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Masz taki wspaniały powód?! Więc przedstaw go!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem w ciąży, idioto! Zrozumiałeś?! W C I Ą Ż Y to koniec!</div>
<div style="text-align: justify;">
Głos był coraz wyraźniejszy i Louis zaczął zdawać sobie sprawę z tego, że nie powinien tam stać, jednak nie mógł się powstrzymać. Po chwili drzwi otworzyły się z impetem, a przed szatynem stanęła zapłakana i niesamowicie zdziwiona, a także przerażona Calder.</div>
<div style="text-align: justify;">
- L... Lo... Louis? – jąkała się, zasłaniając usta dłonią.</div>
<div style="text-align: center;">
<em>______________________________________________</em></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<em>Joł! No co tam u was? Jak w szkole? Jak weekend?</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>Tak, żeby wam go umilić daję wam rozdzialik. Co sądzicie?</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>Mamy wielkie obroty i w sumie najbardziej poświęciłam ten rozdział Eleanor, bo musiałam wam wszystko wyjaśnić. Spodziewaliście się ciąży. A co z chorobą? Ktokolwiek przewidywał?</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>Czekam na wasze opinię i oczywiście informuję, że kolejny rozdział będzie za dwa tygodnie, gdyż za tydzień pojawi się </em><a href="http://i-will-never-forget-you-baby.blogspot.com/" target="_blank"><em>Peril</em></a><em>. Ode mnie to tyle.</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>Pozdrawiam!</em></div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-22339419466728009062013-10-14T00:37:00.003+02:002013-12-08T13:06:23.680+01:00Odcinek 7.: Bez stresu.<div style="text-align: center;">
Gdyby ktoś jeszcze nie widział, to przypominam, że jest nowy zwiastun tego bloga.</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=uRrQ41iAhSc">http://www.youtube.com/watch?v=uRrQ41iAhSc</a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/uRrQ41iAhSc?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<span style="color: #b6d7a8;"><em>Zapraszam do wzięcia udziału w akcji</em> <strong>People For People</strong> <em>(kliknij w buton po prawej stronie).</em></span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Niall, uspokój się – odezwała się Rose, podchodząc do blondyna i wtulając się w jego tors.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zadziałało. Chłopak mocniej docisnął do siebie ciało szatynki, chowając twarz w jej włosach. Mulat nie chciał przeszkadzać, więc wyminął parę i udał się do garderoby, gdzie czekali już pozostali.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam – szepnął Horan. – Nie chciałem krzyczeć, ale...</div>
<div style="text-align: justify;">
- W porządku, Niall – przerwała szatynka, odsuwając się od niego i złączając ich dłonie. – Chodź, bo jeszcze spóźnisz się na własny koncert – zaśmiała się cicho, po czym razem udali się do garderoby.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po drodze zauważyli trzy dziewczyny, które pochłonięte były rozmową. Co chwilę wybuchały śmiechem, co tylko potwierdzało, że świetnie czują się w swoim towarzystwie. Rosalie czuła napięcie, które narastało z każdą chwilą. Nagle blondynka odwróciła się, napotykając wzrokiem parę, która mimo dużej odległości, cały czas zmierzała w ich stronę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kto to? – szepnęła, na co pozostałe dwie dziewczyny również się odwróciły.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mam pojęcie – odpowiedziała Eleanor.</div>
<div style="text-align: justify;">
- El, a to nie będzie ta Rosalie, co jest z Niallem? – zapytała Dani.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Możliwe – odparła. – Jest śliczna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Popieram – szepnęły równo Danielle i Perrie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej dziewczyny – powiedział radośnie Nialler, przytulając najpierw Eleanor, a następnie Danielle, po czym zwrócił się do blondynki. – My się chyba jeszcze nie znamy. Jestem Niall.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ja Perrie – uśmiechnęła się w jego stronę, po czym chłopak lekko ją przytulił.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Um, dziewczyny. To jest Rosalie, Rosalie to Eleanor, Danielle i Perrie – uśmiechnął się, przedstawiając szatynkę. – Idę po mikrofon, zobaczymy się pod sceną – dodał, po czym pocałował Smith w policzek i zniknął za drzwiami garderoby.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Miło cię poznać – odezwała się jako pierwsza blondynka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dokładnie – potwierdziły z uśmiechem pozostałe.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mi was również – odparła niepewnie szatynka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To... Um... Może chodźmy pod scenę? – zaproponowała Eleanor, na co wszystkie przytaknęły.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chwilę szły w ciszy, po czym zaczęły rozmowę. Dość szybko złapały wspólny temat i buzie im się nie zamykały. Cały czas było słychać ich rozmowy i śmiech. Nie sądziły, że tak szybko się ze sobą dogadają, a jednak im się udało.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Rosie! – usłyszały krzyk i gdy wszystkie się podniosły zobaczyły, machających chłopców.</div>
<div style="text-align: justify;">
Rosalie uśmiechnęła się szeroko i ruszyła w stronę Harry'ego, który rozłożył ręce, czekając aż dziewczyna się do niego przytuli. Szatynka zaśmiała się i mocno przytuliła chłopaka. Trwali tak dłuższą chwilę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, no wiecie? Tak na moich oczach? – udawał oburzenie Tomlinson, jednak uniemożliwił mu to uśmiech, który pojawił się na jego twarzy, gdy tylko brązowe oczy szatynki spotkały się z jego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chwilę później dziewczyna przytuliła także Louisa, a na końcu Liama, po czym wszyscy razem zaczęli żywą dyskusję. Brakowało jedynie Horana...</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Blondyn zabrał swój mikrofon i spojrzał w wielkie lustro, wiszące na ścianie. Poprawił czarną koszulkę, która idealnie przylegała do jego ciała i odwrócił się, chcąc opuścić pomieszczenie, ale...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Aa! Boże, Jo! – wrzasnął, łapiąc się za klatkę piersiową w okolicach serca. – Ale mnie przestraszyłaś – dodał spokojniej, na co blondynka się zaśmiała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam – mówiła, nadal chichocząc. – Mia kazała mi poprawić twój makijaż.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Boże, jak to brzmi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mogłeś nie wdawać się w bójkę przed koncertem – powiedziała, wystawiając język w stronę chłopaka. – Siadaj. Trzeba to bardziej zamaskować.</div>
<div style="text-align: justify;">
Blondyn usiadł na krześle, a dziewczyna pochyliła się i zaczęła poprawiać makijaż nałożony na rany Horana. Jo pochyliła się jeszcze bardziej pod pretekstem dokładniejszego zakrycia sinego opuchnięcia pod okiem blondyna, jednak jej cel był inny. To akurat dzisiaj chciała powiedzieć mu, że od jakiegoś czasu...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jo, co ty robisz? – zapytał zdziwiony chłopak, łapiąc blondynkę za ramiona i oddalając na wyciągnięcie swoich rąk.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Um... Ja... Ja tylko...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie. Przepraszam, ale ja mam dziewczynę, Jo. Poza tym jestem z nią szczęśliwy. Muszę już iść – puścił ją, po czym wyminął i ruszył w stronę drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zanim dziewczyna się ocknęła i chciała coś powiedzieć, Niall wyszedł z garderoby i czym prędzej ruszył w stronę kulis. Z daleka zauważył dużą grupę, która pogrążona była w rozmowie. Na jego twarz wpełzł malutki uśmiech, gdy zauważył, że Rosalie stoi tyłem do niego. Zayn natomiast stał na wprost niej, co oznaczało, że miał cudowny widok na rozwój całej akcji. Nie chciał rozpoczynać żadnej kłótni, więc po prostu posłał przyjaciółce promienny uśmiech, na co ona zmierzyła go pytającym spojrzeniem, jednak zanim zdążyła się odezwać, poczuła jak silne ręce owijają jej talię . Na twarzy szatynki pojawił się najpiękniejszy uśmiech, który mógł wywołać tylko <strong>on</strong>. W jej brązowych tęczówkach można było zobaczyć przepełniającą ją euforię, a ciepło w podbrzuszu dopełniało efektu. Tak właśnie na nią działał, poza tym on reagował na nią dokładnie tak samo. <strong>Kochali się</strong>. Cztery lata to jednak dużo jeżeli chodzi o związek. Oni jednak tego nie odczuwali. Każdego dnia odczuwali swoją miłość mocniej i jeszcze intensywniej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- One Direction! Dziesięć sekund!</div>
<div style="text-align: justify;">
Każdy słysząc to zerknął na ukochaną osobę. Liam pocałował Danielle w policzek, to samo zrobił Niall całując Rose oraz Zayn dając buziaka Perrie. Louis jednak był lekko rozdarty. Nie chciał by Eleanor czuła się w jakiś sposób gorzej, więc podszedł do niej i delikatnie musnął ustami jej policzek, który po chwili lekko się zaróżowił, a dziewczyna posłała szatynowi promienny uśmiech. Harry widząc to wydarzenie, udał obrażonego na co Lou przewrócił oczami i cmoknął także jego policzek. Jednak koniec tego wszystkiego. <em>Czas na przedstawienie</em>.</div>
<div style="text-align: justify;">
Payne wbiegł na scenę jako pierwszy i rozpoczął swoją przemowę. Była szczera, ale tylko w połowie. Dokładnie tak, jak on. Zmienił się. W tej chwili można powiedzieć, że wszyscy się zmieniają, ale on jest akurat wyjątkowym przykładem tego, jak sława może zmienić człowieka. Wystarczy zamienić z nim kilka zdań, żeby dowiedzieć się, że nie jest tą samą, cudowną osobą, co kiedyś. Ktoś kto potrafi odczytywać emocje z oczu, zauważy to dużo wcześniej. Z jego tęczówek nie bije już to samo ciepło i troska. One zniknęły. Zostały zastąpione egoizmem i chamstwem. Nawet jego stosunek do Danielle powoli ulega zmianie. Dziewczyna nie jest głupia i widzi, co się dzieje, jednak nadal daje mu szansę. Nadal ma nadzieję.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zakończenie przemowy i pierwsze dźwięki piosenki <strong>Up All Night</strong>. Piski fanów, które przeradzają się w śmiech, śpiew i łzy szczęścia, że mogą zobaczyć swoich idoli. Zakończenie piosenki, rozpoczęcie kolejnej... Dobra zabawa na scenie, bieganie z szerokimi uśmiechami i zaczepianie "przyjaciół" z zespołu.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Rose, pracujesz? – zapytała nagle Eleanor, gdy wszystkie siedziały w garderobie po skończonym koncercie, a chłopcy rozdawali autografy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak. W Newsweek – odpowiedziała z uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale to jest gazeta – odezwała się Perrie, przekrzywiając głowę na jedną stronę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, Pezz, ale przecież ktoś ją musi pisać – skomentowała Danielle.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie robią tego komputery?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przecież przy komputerze musi ktoś siedzieć i pisać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, no tak – uśmiechnęła się zmieszana blondynka, na co wszystkie cicho się zaśmiały.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ile jesteście już razem? – zapytała Danielle, patrząc na szatynkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Prawie cztery lata – odparła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wow – skomentowały wszystkie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Długo – dodała Eleanor.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tylko trochę – zaśmiała się Rose. – A jak było z tobą? Jeśli mogę wiedzieć oczywiście.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To strasznie długa i nudna historia, ale jak chcesz to mogę ci opowiedzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeżeli to dla ciebie nie problem – uśmiechnęła się przyjaźnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasne, że nie! – zaśmiała się, po czym zaczęła opowiadać swoją historię.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Wszyscy czekali na menagera, który miał oczywiście ogłosić nadchodzące wydarzenia. Wszyscy byli trochę zmęczeni, bo czekali na mężczyznę prawie trzy godziny. <em>Ten facet ma się za jakieś bóstwo i każdy ma na niego czekać?!</em> Perrie zasnęła oparta o ramię Zayna, Eleanor ziewała, siedząc w fotelu, Liam wtulał się w siedzącą na jego kolanach Danielle, Harry leżał z głową na kolanach Louisa, który bawił się jego lokami, a Rosie powoli usypiała w ramionach Nialla. El chciała coś powiedzieć, jednak przerwał jej skrzyp otwieranych drzwi, a chwilę później w pomieszczeniu pojawił się Paul.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dłużej to się nie dało – burknął Mulat, okrywając śpiącą blondynkę swoją kurtką.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jutro macie wolne – oznajmił, ignorując wypowiedź Malika. – Natomiast pojutrze wywiad.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kolejny? – jęknął Lou.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak. Na razie tyle. Idźcie już.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy menager opuścił garderobę, wszyscy się podnieśli. Jednak, gdy tylko Rose wstała, momentalnie zakręciło jej się w głowie, przez co straciła równowagę, ale na szczęście Horan w porę ją złapał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Skarbie, wszystko dobrze? – zapytał zmartwiony.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, tylko trochę źle się czuję.</div>
<div style="text-align: justify;">
Horan skinął głową i wziął dziewczynę na ręce, na co szatynka wtuliła się w jego tors.</div>
<div style="text-align: justify;">
Malik nie chciał budzić blondynki, która słodko wyglądała pogrążona we śnie. Uśmiechnął się, widząc, że dziewczyna jeszcze mocniej wtula się w jego ramię. Delikatnie przekręcił się w jej stronę i powoli się podniósł, po czym wziął dziewczynę na ręce i niósł do auta. Dziewczyna złapała się jego koszulki i wtuliła się w jego tors, na co chłopak cicho się zaśmiał. Wyszedł za wszystkimi i jako ostatni wślizgnął się do czarnej limuzyny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdybym nie wiedziała, to nie domyśliłabym się, że udajecie – powiedziała Dani, patrząc na Mulata. – Poza tym ładnie razem wyglądacie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, to trzeba przyznać – potwierdziła z uśmiechem Eleanor.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dajcie spokój – skomentował i spojrzał na Rosalie. – Co z nią?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Źle się czuje – wyjaśnił Niall i przeniósł wzrok na śpiącą szatynkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego musicie się ukrywać? – zapytała El.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W sumie to nie do końca jest wyjaśnione – powiedział Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Twierdzi, że Horan, jako gwiazda, nie może spotykać się ze zwykłą dziennikarką – dodał Louis.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie fair – wtrąciła Danielle.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niestety jego to nie obchodzi. Gdy tylko usłyszy jej imię to robi się czerwony ze złości – dokończył Liam.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Gdy auto zatrzymało się pod mieszkaniem Calder, dziewczyna pożegnała się z każdym i z uśmiechem ruszyła w stronę drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wróciłam! – krzyknęła, wchodząc do środka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wreszcie – usłyszała, a chwilę później w przedpokoju pojawił się Tommy. – Głodna?</div>
<div style="text-align: justify;">
- To zależy, co serwujesz? – uśmiechnęła się, kierując się do kuchni.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Proponuję spaghetti – odparł z szerokim uśmiechem, stawiając dwa talerze na stole, po czym odsunął jedno z krzeseł i czekał, aż dziewczyna zajmie na nim miejsce. – Smacznego, kochanie – dodał, całując brunetkę w policzek.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I wzajemnie – uśmiechnęła się, do siadającego naprzeciwko niej chłopaka, po czym obydwoje pogrążeni w rozmowie, zabrali się za jedzenie.<br />
Nie trwało to zbyt długo, ponieważ po jakichś pięciu minutach Eleanor poczuła dziwne ukłucie w żołądku. Szybko poderwała się z miejsca i pobiegła do łazienki. Przestraszony chłopak ruszył za brunetką, która zwracała każdy kęs jedzenia. Bez wahania podszedł i odgarnął jej włosy.<br />
- Skarbie, wszystko w porządku? – zapytał po chwili.<br />
- Chyba nie – odparła dziewczyna, po czym kolejny raz opróżniła swój żołądek.<br />
- Może zjadłaś coś, co ci zaszkodziło?<br />
- To już trzeci dzień, Tom. Pewnie to jakiś wirus.<br />
- Może lepiej idź do lekarza.<br />
- Nie, nie chcę.<br />
- El, skarbie, idź do lekarza. To może być coś poważnego.<br />
- Ugh, naprawdę nie chce.<br />
- Proszę.<br />
- No dobra. Zadzwonisz rano i umówisz mnie na wizytę?<br />
- Oczywiście, kochanie – odparł, całując dziewczynę w czubek głowy.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Czarna limuzyna zaparkowała przed ogromną willą. Nikt nie wiedział, gdzie mieszka Perrie, więc blondynka miała zostać w domu chłopaków. Rosalie również, ponieważ blondyn martwił się o stan jej zdrowia. Wszyscy wysiedli z auta i zmierzali do drzwi. Zayn i Niall nieśli śpiące dziewczyny, Harry i Louis szli z przodu, trzymając się za ręce, a tuż za nimi szedł Liam z Danielle. Po chwili wszyscy byli już w mieszkaniu i rozeszli się do swoich pokoi. Gdy Horan próbował delikatnie położyć Rosalie na łóżku, ta się obudziła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego jestem w twoim pokoju? – zapytała zaspana.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo nie jesteś w swoim? – odpowiedział jej pytaniem, na co ona uniosła jedną brew.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nieważne –powiedziała i podsunęła się na łóżku, by usiąść. – Dasz mi jakąś koszulkę? W ubraniach nie śpi się zbyt wygodnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak pokiwał głową i wygrzebał z szafy zieloną koszulkę, którą podał szatynce. Smith pocałowała Nialla w policzek i z koszulką poszła do łazienki.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Zayn ułożył blondynkę w swoim łóżku. Zsunął z jej stóp czarne szpilki i okrył jej drobne ciało kołdrą, po czym poszedł do łazienki, by wziąć prysznic. Dość szybko uwinął się z wieczornym odświeżeniem i w samych dresowych spodniach wrócił do pokoju. Dziewczyna nadal spała. Podszedł bliżej łóżka i popatrzył na jej twarz, po czym lekko pogładził wierzchem dłoni jej policzek, a na jego usta wkradł się delikatny uśmiech. <em>Może wcale nie jest taka zła? Może nie powinienem jej oceniać po jednym spotkaniu?</em> Widok pogrążonej we śnie Perrie dał Mulatowi wiele do myślenia, ale był zbyt zmęczony, by w obecnej chwili się w to zagłębiać. Mimo, iż jego łóżko było duże - nie położył się obok dziewczyny. Nie wiedział jakby na to zareagowała i czy nie miałaby nic przeciwko temu. Wziął koc i usiadł w średniej wielkości fotelu. Nie należał on do najwygodniejszych. Malik dłuższą chwilę wiercił się w nim, po czym okrył się kocem i próbował zasnąć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy wskazówki zegara powoli dochodziły do godziny trzeciej, dziewczyna się przebudziła. Szybko usiadła na łóżku i rozejrzała się po pomieszczeniu. Jej wzrok padł na chłopaka "leżącego" na fotelu. Przekrzywiła głowę i spojrzała na łóżko, gdzie aktualnie siedziała. Było ogromne. <em>Więc dlaczego nie położył się obok?</em></div>
<div style="text-align: justify;">
- Zayn? – zapytała cicho dziewczyna, na co Mulat cicho mruknął. – Zayn – powtórzyła głośniej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie śpię! – wrzasnął, próbując przekręcić się na fotelu, przez co całkowicie z niego spadł, powodując, że blondynka wybuchła śmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam – powiedziała, powstrzymując się od kolejnego napadu śmiechu, gdy napotkała wzrok Malika. – Dlaczego nie leżysz tutaj?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Um... Bo... No wiesz... Ja...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po prostu to powiedz – uśmiechnęła się delikatnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiedziałem czy nie będziesz miała nic przeciwko temu – szepnął, na co uśmiech na twarzy dziewczyny stał się jeszcze większy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pewnie, że nie. Chodź tutaj – odparła, a chłopak od razu ruszył w stronę łóżka. – Tylko... Zayn?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mógłbyś dać mi coś w czym mogłabym spać? Wygodnie to mi nie jest – uśmiechnęła się, wskazując na sukienkę, którą na sobie miała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasne.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chwilę później chłopak wygrzebał z szafki dużą koszulkę i podał ją dziewczynie, która szybko ruszyła do wskazanej przez Malika łazienki. Po przebraniu się, wróciła do pokoju. Brunet uśmiechnął się szeroko, widząc o wiele za długą koszulkę leżącą na blondynce. Obydwoje położyli się na łóżku i próbowali zasnąć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobranoc, Perrie – szepnął nagle Mulat.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Słodkich snów, Zayn – odpowiedziała równie cicho.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po kilku minutach obydwoje spali. Tak samo jak pozostali mieszkańcy domu.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dźwięk budzika rozległ się po całym pomieszczeniu, powodując, że brunetka przeniosła na niego wzrok. Zdziwiła się, ponieważ poprzedniego dnia go nie nastawiała. Sięgnęła na szafkę nocną i wyłączyła brzęczące urządzenie. Podciągnęła się na łokciach i przeczesała włosy ręką. Po chwili zauważyła, że na miejscu Tommy'ego leży mała, zapisana karteczka. Wzięła ją do ręki i zaczęła czytać.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<em>Hej, skarbie. Z samego rana miałem casting, zapomniałem Ci o tym powiedzieć. Dzwoniłem do lekarza. Jesteś umówiona na 10:00 do doktor Parker. Będę w domu koło 15:00. </em><em>Kocham Cię.</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em> Tommy. xx</em></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Spojrzała na zegarek, który wskazywał dwadzieścia minut po ósmej. Przeciągnęła się i wstała z łóżka. Szybko ruszyła do łazienki. Założyła ciemne rurki, do których dopasowała beżowy, luźniejszy sweterek. Włosy związała w wysokiego kucyka, po czym ruszyła na dół.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy już skończyła jeść swoje śniadanie, założyła na siebie płaszcz oraz brązowe botki i wyszła z mieszkania. Pozostało jej dwadzieścia minut do wizyty u lekarza. Miała złe przeczucia...</div>
<div style="text-align: justify;">
Po ponad dwóch godzinach przeróżnych badać, wszystko było już jasne. Zapłakana brunetka opuściła gabinet doktor Anny Parker i od razu wyciągnęła z kieszeni telefon.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Halo? – usłyszała w słuchawce.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dani? Możesz po mnie podjechać? – zapytała, cicho szlochając.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jane? Oczywiście. Gdzie jesteś?</div>
<div style="text-align: justify;">
- W przychodni lekarskiej, niedaleko mieszkania chłopców.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaraz będę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj znać, gdy podjedziesz. Nie chcę narażać się na jakiekolwiek zdjęcia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ok. Za pięć minut będę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dokładnie po pięciu minutach srebrne audi zaparkowało pod budynkiem. Szatynka szybko ruszyła w stronę auta, gdzie po chwili siedziała. Danielle spojrzała na nią wyczekująco, a po chwili ich spojrzenia się spotkały.</div>
<div style="text-align: justify;">
- El, co się stało? – zapytała zmartwiona Peazer.</div>
<div style="text-align: center;">
__________________________________________</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<em>Przepraszam za opóźnienie.</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>Mam nadzieję, że rozdział się spodoba.</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>Kolejny będzie za dwa tygodnie, ponieważ za tydzień będzie rozdział na moim trzecim blogu.</em></div>
<div style="text-align: center;">
<em>Na dziś to tyle. Pozdrawiam i liczę na wasze opinie. xo</em></div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-2345957078073567742013-09-23T23:52:00.001+02:002020-02-22T12:41:53.928+01:00Odcinek 6.: Same kłótnie.<div style="text-align: center;">
<div data-p-id="39b0948b42af9b96124808e8c30957d8" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Co to, kurwa, ma znaczyć, Malik?! – wrzasnął blondyn, gdy tylko cała piątka wsiadła do czarnego auta z przyciemnionymi szybami. Pozostali po całej sytuacji ze zdjęciami postanowili usadzić ich najdalej od siebie jak to było możliwe.</span></div>
<div data-p-id="0f2bd7e97d050e04b6b57bc85130c6c2" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Posłuchaj, wiem jak to wygląda, ale to naprawdę nie jest tak jak myślisz. – Zayn przesunął się nieco bliżej drzwi, aby odwrócić się i spojrzeć na blondyna. Pozostali patrzyli raz na jednego, raz na drugiego zastanawiając się jak rozwinie się cała sytuacja.</span></div>
<div data-p-id="a3c0663031990052c8ea0f801a05a8b6" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Niall zaśmiał się szyderczo.</span></div>
<div data-p-id="318fc4bafd12fb2d0baddbeceaccc004" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Oczywiście, przecież wcale nie spędziłeś nocy w domu mojej dziewczyny i nie naraziłeś jej na śledzenie ze strony paparazzi – zadrwił podniesionym głosem, zaciskając pięści jakby to miało dać ulgę jego złości.</span></div>
<div data-p-id="55bfb0453717f6728853dd28e2d3aa9e" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Mieli masę moich zdjęć z Perrie. Nie miałem pojęcia, że będą za mną chodzić!</span></div>
<div data-p-id="d2d460dac26849ed364ee59ec3bb0b4c" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Robią to od dwóch lat powinieneś już to wiedzieć! Jeśli zaczną ją teraz napastować to będzie tylko twoja wina!</span></div>
<div data-p-id="cc8f180743ba13735bf9803fd750e1b1" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nigdy nie naraziłbym Rosie celowo!</span></div>
<div data-p-id="1e7e79e826c69abde8d671ee8fa30a85" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Jak...</span></div>
<div data-p-id="97ef14be391e4f2b2c5c5c6fec4cf59e" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Niall, przestań krzyczeć do cholery – wtrącił siedzący obok niego Liam. Cała dyskusja tylko zaostrzała sytuację.</span></div>
<div data-p-id="5a575380d1b3092dcb9397dc7c133e96" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nie mów, kurwa, co mam robić, jasne?! – odparł, po czym z powrotem spojrzał na Mulata.</span></div>
<div data-p-id="5ee14afffe9e15b45f7ae34e91e3bf57" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Zayn nie chciał wszczynać żadnej kłótni. Myślał, że wszystko spokojnie przedyskutują, dlatego zachowanie blondyna było dla niego niemalże szokujące. Niall nigdy nie zachowywał się w taki sposób jak tamtego dnia. Zawsze był najspokojniejszy z nich i próbował wszystko racjonalnie wytłumaczyć. W aucie zapanowała chwilowa cisza, każdy z pozostałych był gotowy do interwencji. Obserwowali Horana, jakby myśleli, że gdy tylko przestaną to ten przejdzie ze słów do rękoczynów. Jego oddech był przyśpieszony, szumiało mu w głowie ze złości, którą odczuwał. Był spokojny w każdej kwestii do tej pory, ponieważ nigdy Rose nie była tematem sporów. Kiedy zobaczył zdjęcie poczuł się tak jakby Zayn uderzył go w twarz. Spędził noc u jego dziewczyny, zaraz po tym jak on wrócił do domu.</span></div>
<div data-p-id="72c8dd14e8ecb0de3fe631831034e389" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Uspokój się i porozmawiajmy o tym – odezwał się Mulat. – Bez krzyku, okay? Przecież to ty zawsze powtarzasz, że wszystko co pokazują w mediach można racjonalnie wytłumaczyć.</span></div>
<div data-p-id="26ba8b23e823333a2a289b5976c659f4" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Niall zacisnął mocno szczękę i wziął głęboki oddech.</span></div>
<div data-p-id="328fc6d415f18da997adceb342a13006" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Wiesz, że ona jest moją przyjaciółką. Potrzebowałem kogoś kto mnie wysłucha po ustawce, którą zrobił Tom. Gadaliśmy do późna i zasnąłem na kanapie, więc pozwoliła mi tam zostać. Dlatego wróciłem rano. – Samochód zatrzymał się na parkingu przed areną. – Zrozum, mam tylko ją.</span></div>
<div data-p-id="765410504197ed76a4ef2bc269943fe3" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nie, kurwa, nie masz jej i nie możesz zostawać u niej na noc!</span></div>
<div data-p-id="593fcd02c7937ab31fd016b869633fa9" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Mulat przewrócił oczami.</span></div>
<div data-p-id="da7103cea47b454910d692fc4371d0ec" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Powinieneś jej po prostu zaufać.</span></div>
<div data-p-id="3b4765029605e0a668b092f318d3aa8d" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Jej ufam, natomiast tobie nie do końca – syknął blondyn, wychodząc z auta. Pozostali podążyli w jego ślady. Podążyli za ochroną w stronę tylnego wejścia. – Lepiej, żeby to się nie powtórzyło, Malik.</span></div>
<div data-p-id="f5e67d0683409a8614859d1ed5241456" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Mam to gdzieś, nie będziesz mi mówił co mogę, a czego nie mogę.</span></div>
<div data-p-id="118d4cf239133b549ff83ae4c8332028" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Reakcja chłopaka sprawiła, że Niall poczuł jakby całkowicie tracił kontrolę. Jego związek z Rose był jedynym na co miał wpływ w swoim życiu, a tymczasem miał wrażenie, że Zayn wchodził między nich. Nagły przypływ złości przyćmił myśl o wszelkich konsekwencjach i sprawił, że blondyn zacisnął mocno pięść, odwrócił się i uderzył chłopaka prosto w szczękę. Zdezorientowany Malik stracił nieco równowagę i podparł się o ścianę po lewej stronie. Otarł kącik ust, czując metaliczny posmak krwi w buzi, a kiedy zobaczył ślady krwi na dłoni szybko odepchnął się od ściany i rzucił w stronę blondyna. Upadli na ziemię i zaczęli okładać się pięściami. Pozostali kiedy tylko dotarło do nich co się dzieje, zaczęli odciągać od siebie chłopaków. Louis chwycił szarpiącego się Zayna pod ramiona i zdjąć go z leżącego na ziemi Nialla, który szybko wstał, jednak został złapany przez Liama i Harry'ego, którzy uniemożliwili mu ponowny atak.</span></div>
<div data-p-id="8a7ab20ec0ab3262ce329c7dcb399a4e" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">***</span></div>
<div data-p-id="0d8d4c7c54914a5769a96417b123999e" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Rosalie siedziała na kanapie w salonie z firmowym laptopem na kolanach. Dokańczała poprawki artykułu, ponieważ ze względu na wywiad chłopców nie zdążyła zrobić tego w pracy. Chciała porozmawiać z Niallem. Miała nadzieję, że to jak wybrnął z pytania Zayn wystarczy, aby wszyscy zakończyli ich temat na dobre. Nie chciała czekać do jutra, aby zobaczyć się ze swoim chłopakiem i chociaż nadal czuła się nieco osłabiona przez przeziębienie postanowiła jednak pojawić się na ich koncercie.</span></div>
<div data-p-id="dce2b75063992ddbcc0bf59e681f14cb" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Dochodziła siedemnasta, więc zespół zakończył wywiad i mieli godzinę do rozpoczęcia koncertu. Rose wyłączyła laptop, umyła zęby i wyszła z mieszkania. Wsiadła do swojego auta i pojechała prosto na arenę, gdzie mieli grać chłopcy.</span></div>
<div data-p-id="9d94435e728352939be4a95a1a45913e" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Na każdym koncercie, nawet gdy mówiła, że się nie pojawi, była wpisywana przez Nialla na listę ochrony, więc nie miała problemu z dostaniem się na arenę. Wysoki mężczyzna pokierował ją do garderoby zespołu, jednak w środku byli jedynie Liam, Danielle i Eleanor. Przywitała się ze wszystkimi, po czym Liam powiedział jej, że reszta jest nadal na makijażu. Podziękowała i ruszyła korytarzem do odpowiedniego pomieszczenia.</span></div>
<div data-p-id="4399b61dff928bf2c3c5bb0340dd4158" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Rosie! – Uśmiechnęła się, widząc jak Harry z rozłożonymi ramionami idzie w jej stronę i chwilę później przytulali się na środku korytarza. – Jak dobrze cię w końcu widzieć!</span></div>
<div data-p-id="6df99ef1607234a275f36015dcd57fac" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Ciebie też, Harry. – Zaśmiała się w jego objęciach.</span></div>
<div data-p-id="b3a5acbb181d9658ba89460accb2990c" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – No wiecie – usłyszeli za sobą głos Louisa – tak na moich oczach? Wstydzilibyście się. – Udawał obrażonego, jednak chwilę później dołączył do śmiejącej się dwójki i objął ich, stając na palcach.</span></div>
<div data-p-id="31742eb79354595609aabda47a4b3667" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Obydwaj pokierowali ją do pokoju, w którym był Niall, zanim ruszyli do garderoby. Nie chciała wchodzić do środka i przeszkadzać dziewczynom, które pracowały nad ich włosami i makijażem, którego Niall i Zayn w tamtej chwili bardzo potrzebowali, dlatego oparła się futrynę drzwi.</span></div>
<div data-p-id="31db9784c24fb2ca9446077693aa44be" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Co się stało z waszymi twarzami? – Z niepokojem zerkała raz w jedno, raz w drugie lustro, patrząc na ich odbicia.</span></div>
<div data-p-id="9a15898de1e040275857c9ea175961e4" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Zayn miał rozciętą dolną wargę i mocne zadrapanie na policzku. Niall był w nieco gorszym stanie. Jego brew była rozcięta, przez co nieco spuchła, a skóra pod lewym okiem zaczęła przybierać fioletowy kolor. Obydwaj spojrzeli na jej odbicie w lustrze, gdzie ich spojrzenia na chwilę się spotkały.</span></div>
<div data-p-id="2ce7191502722b976d859b42db3f56cc" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Proszę, powiedzcie mi, że to nie przez ten wywiad.</span></div>
<div data-p-id="6c7e0e03f69745b32538f8e20aac194c" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Oglądałaś go? Nie byłaś dziś w pracy? – zapytał Niall, próbując przenieść temat na nieco inny tor, co właściwie było już dla niej odpowiedzią.</span></div>
<div data-p-id="f4ca9630b7bc39d2f0aa5388205d174e" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Ile wy macie lat? Pięć? – zapytała zirytowana.</span></div>
<div data-p-id="66f5bb4c16beb0dd21896047ccdb8d9d" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">***</span></div>
<div data-p-id="0032a3356fcac444fc589e561164c01a" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Eleanor siedziała na środku dużej sceny, patrząc na pustą jeszcze arenę. Miała zacząć się zapełniać za piętnaście minut, więc chwilowo dziewczyna cieszyła się jeszcze ciszą i spokojem jaki tam panował. Kiedy poznała Perrie i dowiedziała się, że związek jest jedynie ustawką zrobiło jej się słabo i musiała wyjść z garderoby. A scena przed koncertem zawsze ją uspokajała, więc lubiła na niej przebywać, kiedy chłopcy przygotowywali się do występu.</span></div>
<div data-p-id="b771d6c8c158e98d0158f05c7dd03e46" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Myślami krążyła wokół Tommy'ego i tego, że kolejny raz stchórzyła, a także wokół Perrie, zastanawiając się, dlaczego dziewczyna, która wygrała z zespołem program zgodziła się na taki układ. Mimowolnie wracała myślami do dnia spotkania z Tomem i propozycji, która wydawała się dla niej absurdalna. Szczególnie, że była w szczęśliwym związku. Jednak po kilku tygodniach i długich rozmowach z Tommym dotarli do punktu, w którym potrzebowali pieniędzy na leczenie jej matki tak bardzo, że nie mieli innego wyjścia jak po prostu przystać na propozycję starszego mężczyzny.</span></div>
<div data-p-id="82c5ce1e8a69beaccfb7b15efaf88a3e" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Wszędzie cię szukałem. – Usłyszała za sobą i chwilę później Louis siedział po turecku tuż obok niej. – Bałem się, że coś mogło ci się stać.</span></div>
<div data-p-id="8fce850e9200f12416012b27e8e5aed0" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Uśmiechnęła się do niego.</span></div>
<div data-p-id="40fec4268732e0e660bc4da6629d5e34" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Zrobiło mi się tylko trochę słabo, ale już jest w porządku. – Rozejrzała się po arenie. – Tu jest więcej powietrza.</span></div>
<div data-p-id="ff325532d0955a521b41ea5eb0edd47c" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Tylko chwilowo. – Zaśmiał się, na co mu zawtórowała. – Hej, um. Zapisałem cię do innego lekarza na wtorek.</span></div>
<div data-p-id="54a900d817bbbb22963cb20c5da1389e" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami.</span></div>
<div data-p-id="33b7d166ed65647049c3a3e5a91ec043" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Dlaczego?</span></div>
<div data-p-id="7c4a8c2e25a497ee08f00b5d2e86c0cd" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Czasami jeden lekarz stawia złą diagnozę i warto zasięgnąć po inne opinie. Danielle niestety już wtedy nie będzie, ale jeśli oczywiście chcesz, mogę pojechać z tobą.</span></div>
<div data-p-id="93328ebb3c3fa592e7e8b5c3c025802e" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Powiedziałeś Dani?</span></div>
<div data-p-id="c3c2e32a68c5d8f3f28573643e435e2b" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nie, zapytałem tylko czy będzie w Londynie, ale nie mówiłem o co chodzi – powiedział. Pokiwała głową z wyraźną ulgą. Chciała sama jej o tym powiedzieć. – Więc jeśli wolisz, żeby Tommy z tobą pojechał...</span></div>
<div data-p-id="3035fb864f6325b6a883658192e9eea3" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – On jeszcze nie wie.</span></div>
<div data-p-id="e029c804cb93bf8cdc2c68f48b237c51" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Elle... Musisz mu powiedzieć.</span></div>
<div data-p-id="7fb731fce6cf5767fdf41735f6c5077d" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Wiem – odparła, chowając twarz w dłoniach. – Po prostu nigdy nie ma na to odpowiedniego momentu i...</span></div>
<div data-p-id="abaa6a1a6b1f17741d885238ab1b99a0" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nigdy go nie będzie. – Przerwał jej, więc spojrzała na niego ze łzami w oczach. – Na niektóre rzeczy nigdy nie ma dobrego momentu i to jedna z nich.</span></div>
<div data-p-id="a4a63fc00f55dce5da6407b11060aa54" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Skinęła głową, wiedząc, że miał rację. Objął ją ramieniem, przyciągając do siebie i potarł delikatnie dłonią jej ramię.</span></div>
<div data-p-id="43afec7e800ce80c8b461b85ff151583" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Bardzo bym chciała, żebyś tam ze mną był, Lou – szepnęła.</span></div>
<div data-p-id="4196980f14480a1e8642258ad5c20754" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – W takim razie jesteśmy umówieni.</span></div>
<div data-p-id="5ce40166d5e9acdbaf1a581468e1fd6e" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Obydwoje uśmiechnęli się delikatnie i trwali na scenie jeszcze przez parę minut, dopóki jeden z ochroniarzy nie poinformował ich, że otwierają drzwi, aby fani mogli wejść do środka. Louis podniósł się i pomógł wstać dziewczynie, po czym obydwoje wrócili do garderoby, w której byli pozostali.</span></div>
<div data-p-id="0c5a71622661d38ff693f0b49da236ba" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">***</span></div>
<div data-p-id="178c927558c1f9ada9020fc2524e182a" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Rosalie wyszła tylnymi drzwiami z areny, aby odebrać telefon od swojego szefa. Rozmawiała z nim przez chwilę, a kiedy skończyła rozmowę do wejścia kierował się akurat Tom, menedżer chłopców.</span></div>
<div data-p-id="b9afd035430569701d621cd2bae14e4f" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Smith, co ty tu robisz? – zapytał wyraźnie zirytowany.</span></div>
<div data-p-id="4a3dd6fe3907a80bf8a0cee20c96fc11" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Czekam, aż zacznie się show. – Posłała mu uśmiech.</span></div>
<div data-p-id="51fa7e2c868eedfbc2fc9c4ecd8859a3" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Dobrze wiesz, że miałaś się tu nie pojawiać.</span></div>
<div data-p-id="76341e688053322686ac7ca9e013bb14" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Tom, przecież dobrze wiesz, że nie zamierzam słuchać twoich zakazów. Nie rządzisz mną, zapamiętaj to w końcu.</span></div>
<div data-p-id="4a08d04fa3ba652854a8f5348ffb7810" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Menedżer rozejrzał się nerwowo, aby upewnić się, że nikt ich nie widzi.</span></div>
<div data-p-id="8116cd68228364203a1354fea22347f1" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Bądź rozsądna. Już raz dziś byłaś w telewizji, czy to nie wystarczające?</span></div>
<div data-p-id="bf9e796f4e92b905cdf1885a2d9735fb" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nie próbuj mną manipulować. Skończ swoje gierki, nie możesz mi nic zrobić.</span></div>
<div data-p-id="60e4573a851e23545a3198a81c7cee9b" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Tobie nie, ale mogę to odbić na nich – odparł szorstko. Rose poczuła uderzenie gorąca w reakcji na jego słowa.</span></div>
<div data-p-id="a7263c1bcf01ca09649409c3ceeeaab6" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nawet nie próbuj. Pamiętaj, że znam kilka sekretów, które tak usilnie próbujesz ukryć – zagroziła, czując narastającą złość.</span></div>
<div data-p-id="f44103261084476d8d4d3f4ff3a3ecd8" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Myślisz, że to co wydarzyło się w przeszłości ma jakiekolwiek znaczenie?</span></div>
<div data-p-id="e25e5424e25cab21b1eef16906cd7610" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – W każdej chwili możemy to sprawdzić.</span></div>
<div data-p-id="cfc53e83c69826bef10622e9013d7396" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nie zgrywaj się. – Zaśmiał się szyderczo. – Ustaliliśmy już, że nic nie powiesz.</span></div>
<div data-p-id="aea3c6f60a19453a5b7ed27bda48a2ba" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nie, Tom. Ty zmusiłeś mnie do milczenia, ale rozmawialiśmy wtedy tylko o jednej rzeczy. Są jeszcze pozostałe. Mnóstwo pozostałych, które mogą zrujnować ci życie, więc daj mi w końcu spokój.</span></div>
<div data-p-id="2c62fcb39c5dc4a36b23b15cd3bff0c1" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Odwróciła się i wróciła do garderoby, gdzie w samych spodniach stał Zayn.</span></div>
<div data-p-id="4607682014baa9f1c3646e0e9cd5d754" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Och, przepraszam...</span></div>
<div data-p-id="3d0c1171aac070b83be002a53f0d0841" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – W porządku, nic się nie stało. – Zaśmiał się, zakładając czarną koszulkę. – Pozostali poszli już na arenę, możesz chwilkę zaczekać to pójdziemy razem.</span></div>
<div data-p-id="6af716ec14601b0f1b98200a1d6c36a9" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Skinęła głową, odłożyła swój telefon do kieszeni kurtki i zaczekała, aż chłopak założy buty, po czym obydwoje ruszyli w stronę sceny.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-81308856926097989542013-09-16T21:23:00.000+02:002020-02-22T12:37:54.326+01:00Odcinek 5.: Kłopoty.<div style="text-align: justify;">
<div data-p-id="403a932c70916f25ba4001854a32a0af" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Harry nie mógł spać.</span></div>
<div data-p-id="16f67534cc769fa6048fd3c5e987fb41" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Od kilku dni męczył go ten sam koszmar, w którym późną nocą jechał samochodem ze swoją mamą. Rozmawiali, najprawdopodobniej wracając do ich rodzinnego domu, gdy nagle z naprzeciwka oślepiły ich światła. Dwa samochody zderzają się niedaleko ostrego zakrętu. Auto Anne wypada z drogi, obraca się kilka razy, staczając się w dół po jakiejś polanie i Harry budzi się z ciężkim oddechem, nadal słysząc w głowie swoją mamę z przerażeniem wołającą jego imię.</span></div>
<div data-p-id="1604e6ba71c3867cf65552f885cbd4ff" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Chłopak usiadł na skraju łóżka, przetarł twarz dłońmi i spojrzał na zegarek. Szósta trzydzieści jeden.</span></div>
<div data-p-id="f8b8bcd1e065b02598651f0f48c18e53" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> - Świetnie – mruknął, zabierając swój notes i ruszył w stronę schodów, by zejść na dół.</span></div>
<div data-p-id="ec8397d75dc29c6cf0e00b4801592b91" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Gdy już miał wchodzić do kuchni, usłyszał przekręcany w zamku klucz. Odwrócił się w stronę drzwi wejściowych i wpatrywał się w nie ze zmarszczonymi brwiami. Chwilę później zobaczył, wchodzącego do mieszkania Mulata, na co na twarzy Harry'ego pojawił się chytry uśmiech.</span></div>
<div data-p-id="052c3905ad467b15d354cd7a08824b95" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> - Uu... czyżby spacer wstydu? – odezwał się, zwracając na siebie uwagę, przy czym znacząco poruszał brwiami.</span></div>
<div data-p-id="8775364ba87d81c45152b6080a0b3e74" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Zayn przewrócił oczami, zdejmując kurtkę i buty.</span></div>
<div data-p-id="90f83d4d43d5ccf423074ff5561e3d46" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">- Po prostu udawaj, że nigdy mnie tu nie widziałeś - odparł jedynie i wbiegł po schodach, kierując się do swojego pokoju.</span></div>
<div data-p-id="e6dc632f1e8f97b53259b8b8e61b1120" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> - Zero frajdy - mruknął do siebie Harry, wchodząc do kuchni. - Wielka mi tajemnica. Pewnie i tak jutro będą na okładce jakiegoś szmatławca - dodał szeptem, po czym upił łyk zimnego mleka prosto z kartonu.</span></div>
<div data-p-id="b45dbff2d152801e0f0330b4bd0c9da5" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Usiadł przy małym stoliku w rogu pomieszczenia, otworzył notes na czystej stronie i wpatrywał się w nią przez chwilę, zastanawiając się jak ubrać w słowa swoje uczucia. Zaczął zamalowywać kratki w rogu, aż w końcu wpadł na pewien pomysł i słowa zaczęły powoli wypełniać całą kartkę.</span></div>
<div data-p-id="8a7ab20ec0ab3262ce329c7dcb399a4e" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">***</span></div>
<div data-p-id="9ba082a9af2e9c6f055f7dc3a9f61288" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Dochodziło południe. Eleanor siedziała w salonie razem z Tommym, oglądając jakąś komedię. Chociaż ta dwójka bardziej była skupiona na sobie niż na ekranie telewizora. Co parę minut komentowali różne sceny, przywołując przy tym sytuacje ze swojego życia, rozkoszując się momentem w samotności i zapachem solonego popcornu. Film przybrał nieco poważniejszy ton i dziewczyna poczuła, że to dobry moment.</span></div>
<div data-p-id="7dc75172a3352e603cf89765e35d6206" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Muszę ci coś powiedzieć – oznajmiła nagle. Spojrzał na nią z delikatnym uśmiechem i zatrzymał pilotem film, aby ją lepiej słyszeć.</span></div>
<div data-p-id="ae935cef1370a6f4df6967b3a0068448" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Coś się stało? – zapytał zaniepokojony, podnosząc jej dłoń do swoich ust i pozostawiając na niej drobny pocałunek.</span></div>
<div data-p-id="1526eafb0d5392630ae93e3714824128" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Bo... widzisz, ja... – Przerwała, słysząc dźwięk telefonu.</span></div>
<div data-p-id="562e7b0beeba231a3c7d85e202faae4c" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Spojrzała na stolik na którym leżały obydwie komórki i skrzywiła się, widząc, że to do niej ktoś dzwoni. Numer nieznany zbił ją jednak z tropu. Poczuła jak jej serce przyśpieszyło na myśl, że fani One Direction znowu zdobyli jej numer i to ktoś z nich będzie ją nękał. Zanim zebrała się na odwagę by odebrać, telefon przestał dzwonić. Jednak po chwili zaczął ponownie, a na ekranie wyświetlił się ten sam numer.</span></div>
<div data-p-id="e7454c45922cac34a928eb26bd2089eb" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">– Odebrać za ciebie? – zapytał łagodnie Tommy. Skinęła głową, okrywając się bardziej kocem, który zakrywał jej nogi.</span></div>
<div data-p-id="fa104fe2426b744cd59736496ed3b35f" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Obserwowała chłopaka, kiedy ten podnosił telefon do swojego ucha. Jego zmarszczone do tej pory brwi rozluźniły się tuż po chwili, a na jego twarz pojawił się uśmiech, kiedy rozpoznał osobę po drugiej stronie.</span></div>
<div data-p-id="bfd610c9f7c86d9914057bcdc52c1063" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">– Pewnie, już ci ją daję. – Odsunął od siebie telefon i podał go dziewczynie. – To Danielle – wyjaśnił. Eleanor odetchnęła z ulgą, biorąc komórkę od swojego chłopaka.</span></div>
<div data-p-id="5059b5da2ed2979dc8de44a5a930234d" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Hej Dani – powiedziała, poprawiając się na kanapie.</span></div>
<div data-p-id="2d1ebcf9f9b02ecfcee79881cd5fec5c" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Hej Jane! – usłyszała radosny głos przyjaciółki. – Słuchaj, mogłabyś odebrać mnie z lotniska o piętnastej? Chłopaki mają jakiś wywiad i Liam jednak nie da rady.</span></div>
<div data-p-id="d2fa843b7a59efb9a48a7ba290916b14" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Jasne, żaden problem.</span></div>
<div data-p-id="3118bbd021c3a6f747e36a60c0069ef9" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Super, dzięki wielkie. W takim razie widzimy się za dwie godzinki. Do zobaczenia, kochana!</span></div>
<div data-p-id="65c858bfdf0ab60b91179f1b489376f5" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Pa, Clar, spokojnego lotu.</span></div>
<div data-p-id="9c130316b86f56c122e226187485ef6d" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Odłożyła telefon na stolik, wznowiła film i oparła się o ramię chłopaka.</span></div>
<div data-p-id="3e6ad3da5df169e3ce5a43f51f9847a2" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Mam odebrać Dani z lotniska o piętnastej – powiedziała, po czym sięgnęła po miskę z popcornem i położyła ją na kolanach chłopaka.</span></div>
<div data-p-id="948e56e452a916674521c8bdf4f87cae" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Okay. A co chciałaś mi powiedzieć, zanim ona zadzwoniła? – zapytał, sprawiając, że dobry humor całkowicie opuścił dziewczynę, ale nie dała tego po sobie poznać.</span></div>
<div data-p-id="2b85d64d93cd950f3bb9bde1a7ba8ff1" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Um... Pogadamy o tym kiedy indziej?</span></div>
<div data-p-id="6e26f2a579dc23dec89ce3c205592a32" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Jasne, księżniczko – odpowiedział z lekkim uśmiechem, całując ją delikatnie w czoło.</span></div>
<div data-p-id="0f134a961afbfc62304f18ffc570c750" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Dziewczyna uśmiechnęła się, wtulając w chłopaka. Nie chciała go stracić i z każdym dniem coraz bardziej bała się, że to się stanie. Myśli, że mógłby źle zareagować na tak ważną informację nie dawały jej spokoju. Doskonale wiedziała, że nie ma wyjścia i w końcu musi mu o tym powiedzieć. Zwlekała już dość długo, ponieważ była pewna, że kiedy już to powie to ich życie całkowicie się zmieni.</span></div>
<div data-p-id="744afcef64e8665535817cef96938de0" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">*** </span></div>
<div data-p-id="e83072874fa044ec8cb635589fa21e7a" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Niski, pulchny mężczyzna przemierzał długi korytarz, aż dotarł do małego biura Rosie, która przy cichej muzyce wprowadzała ostatnie poprawki do swojego reportażu. Uniosła głowę znad laptopa, kiedy usłyszała pukanie i po chwili drzwi jej biura zostały otwarte. Zaprosiła grzecznie do środka swojego szefa. Mężczyzna usiadł naprzeciwko niej i położył beżową teczkę na jej biurku. Dziewczyna uniosła brew.</span></div>
<div data-p-id="69e46075b4846e67f4fb174aa7d3cdf7" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Rosalie, mam dla ciebie interesującą ofertę – zaczął, na co dziewczyna zamknęła swojego laptopa i poprawiła się na krześle. – Musisz coś sprawdzić. Wszystkie media podejrzewają, że Zayn Malik z tego zespołu, jak im to było, One Detention...</span></div>
<div data-p-id="dcb086b8474adb25208bf78cc61dfe8e" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – One Direction – wtrąciła.</span></div>
<div data-p-id="c865461c39a9f44459d576ca6c7522e5" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Dokładnie z tego! No więc podejrzewają, że Zayn Malik ma romans. Chcę, żebyś to sprawdziła.</span></div>
<div data-p-id="6009ff82a2c6a7acd3387a2f33af01d3" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Smith przechyliła delikatnie głowę w lewo, przyglądając się siwiejącemu mężczyźnie. Spodziewała się, że temat zostanie wydany, wiedziała o nim, ale nie sądziła, że to ona go dostanie. Z reguły zajmowała się sprawami, które miały coś w sobie do okrycia. Związek Zayna nie był niczym nadzwyczajnym, szczególnie, że cały internet aż wrzał od jego zdjęć z Perrie. Cóż było tak odkrywczego w tym temacie?</span></div>
<div data-p-id="b7ce478e76c240c69c3345ae0a12342c" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Smith zamarła. W jej głowie nagle rozpętała się niesamowita wojna. <em style="box-sizing: border-box;">Jakim cudem oni się dowiedzieli?!</em> Przecież byli ostrożni... a może tylko im się tak wydawało, że byli? Patrzyła z uwagą na mężczyznę i zastanawiała się co powinna mu teraz odpowiedzieć. W dodatku musiała uważać na każde słowo, by przypadkiem nie wydać sekretu. Miała ochotę powiedzieć mu - "<em style="box-sizing: border-box;">Masz rację grubasie, to świetny pomysł! Napiszę artykuł sama o sobie. Brawa za inteligencję!</em>". Jednak wtedy straciłaby pracę, którą polubiła.</span></div>
<div data-p-id="0b9bcdd9012340b9dea8d18c3c4a867f" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Panie Morth, czy to nie Rob zajmuje się związkami sławnych osób? To jego dział, nie mój – odpowiedziała grzecznie.</span></div>
<div data-p-id="98108c352f05fb3480f427024769e32b" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Tak, ale Robert nie znalazł nic na ten temat poza zdjęciami tego chłopaka z pierwszą dziewczyną, a ty specjalizujesz się w doszukiwaniu prawdy.</span></div>
<div data-p-id="a3c16a77707962d6ab8d8b2321cec1e2" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Rosalie poczuła nagły przypływ gorąca.</span></div>
<div data-p-id="c73a3891faf0afb63783aebf8f6d5f63" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Z pierwszą dziewczyną? Ja-jakiej prawdy powinnam się tu doszukać, panie Morth?</span></div>
<div data-p-id="08e02a87b188073417d09c72ca7490b5" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Jeden z dziennikarzy The Sun przechwalał się, że śledził tego chłopaka wczoraj i po spotkaniu z tą sławną dziewczyną, poszedł do domu jakiejś innej. Na zdjęciach on ją zasłania, więc do końca nie wiadomo kim ona jest. Podobno szukał też informacji o właścicielach tego domu i auta, które było na zewnątrz, ale nikt nie chciał mu ich podać.</span></div>
<div data-p-id="804b9e69efc7f32329376844405b9bdd" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">– Och – odparła tylko, czując, że w jej biurze jest zbyt mało powietrza.</span></div>
<div data-p-id="d29411daa0e75900f8a26c51c8d6ba6e" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Widzisz, Rose. To temat idealny dla ciebie, nikt inny nie będzie w stanie dokopać się do prawdy tak jak ty. – Posłał jej pełen uznania uśmiech i przesunął teczkę bardziej w jej stronę. – Tu masz wszystko co do tej pory mamy. Bierz się do pracy, czuję, że to będzie sensacja.</span></div>
<div data-p-id="2ac3ee8f8307a092ce5ced672474e5e3" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – N-nie, panie Morth, j-ja nie m-mogę przyjąć tego z-zlecenia.</span></div>
<div data-p-id="c66d0a3628929ee28db0610b2bbabc19" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Daj spokój...</span></div>
<div data-p-id="c7dff2dbeacffe386282b140c86ca096" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nie, naprawdę nie mogę, bardzo mi przykro.</span></div>
<div data-p-id="f1b572c5543370b36b6b360fdc17decc" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Mężczyzna podniósł się nerwowo z krzesła.</span></div>
<div data-p-id="dd985bbb85844eca0de770ac8253e838" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Dobrze się nad tym zastanów, panno Smith. To będzie topowy temat. Nasza gazeta go potrzebuje – powiedział formalnie, wychodząc z jej biura.</span></div>
<div data-p-id="7618758fe7249ed67ac210fe50667d83" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Dziewczyna westchnęła głośno, opierając czoło o blat chłodnego biurka. Potrzebowała chwili, aby się nieco uspokoić. Kiedy już jej się to udało spojrzała na zegarek. Chciała zadzwonić do chłopaków, poinformować ich o tym czego się dowiedziała, ale byli już w trakcie wywiadu. Włączyła szybko transmisję na swoim laptopie, modląc się w duchu, aby stacja, której udzielali wywiadu nie dotarła jeszcze do najnowszych informacji.</span></div>
<div data-p-id="66f5bb4c16beb0dd21896047ccdb8d9d" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">***</span></div>
<div data-p-id="c11ac7cbf8451b26bb661700bace0fa9" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Tymczasem Niall miał drobne problemy podczas wywiadu, kiedy to zadawano mu zbyt wiele pytań na temat poszukiwania drugiej połówki. Z jednej strony chciał otwarcie powiedzieć, że jest szczęśliwy z szatynką, ale za kulisami stał menedżer i doskonale wiedział, że źle skończyłaby się jego szczerość.</span></div>
<div data-p-id="9cde6f0efa95abce6b30f04968d8ec17" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – A co z tobą Zayn? – zapytała i Mulat był gotowy do odpowiedzi, jednak kobieta nie dała mu dojść do słowa. – Zanim odpowiesz, mamy dla ciebie i dla naszej widowni pewne zdjęcie.</span></div>
<div data-p-id="815746d8f4fc291a2e89c004118d7ad6" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Odwrócił się za siebie, gdzie wyświetlane były materiały z rzutnika i zauważył, że na płótnie pojawiło się już jego zdjęcie z Perrie z poprzedniego dnia. Wymusił uśmiech, zanim z powrotem spojrzał na dziennikarkę.</span></div>
<div data-p-id="ed568077d9149923b535c4c9f9ab6891" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Muszę przyznać, że wyglądacie tu przeuroczo. – Uśmiechnęła się kobieta. – Czy to prawda, że to twoja skrywana do tej pory partnerka?</span></div>
<div data-p-id="9972e626f9eabf8711772bc128087f82" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nie powiedziałbym, że była skrywana. – Zaśmiał się cicho chłopak. – Jesteśmy parą dopiero od kilku dni, więc jest to całkiem świeże.</span></div>
<div data-p-id="5a2b1b567745a95567db9952892fdd17" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Hm, to bardzo interesujące – skomentowała kobieta i może Malik miał paranoję, ale wydawało mu się, że jej ton przybrał nieco dziwną barwę. – Mamy dla ciebie jeszcze jedną fotografię, jeśli mógłbyś na nią zerknąć – poprosiła, wskazując otwartą dłonią na ekran za nimi.</span></div>
<div data-p-id="d519bcb726a4a32c34d3a3213eff60ab" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Mulat poczuł nagłe uderzenie gorąca. Jego serce przyśpieszyło swój rytm, kiedy powoli odwracał się, aby spojrzeć na nowe zdjęcia, chociaż doskonale wiedział co tam zobaczy. Nie pomyślał o tym, że paparazzi mogą go śledzić, kiedy szedł do Rose poprzedniego dnia.</span></div>
<div data-p-id="b37373c36c4755d23ce43b210b07b195" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Każdy z chłopaków patrzył przez dłuższą chwilę na dwa zdjęcia. Jedno, prezentujące Zayna przed otwartymi drzwiami wieczorem, kiedy przyszedł do Rose i drugie jak całował ją w policzek na pożegnanie rano. Na szczęście na obu zdjęciach nie było widać dokładnie kim jest dziewczyna, jednakże na drugim zdjęciu nie było też widać konkretnie, że był to pocałunek w policzek, ponieważ głowa chłopaka całkowicie zasłaniała Rosalie. Na nieszczęście Malika Niall od rana nie rozmawiał ze swoją dziewczyną, więc ta nie uprzedziła go, że przenocowała u siebie jego kolegę z zespołu co sprawiło, że blondyn nieco poczerwieniał ze złości, kiedy odwrócił głowę od ekranu i spojrzał na Mulata.</span></div>
<div data-p-id="4b3160f33148c69ee3649374d6322127" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Było źle.</span></div>
<div data-p-id="e600a7bee52cfaeb374699efdfebdf93" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Prezenterka z uśmiechem przeniosła wzrok na chłopców naprzeciwko siebie.</span></div>
<div data-p-id="c8e6d57da11b0ae9197fb10569164efa" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Od momentu wypłynięcia tych zdjęć cały świat oszalał. Wszyscy zastanawiają się z kim Zayn Malik spędził noc po tym jak oficjalnie pokazał się ze swoją, jak wspomniałeś poprzednio, dziewczyną.</span></div>
<div data-p-id="cbac63e6d6720eafe88f2881d1280239" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Chłopak zaśmiał się, próbując zachować spokój. Wiedział, że jeżeli nie podniesie rzuconej przez prezenterkę rękawicy to wszystko może się posypać. Chociaż nie martwił się do końca o zespół to był przekonany, że gdyby w tamtej chwili powiedział jedną rzecz źle to świat obwiniłby o wszystko Rose, dlatego musiał grać lepiej niż kiedykolwiek.</span></div>
<div data-p-id="baab8273e384765fd673ae3b969eab5b" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Moja kuzynka na pewno ucieszy się ze sławy jaką osiągnęła. – Poprawił się na krześle i posłał prezenterce nieskazitelny uśmiech. – Carmen wczoraj przyleciała z Bradford na kilka dni. Zatrzymała się u jednej z naszych przyjaciółek, więc w imieniu nas wszystkich prosiłbym o to, aby osoba, która zrobiła te zdjęcia nie udostępniała jej adresu – poprosił, na co chłopcy przytaknęli delikatnie, wręcz niewidocznie.</span></div>
<div data-p-id="98ea5df759bc90b68ca186f9a76296ac" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Zayn miał ochotę uderzyć się w twarz, uświadamiając sobie, że użył drugiego imienia Rose, ale przez stres nic innego nie przyszło mu do głowy. Pozostało im tylko żyć nadzieją, że nikt nie zacznie szukać powiązania między dziewczyną i zespołem.</span></div>
</div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-86489340648246200232013-08-25T00:00:00.003+02:002020-02-22T12:34:54.876+01:00Odcinek 4.: Nowy związek.<div data-p-id="c136eedfd73e238b0eea834b65cd98c4" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Dzwonił Tom – poinformował Liam, wchodząc do salonu.</span></div>
<div data-p-id="3c8498866d70b1e590426f9dbb0ff358" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Czego znowu chciał? – zapytał nerwowo Harry.</span></div>
<div data-p-id="6818374d688b3f0ee7995be3201c24bc" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Chce się spotkać z Zaynem – odpowiedział wszystkim i przeniósł wzrok na Mulata, który palił papierosa na tarasie. – Masz być w jego biurze za godzinę. Brzmiał... dość dziwnie.</span></div>
<div data-p-id="e27040558a91f500c092abc21eec1283" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Dzięki za wiadomość – mruknął Malik, przechodząc szybko przez salon, aby dostać się do swojego pokoju.</span></div>
<div data-p-id="cd3deae0edfd5b303a14b3d71a7d61e9" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Zdziwił go fakt, że ma spotkać się z managerem bez reszty zespołu. Nigdy nie wzywał żadnego, żeby porozmawiać z nim na osobności. Dlaczego akurat jego chciał spotkać? Chłopak zaczął mieć pewne obawy, co do przebiegu spotkania, ale nie miał zbyt dużo czasu, by się rozczulać nad tym wszystkim. Przebrał się i kiedy przyjechało po niego auto, zszedł na dół.</span></div>
<div data-p-id="8a7ab20ec0ab3262ce329c7dcb399a4e" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">***</span></div>
<div data-p-id="52f3c79c75e3f8716666697c121fd3f2" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nie masz prawa!</span></div>
<div data-p-id="69fa6e6b30f8c615d2dddb5b2ff43324" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Właśnie, że mam. Sam mi je dałeś. – Uśmiechnął się złośliwie, pokazując kontrakt z pięcioma podpisami i wskazując na podpis Mulata, zaśmiał się bezczelnie. – Widzisz? To sprawia, że właśnie mam prawo ustalać większość rzeczy za ciebie. Sam mi go nadałeś.</span></div>
<div data-p-id="442f34d6396d717500d12aa1be4d2911" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Zayn zacisnął mocno szczękę i ze zmarszczonym czołem wbił wzrok w podłogę. Był wściekły, bo wiedział, że właśnie przegrał. Siedząca na czarnej, skórzanej kanapie para, wpatrywała się z uwagą w każdy ruch chłopaka. Krótko ścięty szatyn w okularach, któremu pewnie stuknęła już trzydziestka, wyglądał na oburzonego zachowaniem Mulata. Wszystko było niedorzeczne. Przecież Tom dobrze wiedział, że Malik nie potrafi udawać, a tym bardziej nie będzie potrafił odnaleźć się w takiej sytuacji. To było beznadziejne. Przeniósł wzrok na blondynkę i momentalnie się uspokoił, kiedy dostrzegł jak przerażona jest jego zachowaniem.</span></div>
<div data-p-id="60200a92ffe6efa099aff5972a380eca" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Powtórzmy wszystko jeszcze raz – westchnął ze zrezygnowaniem Zayn, siadając z powrotem na swoim krześle.</span></div>
<div data-p-id="807fedd21959e240e6a4339fd19f64d1" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Panie Malik, a co tu trzeba powtarzać? – odezwał się menedżer zespołu Little Mix. – Jesteście przeuroczą, młodą parą.</span></div>
<div data-p-id="adb2173ff29dde8d0cedbfb39f55299e" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Och, jasne. – Wywrócił teatralnie oczami. – Jutro mamy wywiad. Czy mam im powiedzieć, że zostaliśmy parą poprzez zobowiązania kontraktowe?</span></div>
<div data-p-id="4a2e96d48045d27c42a890607d105fd0" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – To bardzo proste. Znacie się ponad pół roku, do tej pory byliście przyjaciółmi, ale postanowiliście spróbować czegoś więcej. Obydwoje się kochacie, więc nic nie stało temu na przeszkodzie. Trudne?</span></div>
<div data-p-id="19afb24398da93f190450e3be2e10589" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Trochę tak – skrzywiła się blondynka. – Mógłbyś powtórzyć, Mark? Proszę? – zapytała słodkich głosem, na co mężczyzna westchnął i schował twarz w dłonie.</span></div>
<div data-p-id="7f0e3ed1ea04c5f0f4f767cc913593a3" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Napiszę ci to na kartce, a ty się tego nauczysz. Dobrze, Pezz?</span></div>
<div data-p-id="13e433ec0e11c342f4d6195029c01725" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Jasne – uśmiechnęła się i przeniosła wzrok na Mulata, który był lekko rozbawiony całą sytuacją.</span></div>
<div data-p-id="a6120374d9ed28ee102e06c5dac73bb2" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Od ilu niby jesteśmy razem? – dopytywał Malik, żeby nie wybuchnąć śmiechem.</span></div>
<div data-p-id="63e3753ede874f7fb279c9c53043f78f" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Od trzech dni – odparł Tom. – Jeszcze jakieś pytania?</span></div>
<div data-p-id="17388e8e387c6cdc64b9a308139a842b" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Wszyscy siedzieli w ciszy, zastanawiając się czy wszystko jest jasne. Po chwili jednak pokiwali przecząco głowami, odpowiadając w końcu na pytanie zadane przez Toma.</span></div>
<div data-p-id="3842db67d393d746c5e533935836e7e4" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – W takim razie możecie już iść – odezwał się Mark. - Aby wszystko się rozniosło potrzebujemy zdjęć, a fani najlepiej sobie z tym poradzą. Dlatego idziecie na spacer po Londynie. Gdziekolwiek chcecie, grunt, żeby było romantycznie. Macie być razem przynajmniej dwie godziny.</span></div>
<div data-p-id="a00fec94f1299212c4dfa3dd4ba60a56" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Po usłyszeniu instrukcji dziewczyna niepewnie podniosła się z miejsca i ruszyła w stronę drzwi. Zayn ostatni raz spojrzał w stronę Toma z nadzieją, że to tylko żart jednak mężczyzna machnął mu ręką, aby już sobie poszedł. Zrezygnowany chłopak otworzył drzwi przed blondynką i razem wyszli ze studia w towarzystwie dwóch ochroniarzy.</span></div>
<div data-p-id="66f5bb4c16beb0dd21896047ccdb8d9d" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">***</span></div>
<div data-p-id="536058aa15ef6705092594ad7ed4502c" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Hej, skarbie. Robisz coś ważnego? – zapytał radosnym tonem chłopak. Miał dobry dzień i chciał spędzić go ze swoją dziewczyną.</span></div>
<div data-p-id="23072eb6161caf03f45a0bedcb05eb4a" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Hej – usłyszał lekko zachrypnięty głos w słuchawce. – Jedynie przysypiam przy telewizji.</span></div>
<div data-p-id="5de9a52968441d14ee48df31f3c81722" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Coś się stało?</span></div>
<div data-p-id="92ce0a8649b899e4456f71d69454553d" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nic takiego, po prostu źle się czuję.</span></div>
<div data-p-id="d5415547dcb8d443454c659447f9aeef" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – W takim razie, doktor Horan, zaraz będzie – powiedział, a w słuchawce usłyszał stłumiony chichot.</span></div>
<div data-p-id="63c585ee6869e84a43bebe7f8ba856ae" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nie, Niall. Nie chciałabym, żebyś się zaraził. Jutro masz ważny wywiad, no i występ. Musisz być pełny energii.</span></div>
<div data-p-id="850307b57805385e7469c3adac47ff25" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Spokojnie, nic mi nie będzie. Daj mi jakieś dziesięć minut. Do zobaczenia! - Zanim zdążyła powiedzieć cokolwiek, aby jednak przekonać go do swojego zdania, rozłączył się i schował telefon.</span></div>
<div data-p-id="430d12af3292e9e0bb4b7429260017f5" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Z szerokim uśmiechem podniósł się z łóżka i zmienił starą koszulkę na jedną ze świeżo wypranych, po czym założył jasne jeansy i wyszedł z pokoju. Schodząc po schodach widział jak Liam nerwowo chodził po salonie, próbując dodzwonić się do Danielle. Od kilku godzin nie miał kontaktu z dziewczyną, chociaż obiecała, że zadzwoni i zaczął się martwić, ponieważ wiedział, że ona zawsze dotrzymuje słowa. Harry razem z Louisem robili coś w kuchni, nabijając się ze zdenerwowanego Payne'a. Blondyn skrzywił się słysząc niektóre słowa Harry'ego, jednak ugryzł się w język, zanim zdążył jakkolwiek skomentować zachowanie najmłodszego z nich. <em style="box-sizing: border-box;">I tak mnie nie posłuchają, a później będą się nabijali jeszcze ze mnie.</em> W takich sytuacjach lepiej się nie narażać. Niall szybko założył kurtkę, białą czapkę z daszkiem i czym prędzej opuścił mieszkanie. W tamtej chwili liczyła się dla niego tylko Rosie. Szybkim krokiem przemierzał puste ulice, by po chwili stanąć przed średniej wielkości brązowym, dwupiętrowym domkiem. Planowali zamieszkać w nim razem, ale blondyn nie wiedział, że w kontrakcie jest podpunkt, który oznajmia, że zespół musi zamieszkać razem. Gdy się o tym dowiedział, był wściekły, ale było już za późno by cokolwiek zmienić, więc po prostu się z tym pogodził.</span></div>
<div data-p-id="61e8457e85d56574decc6a8a8295eac6" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Zimny śnieg spadający na twarz chłopaka, wyrwał go z przemyśleń. Ocknął się i podszedł do drzwi. Dokładnie wiedział, że skoro Rose się źle czuje to drzwi są zamknięte, a dziewczyna leży w łóżku. Nie chciał jej z niego wyciągać, więc wyjął z kieszeni swoje klucze, którymi po chwili otworzył zamek. Szybko zdjął z siebie buty i kurtkę, po czym ruszył w głąb mieszkania. W salonie znalazł śpiącą szatynkę. Mimowolnie się uśmiechnął, patrząc na jej spokojną twarz. Minęło już pięć lat, prawie pięć. Ucałował w czoło śpiącą dziewczynę i okrył ją bardziej kocem. Postanowił zrobić sobie kawę, żeby się trochę ogrzać.</span></div>
<div data-p-id="1a22c46043772d6af541da081eb09faa" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Wstawił wodę i oparł się rękami o blat, pochylając głowę. Westchnął głośno, zamykając oczy i rozkoszując się panującą ciszą. Ile by dał, żeby mieć taki spokój na co dzień, a nie słuchać wiecznych kłótni albo nawet brać w nich udział. Zaczął rozmyślać. Ostatnio często to robił, a głównym tematem był X Factor. Zastanawiał się, co by było, gdyby nie poszedł do programu. Czy nadal byłby z Rose? <em style="box-sizing: border-box;">Pewnie, że tak!</em> Akurat, co do tego nie miał wątpliwości. Kochał ją i niesamowicie męczył go fakt, że nikt nie mógł się o tym dowiedzieć. Ciężko utrzymać tak silną miłość w tajemnicy. Jego rozmyślania przerwały szczupłe ramiona obejmujące jego talię i już po chwili poczuł na plecach ciepło bijące z policzka szatynki. Na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Odwrócił się przodem do dziewczyny, po czym mocno ją do siebie przytulił, jakby chciał ochronić ją przed całym złem świata. Nawet w tamtej chwili, potargana, z czerwonymi oczami i w za dużej zielonej bluzie, była dla niego piękna.</span></div>
<div data-p-id="5ee3da418b47a43a7cea37a0be68857c" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Przestraszyłeś mnie – wyznała cicho, zanim spojrzała prosto w oczy Horana. – Nie słyszałam jak wchodzisz.</span></div>
<div data-p-id="fe79a7d42aef04cb1f016ab799d1669b" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Wiesz przecież, że mam klucze. Uroczo spałaś, nie chciałem cię obudzić. – Zaśmiał się, na co na twarzy dziewczyny również pojawił się uśmiech. – Swoją drogą, nie powinnaś leżeć w łóżku?</span></div>
<div data-p-id="f624a2f45fc8cc67b0ff9923cdf72190" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Jak na chwilkę z niego wyjdę to nic mi nie będzie.</span></div>
<div data-p-id="baa6308455e951a4e956ade94444a9c2" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Będzie. Uciekaj, a ja zaraz przyniosę ci herbatę.</span></div>
<div data-p-id="915e4f9445853ff4dee2f9f6b745f6d8" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Skinęła głową i z ogromnym uśmiechem wróciła na kanapę. Zmieniła kanał w telewizji na kreskówki i okryła się miękkim kocem pod samą szyję. Chwilę później Niall postawił na niskim, szklanym stoliku dwa kubki z parującymi napojami i zajął miejsce obok swojej dziewczyny, która natychmiast wtuliła się w jego chłodne ramię.</span></div>
<div data-p-id="5055d969cda3407b7287eaed0dbd8eee" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Chciałem zabrać cię jutro ze sobą, ale skoro źle się czujesz, chyba odpuszczę ten pomysł.</span></div>
<div data-p-id="58bf987e235a12bed4c8db5498a40ff1" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Może to i dobrze. – Jej twarz nieco spochmurniała. – Wiesz, jak zareaguje Tom. Ten facet mnie nienawidzi.</span></div>
<div data-p-id="80246d4a099f13221ecb519e6ad23a35" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Za to ja cię kocham i mam gdzieś jego zdanie – powiedział z uśmiechem, całując czubek nosa dziewczyny. – Twoja praca pozwala ci na pojawianie się w tych samych miejscach co ja, więc to zawsze jest świetna wymówka.</span></div>
<div data-p-id="3fc1ac28b296236b37a33a0463bd0b47" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Chciałabym, żeby to wszystko było łatwiejsze – westchnęła i znowu wtuliła się w blondyna.</span></div>
<div data-p-id="7cf928d911350688da2f8fd97102a556" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><i style="box-sizing: border-box;">Ja też</i>, pomyślał. <i style="box-sizing: border-box;">Nawet nie wiesz jak bardzo</i>.</span></div>
<div data-p-id="0c5a71622661d38ff693f0b49da236ba" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">***</span></div>
<div data-p-id="c05c256b3971c195c71cd6f3c478d23f" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – To... Może porozmawiamy? – zapytał Mulat, biorąc nieśmiało blondynkę za rękę.</span></div>
<div data-p-id="63525bf04e5cc2bbf604ebc8f50b5216" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Głuptasie – zaśmiała się słodko dziewczyna. – Przecież cały czas rozmawiamy.</span></div>
<div data-p-id="6fabc3ecb126db152c38e3e131c678dd" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nie to konkretnie miałem na myśli – odparł, spoglądając na dziewczynę.</span></div>
<div data-p-id="f87aa3f643fad6bdbda8191114c8f874" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Nie patrzyła na niego. Najwyraźniej ciekawszy był dla niej chodnik, niż chłopak, z którym właśnie przechodziła ulicą. Zayn dokładnie jej się przyglądał, przez co czuła się skrępowana. Jej kąciki ust uniosły się delikatnie ku górze, po czym odwróciła głowę i spotkała spojrzenie towarzysza.</span></div>
<div data-p-id="b148fae426d9504e2eaa9abfbe866473" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Dlaczego tak na mnie patrzysz?</span></div>
<div data-p-id="7442c02ee6395649b12caea49f5322b4" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Ja... Um.... Tak po prostu... Jakoś...</span></div>
<div data-p-id="90d87256a6b3df1d3ee45c04a195a7b1" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Starał się coś wymyślić, ale nie udało mu się to, w efekcie czego usłyszał śmiech blondynki i mimowolnie się uśmiechnął. Podobał mu się dźwięk jej śmiechu i poza tą myślą jedyne, co teraz siedziało w głowie chłopaka to pytanie dlaczego w ogóle zgodziła się na ten cyrk. Wiedział jednak, że nie powinien na razie pytać. Może ona po prostu ma taki sam kontrakt jak on? <em style="box-sizing: border-box;">Nie, nie. Raczej nie. A może jednak?</em> Nie miał pojęcia jak konstruowany jest kontrakt dla zwycięzców X Factora. Wyrzucił z głowy wszystkie myśli na temat tego głupiego spotkania i ponownie spojrzał na dziewczynę. Chciał się czegoś o niej dowiedzieć.</span></div>
<div data-p-id="d73c7119e8d16ccd37c6d4d1ee3a056c" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – O czym myślisz?</span></div>
<div data-p-id="c6105f52ec29d1b595710754fedabb91" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Zastanawiam się, czy też uważasz, że Selena i Justin do siebie nie pasują? – mówiła z przejęciem, ale nie spojrzała w stronę chłopaka. – Mówiłam jej, żeby się w to nie pakowała. To zwykły dupek i...</span></div>
<div data-p-id="5e4439bebf8fd1221d63ad09a2194158" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Pezz... czekaj, znasz Selenę Gomez? Z resztą nieważne. Może przejdziemy na nieco poważniejsze tematy?</span></div>
<div data-p-id="5a15ee47cfa83a35467ccfeb85823ccd" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – No tak! – odwróciła twarz w jego kierunku i zatrzymała się. – Masz rację!</span></div>
<div data-p-id="b70b54453643ca1889ebed810b52dbb0" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Co? Z czym? – zapytał zdezorientowany.</span></div>
<div data-p-id="cb5e0e41c04e8602cacca64d7f1c5e58" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nie mam się w co ubrać na twój jutrzejszy występ, a podobno muszę na nim być.</span></div>
<div data-p-id="3cf037543d68dc2b07ceab95bf68c626" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Och, nie wiedziałem, ale...</span></div>
<div data-p-id="d77a9cff1a860075b53d287b2411dadb" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Tak, Zayn. Oczywiście, że możesz pójść ze mną. Widzę, że masz świetny gust! Dobrze się składa.</span></div>
<div data-p-id="0052564a221e75b674a77d34bb4b6095" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Malik nie zdążył już nic odpowiedzieć, bo był ciągnięty za rękę przez tłum ludzi. Co chwilę widział błysk jakiegoś flesza po którejś stronie. <em style="box-sizing: border-box;">Obserwują nas.</em> Właśnie tego chciał menedżer zarówno One Direction, jak i Little Mix. Związek to najlepsza promocja dla obu stron.</span></div>
<div data-p-id="99ff9ddc7c2b929618345b5bdbe0810d" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">***</span></div>
<div data-p-id="eca71842449caf45344f6200e631c371" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Już od godziny Liam siedział w swoim pokoju i rozmawiał z Danielle, która po kilkudziesięciu minutach odebrała telefon, rozwiewając tym samym wszystkie czarne scenariusze, które utworzył umysł chłopaka.</span></div>
<div data-p-id="3ed1ae6b24d33d7a87394d72a570f43a" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – O której będziesz w Londynie?</span></div>
<div data-p-id="1f0475a2cf3ad656eab89a1e44c93e0b" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – O piętnastej ląduje.</span></div>
<div data-p-id="e7608e996d51d3790275dbb17b21a7b7" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Um... Piętnasta?</span></div>
<div data-p-id="13c36c42c206b44ca48d573e6bc0a875" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nie dasz rady?</span></div>
<div data-p-id="284e327b5cd7c55c6b29b053956e3ce6" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Mam wywiad. Dopiero o siedemnastej kończymy.</span></div>
<div data-p-id="a33aab47ad44a124002fcde2206e4707" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nic nie szkodzi. Pojadę do El i później zabiorę się z nią. Zjemy coś i zdążymy akurat na koncert.</span></div>
<div data-p-id="13a23e8731338c4dc45319ed439db245" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Nie gniewasz się?</span></div>
<div data-p-id="fecc2259fd122e9a8b80d5942c773ec2" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Li, skarbie. Oczywiście, że nie. – Zaśmiała się. – Ale muszę już kończyć. Widzimy się jutro. Napiszę ci jak tylko wyląduję.</span></div>
<div data-p-id="8e9d5ee7c4abe1a152a711063b0c26b9" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – W porządku. Do zobaczenia!</span></div>
<div data-p-id="0144ebf6e32498e2824f3e5bf8c2c8ca" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Rzucił telefon na szafkę i położył się na łóżku, wpatrując się w jasnofioletowy sufit. Jego myśli skupione były na dziewczynie. Strasznie za nią tęsknił. Chciałby móc się do niej przytulić i poczuć jej cudowny zapach. Uwielbiał to. Leżał na miękkiej pościeli, wspominając wszystkie wspaniałe chwile spędzone w jej towarzystwie. Jego myśli powoli odbiegały od dziewczyny, by skupić się na jutrzejszym wywiadzie. Czekała ich długa seria pytań, ponieważ wywiad miał trwać dwie godziny, a oni nie dostali pełnego zestawu pytań do wglądu. Zastanawiał się czy wytwórnia zatwierdziła zestaw i po prostu pozwalają im spontanicznie odpowiadać, czy może coś miało ich zaskoczyć.</span></div>
<div data-p-id="cd7ff695437021f3904c45af35aa938e" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">***</span></div>
<div data-p-id="5e7bdc296b27ebe00f3c4a45deee04fe" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Blondyn ostatni raz popatrzył w oczy dziewczyny, po czym musnął ustami jej policzek i opuścił progi domu, który miał być spełnieniem ich marzeń. Szatynka bardzo cieszyła się z każdej wizyty chłopaka. Mimo iż chwilami był nadopiekuńczy, to jednocześnie strasznie słodki i czuła, że jest dla niego ważna, a to liczyło się najbardziej. Dochodziła dwudziesta trzecia. Rosie prosiła Nialla, ale uparł się, że powinien wrócić do domu na wypadek gdyby rano pojawił się u nich Tom. Jego upór chwilami był nie do wytrzymania, ale nie miała innego wyjścia jak po prostu pożegnać się z chłopakiem. Zamknęła drzwi i udała się do salonu. Zdążyła usiąść na kanapie, gdy rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Spojrzała na zegarek i lekko się przestraszyła. Nikogo się nie spodziewała, a tym bardziej nie o tak późnej porze. W dodatku mogła mieć pewność, że to nie Horan, bo on otworzyłby sobie sam drzwi. Postanowiła udawać, że nikogo nie ma, ale gość natarczywie napierał na przycisk, którego dźwięk niesamowicie irytował dziewczynę. Wstała i nieco przestraszona podeszła do dębowych drzwi. Wciągnęła ze świstem powietrze i pociągnęła drzwi do siebie.</span></div>
<div data-p-id="2a3727413b8cc4d6215e2da4c3a9b8fe" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Hej, Car. Mogę wejść? – zapytał głosem wypranym z emocji.</span></div>
<div data-p-id="3f7f8bbaa3c0436f517d0ace7a49ba93" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Jasne, że tak – odpowiedziała, wpuściła chłopaka i przyglądała mu się z uwagą, gdy zdejmował buty, a następnie odwieszał kurtkę na wieszak. – Co się...</span></div>
<div data-p-id="8f539a3b65497a805133d7de76355121" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Przytul mnie.</span></div>
<div data-p-id="6e19c3e588c96327540812a5a97b212a" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Co? – zapytała zdziwiona.</span></div>
<div data-p-id="f2284104360084684eaaa74a41618471" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Wiem, nigdy tego nie robiłem i to też jest dla mnie dziwne, ale teraz właśnie o to proszę. Po prostu mnie przytul.</span></div>
<div data-p-id="e8615f37ddf65439afe78a6ede848143" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Zdezorientowana Smith stanęła na palcach i przyciągnęła do siebie chłopaka. Dokładnie tak jak tego potrzebował, właśnie od niej. W jej ramionach całkowicie się rozkleił. Wtulił zimną twarz w ramie jej bluzy i płakał jak małe dziecko. Z bezsilności, którą tak mocno odczuwał. Najnormalniej w świecie miał dosyć, ale... Kto na jego miejscu by nie miał? Już i tak wiele wytrzymał. Nie potrafił znieść tej chorej sytuacji.</span></div>
<div data-p-id="f6ccda54f4ef8edb61d1cac1df21060b" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Rosie nie wiedziała, co się dzieje. Nigdy nie widziała przyjaciela w takim stanie, przez co jeszcze bardziej się denerwowała. Ciepłe łzy wyrządzały ścieżkę na twarzy chłopaka, by po chwili znaleźć się na rękawie bluzy, którą szatynka miała na sobie. Stali tak kilka minut, po których odsunął się od dziewczyny i spojrzał na nią zapłakanymi oczami, w których można było dostrzec smutek. Smutek i namacalną pustkę, ale również jakieś drobne ciepło, które pojawiło się dopiero, gdy chłopak znalazł się w objęciach szatynki.</span></div>
<div data-p-id="bd8400566efab775421b491db6b35c59" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Już dobrze? – zapytała. Skinął głową. – Chodź, zrobię ci gorącej herbaty, zanim się przeziębisz.</span></div>
<div data-p-id="e1fd836e7323f5f95ff36044bd820e8f" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Uśmiechnął się smutno, ale ruszył za nią do kuchni.</span></div>
<div data-p-id="155faba02293bc5e930a7b0da867ce3b" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Przepraszam.</span></div>
<div data-p-id="b9b01da761348e65e5fad0d09c8f648b" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Co? Za co? – zapytała nadal w lekkim szoku.</span></div>
<div data-p-id="06c834622a4306e732ec9cba88b2b19c" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Za to, że tu przyszedłem, że cię pewnie obudziłem i przemoczyłem ci rękaw – mówił, opierając się o próg pomieszczenia.</span></div>
<div data-p-id="fa3b6ad8cf64346e225e1042d46f53af" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"> – Daj spokój, Zayn. To nic takiego. Wiesz przecież, że możesz tu przychodzić kiedy tylko masz na to ochotę.</span></div>
<div data-p-id="01a529389abe419070d42f8a7b59174d" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="font-family: inherit;">Zrobiła dla nich herbatę, po czym wyjęła z szafki drugi koc dla swojego gościa i obydwoje usiedli na kanapie, przykrywając się miękkim materiałem. Zayn opowiedział o wszystkim co go spotkało tamtego dnia, a ona uważnie słuchała, po czym próbowała poprawić mu humor różnymi opowieściami, aż w końcu, późno w nocy, zasnął podczas jednej z nich. Rosalie przykryła go bardziej kocem, który w połowie leżał na podłodze, zgasiła światło i pozwoliła mu spędzić resztę nocy na kanapie.</span></div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-87600215670945356592013-08-17T12:07:00.000+02:002020-02-22T12:32:30.172+01:00Odcinek 3.: Poznajmy ich dokładnie.<div style="text-align: center;">
<div data-p-id="f1001fc1260848940de635ffc3af3f88" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="box-sizing: border-box; font-weight: 700;"><em style="box-sizing: border-box;"><span style="font-family: inherit;">Styczeń 2013 rok.</span></em></span></div>
<div data-p-id="5ff3ec0b712caef006caf3c9d114b80a" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Czas tak szybko leci, wszystko przemija.<br style="box-sizing: border-box;" />Ludzie zmieniają się z każdym dniem, dojrzewają. Szczególnie kiedy zaczynali jako nastolatkowie. W takim wieku trzy lata są niczym wieczność. A szczególnie, kiedy spędza się prawie każdą chwilę w tym samym gronie.<br style="box-sizing: border-box;" />Jak wiele zmieniło się u pięciu chłopców, którzy zaczęli swoją karierę, kiedy ostatni raz o nich słyszeliśmy?<br style="box-sizing: border-box;" />Sprawdźmy to.</span></div>
<div data-p-id="07921d065d4ddcc88519a89e5e38e4fa" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="box-sizing: border-box; font-weight: 700;">Niall.</span>Blondyn najbardziej ze wszystkich żałuje swojego podpisu. Stara się robić dobrą minę do złej gry, która go otacza. Stara się nie wchodzić nikomu w drogę i być dla wszystkich miły, aby złagodzić sytuację, która go otacza. Ale jak możesz nie wchodzić w drogę komuś z kim mieszkasz? Kiedy sytuacja w domu jest zbyt napięta, Horan wymyka się do swojej dziewczyny, tej samej, z którą był jeszcze przed całym szaleństwem X Factora. Ich związek przetrwał wszystkie szaleństwa i Rosalie Smith mieszkała dwie ulice od willi chłopaków. Nikt poza zespołem i menedżerami nie wie, że Niall i Rose są parą i nie wygląda na to, aby ktokolwiek miał się dowiedzieć. Wszystko zostało dokładnie ukryte przed publiką, a kontrakt jest zbyt kosztowny, aby Horan mógł się temu sprzeciwić. Nie do końca odnajduje się w całej sytuacji. Gdyby tylko wiedział co wytwórnia dla niego szykuje, może mógłby się jakoś na to przygotować.</span></div>
<div data-p-id="1f58b2be1a7db70f96002de80c6a7d89" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="box-sizing: border-box; font-weight: 700;">Liam.</span><br style="box-sizing: border-box;" />Idealny przykład starego powiedzenia "sława zmienia człowieka". Opisując Liama przed udziałem w X Factorze nikt nie powiedziałby na niego złego słowa. Zawsze pomocny, uprzejmy. Jednakże napięcie panujące w domu nieco odbiło się na jego charakterze. Nauczył się walczyć o swoje racje, szkoda tylko, że kosztem czyjegoś samopoczucia. Każdy wokół działa mu na nerwy i jego usposobienie zmienia się jedynie, kiedy Danielle Peazer jest w pobliżu. Jego związek to prawdopodobnie jedyne co sprawia mu radość poza występami na scenie i jest niezmiernie szczęśliwy, że nie musi ukrywać swojej dziewczyny. Uwielbia się tym przechwalać w towarzystwie Nialla. Liam potrafi doprowadzić każdego do szaleństwa i czerpie z tego satysfakcję. Jedyne czego pragnie to wydostanie się z domu, który dzieli z resztą zespołu, jednak wytwórnia stanowczo im tego zakazuje. </span></div>
<div data-p-id="f95f1a0fe2f3f06c6f1f917e9978a7b2" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="box-sizing: border-box; font-weight: 700;">Harry.</span><br style="box-sizing: border-box;" />Jego psychika powoli przestaje wytrzymywać całą presję, jednak na siłę stara się uświadomić każdemu, że trzyma się najlepiej ze wszystkich. Prawie stracił już całą nadzieję na to, że kiedykolwiek powróci do normalności. Sława go wyniszczała. Wesoły, zawsze uśmiechnięty Harry, który kiedyś pracował w piekarni zniknął na dobre. Już nigdy nie odzyska tej pozytywnej części siebie. Styles jednak ma ogromne wsparcie ze strony Louisa i to pomaga mu przetrwać całe szaleństwo panujące wokół. Wsparcie jest właściwie nieodpowiednim stwierdzeniem. Jest to piękna, odwzajemniona i zakazana miłość, która nie może wydostać się poza mury ich domu. Wytwórnia nie była zadowolona, kiedy usłyszała o ich radosnym ogłoszeniu związku na jednym ze spotkań i natychmiast zabronili im wszelkiego rozgłaszania tej informacji. Gdyby to przyznali, kontrakt zostałby zerwany z ich winy i oni, a także straciliby miliardy, aby spłacić karę. Jednak udawać przed światem singla, skoro miłość twojego życia siedzi tuż obok?</span></div>
<div data-p-id="c8a7d85304332fe6a453e8fed6e0af9c" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="box-sizing: border-box; font-weight: 700;">Louis.</span><br style="box-sizing: border-box;" />Jako jedyny nawiązał drobny kontakt z Niallem. Co prawda nie rozmawiają ze sobą bardzo często, ale kiedy coś do siebie mówią to nie padają żadne obraźliwe słowa, a to już sukces. Właściwie zaczęło się to po tym jak razem z Harrym oznajmili wytwórni, że są w związku. Niall pamiętał ten wybuch złości ze swojej walki o upublicznienie związku, więc okazał zrozumienie Tomlinsonowi. Jednak później pojawiło się coś, czego nawet Horan nie potrafił pojąć. Przykrywka. Wytwórnia zatrudniła nieznaną nikomu studentkę, Eleanor Calder aby grała dziewczynę Louisa. Nikomu tak naprawdę nie podobał się ten pomysł, nawet dziewczynie, ale potrzebowała pieniędzy, a to był najprostszy sposób, aby je zdobyć. Lou i El zżyli się ze sobą przez prawie prawie dwa lata udawania pary. Była ona jedną z niewielu osób, które zbliżyły się do chłopaka i poznały jego prawdziwe oblicze. Cała sytuacja była ciężka nie tylko dla chłopaków, ale również dla szatynki, która dostawała dużo nienawiści w internecie. Chcieliby już zakończyć ten układ, jednak kontakt został podpisany na dziesięć lat, a ledwo minęły dwa.</span></div>
<div data-p-id="acd75bf8ad4e437fc919bcd1d4b77ddf" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="box-sizing: border-box; font-weight: 700;">Zayn.</span><br style="box-sizing: border-box;" />Przez pierwsze dwa lata Zayn był na siebie wściekły za całą sytuację, w której się znalazł. Aktualnie pozostał jedynie żal, który prawdopodobnie nigdy nie zniknie. Zmęczony wszystkim co dzieje się wokół przesiaduje głównie w swoim pokoju. Po olbrzymiej kłótni z Liamem, która mocno w niego uderzyła i kilku bójkach z Harrym stara się unikać chłopaków jak tylko może. Zayn zgrywa twardego, ale w rzeczywistości chciałby położyć się i obudzić przed czasem X Factora, aby powstrzymać młodego siebie przed pójściem na casting. O tym jak naprawdę czuje się Zayn wie tylko Rose, dziewczyna jako jedyna wzbudziła w nim zaufanie i połączyła ich piękna przyjaźń. Malik często przesiaduje w jej domu, kiedy dziewczyna akurat nie spotyka się z Niallem. Mimo, że świetnie dogaduje się z Rosalie to nie nawiązał zbyt mocnej relacji z blondynem, który nie jest zadowolony z faktu ich przyjaźni. Zayn czuje się osamotniony, doskwiera mu to bardziej iż innym. Sława wyglądała całkiem inaczej niż to sobie wyobrażał. Boi się wychodzić sam z domu, aby nie wpaść na rzucających się na niego fanów i miewa ataki paniki.</span></div>
</div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-52241342627892916592013-08-11T00:12:00.000+02:002020-02-22T12:31:39.791+01:00Odcinek 2.: Jesteśmy świetni.<div style="text-align: center;">
<div data-p-id="3d41a149d54aed45aba9a561b80d2d68" style="box-sizing: border-box; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: left;">
<span style="box-sizing: border-box; font-weight: 700;"><em style="box-sizing: border-box;"><span style="font-family: inherit;">12 grudnia 2010 rok.</span></em></span></div>
<div data-p-id="8178a248570a71c5130e18bc3a9626e3" style="box-sizing: border-box; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Nerwy. To najmocniej odczuwali teraz chłopcy. Na scenie stał właśnie Matt Cardle, który czuł się tam wprost wspaniale. Cała piątka uważnie mu się przyglądała. Wyglądał jakby w ogóle się nie denerwował, czego nie można było powiedzieć o naszych bohaterach. Każdy po kolei stresował się jak jeszcze nigdy. To było jedyne, co ich łączyło - stres. Poprzedniego dnia udało im się przejść, ale czy los będzie im sprzyjał i tym razem? Finał. Matt kończył śpiewać "Firework", co oznaczało, że za chwilę będzie ich kolei.</span></div>
<div data-p-id="c84bc2c0135a6d7f1f8c5f2c795f1186" style="box-sizing: border-box; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> – One Direction? – wyrwał ich z zamyślenia głos reżysera. – Zostało trzydzieści sekund.</span></div>
<div data-p-id="babb209de5aa9a6c345d8ed836265b59" style="box-sizing: border-box; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Mężczyzna wcale im nie pomógł. Wszystkie emocje targały nimi ze zdwojoną siłą. Strach i zdenerwowanie, wymieszane z nutką nadziei. Ich kolej. Matt odchodząc posłał im uśmiech, po czym Niall jako pierwszy wyszedł na scenę, tuż za nim kroczył Liam, następnie był Harry, za którym szedł Louis i jako ostatni Zayn. Zerknęli na piszczącą i bijącą brawa publiczność i na ich twarzach zawitał malutki uśmiech. Może dla innych byłoby to dziwne, ale oni zaczęli się odprężać. Czuli, że to miejsce, do którego należą. Zostali stworzeni, aby być na scenie.</span></div>
<div data-p-id="ef54f120c976a8a1531026c2126abcab" style="box-sizing: border-box; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Nagle krzyki ucichły i rozbrzmiały pierwsze dźwięki piosenki. Już po chwili można było usłyszeć głos Payne'a. Chwila tylko dla niego, by mógł pokazać światu swój wspaniały głos. Zaraz po nim nadeszła kolej Stylesa. On również miał szansę zaprezentować swój talent przed połączeniem w jedno pięciu głosów, które tworzyły nadzwyczajną harmonię. Jakby było im pisane spotkać się pewnego dnia i śpiewać razem. Najpiękniejszy moment - pięć tak bardzo różniących się głosów, należących do różnych osób, w tej jednej chwili tworzyły spójną całość. Wszystko było idealne.</span></div>
<div data-p-id="58e46f9bda01b64839e1bea7a249d23a" style="box-sizing: border-box; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Dopełniali się wzajemnie na scenie, a poza nią pragnęli się pozabijać. Dwa zdania wyśpiewane przez Malika, zakończyły występ. Nastąpiło grupowe przytulenie, by nikt nie zorientował się jak naprawdę wygląda ich relacji. Kilkanaście minut przerwy reklamowej i powrót na scenę, aby poznać wyniki głosowania.</span></div>
<div data-p-id="6873b6393b5552465e090243a38aac84" style="box-sizing: border-box; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">3 miejsce.</span></div>
<div data-p-id="36b1d46e72a2f847a07b7beba9d29186" style="box-sizing: border-box; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">To nie był szczyt ich oczekiwań, ale sam fakt, że doszli tak daleko był niesamowitym osiągnięciem. Niestety dla nich finał dobiegł końca. Musieli zniknąć ze sceny aby show trwało dalej między Rebeccą Ferguson, a Mattem Cardle. One Direction opuściło scenę razem z Simonem, który poprosił stanowczo, aby spotkali się z nim po zakończeniu programu. Zdecydowali przeczekać do końca w gronie swoich rodzin. Wpadli w uściski swoich matek tuż po dotarciu na szczyt bocznych schodów. Wszyscy gratulowali im całego sukcesu.</span></div>
<div data-p-id="a9bb79b40cd1de890ee8228f9e4a5296" style="box-sizing: border-box; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Niall uwolnił się z uścisku swojej rodzicielki, aby w końcu przytulić Rose, swoją dziewczynę, której nie widział od kilku tygodni. Tak bardzo za nią tęsknił. Chwilę później, kiedy emocje wszystkich nieco opadły Horan przedstawił szatynkę chłopakom z zespołu. Gdy nadszedł koniec konkursu i ogłoszono zwycięstwo Matta, chłopcy razem z innymi uczestnikami, którzy odpadli wcześniej wbiegli na scenę, by rzucić się na wygranego i pogratulować mu, kiedy śpiewał swoją ostatnią w programie piosenkę. Wszystko dobiegło końca. Po wszystkim cała piątka zeszła ze sceny, gdzie od razu ujrzeli Simona.</span></div>
<div data-p-id="241d91e327cab241d528e2c2aaeb5eef" style="box-sizing: border-box; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> – Możemy teraz porozmawiać – poinformował, na co oni skinęli głowami i udali się do jego garderoby.</span></div>
<div data-p-id="a01774625fb1c0a2ca733feb971f4537" style="box-sizing: border-box; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Byli zdziwieni tym, że po zakończeniu wszystkiego Cowell i tak chce im coś powiedzieć. Sądzili, że to już za nimi, ale pomylili się. Dla nich to jeszcze nie koniec, a możliwe, że dopiero początek. Mężczyzna miał co do nich ogromne plany. Przekroczyli próg garderoby jurora, usiedli na dużej czerwonej kanapie, kiedy on usiadł na krześle do makijażu.</span></div>
<div data-p-id="78ad7c522a300480a0da8e07a3fa0ccf" style="box-sizing: border-box; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">– Program niestety nie zakończył się zgodnie z moim planem – zaczął Simon. – Myślę jednak, że to zbyt wcześnie, żeby z was zrezygnować. Publika was pokochała, dlatego chciałbym podpisać z wami kontrakt. Wasza kariera jako One Direction może się dopiero rozpocząć, jeśli tylko tego chcecie.</span></div>
<div data-p-id="44dcc717d0bed55ed3331fa435869734" style="box-sizing: border-box; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Cała piątka wpatrywała się z wielkim zaskoczeniem w jurora, który czekał na ich reakcję z szerokim uśmiechem na twarzy. Chwilę się zastanawiali i dyskutowali o wszystkim. Simon uznał, że nie ma pośpiechu i dał im tydzień, aby zdecydowali czy tego chcą. W trakcie tego czasu mieli do niego zadzwonić z informacją zwrotną. Dodał jednak, że bardzo zależałoby mu na tej współpracy i szczerze nie mógł się jej doczekać, ale uszanowałby każdą decyzję jaką podejmą.</span></div>
<div data-p-id="54bf17a8e1dfe77a68dc9df43701d107" style="box-sizing: border-box; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Cztery dni, w których chłopcy wrócili do swoich domów i rodzin minęły bardzo szybko. Przez ten czas w ogóle się ze sobą nie kontaktowali. Omawiali propozycję z najbliższymi i zastanawiali się nad decyzją. Powoli zaczęli przekonywać się do tego, że nie jest to zły pomysł. Piątego dnia Zayn zadzwonił do Nialla z informacją, że Liam i on chcieliby podpisać kontrakt. Razem stwierdzili, że wytrzymają ze sobą na koncertach. Byli pewnie, że nie będą musieli spędzać e sobą każdej wolnej chwili, ale nie mieli pojęcia jak w rzeczywistości wyglądał show biznes. Rozmowa z Zaynem przekonała Nialla do podjęcia pozytywnej decyzji. Chłopak od razu zadzwonił do Louisa i opowiedział o decyzji, pytając o jego zdanie.</span></div>
<div data-p-id="a514b7fa4b4981b2512f5217d68b4448" style="box-sizing: border-box; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Szóstego dnia Liam zadzwonił do Simona i jeszcze tego samego wieczoru wszystko spotkali się w mieszkaniu starszego mężczyzny. Każdy po kolei wziął długopis i złożył podpis w odpowiednim miejscu. Taka błahostka, a jakie wielkie konsekwencje. Ich nazwiska zapisane na kartce papieru, które zobowiązują ich do okropnych rzeczy. Dlaczego nie analizowali dokładnie kontraktu? Dlaczego nie skonsultowali go z prawnikami, zanim pozwolili aby ich imiona na stałe ozdobiły papier? Może dlatego, że byli młodzi i porywczy, a chęć powrotu na scenę niesamowicie ich napędzała.</span></div>
<div data-p-id="33ec02bc13861d98768cbf6e19e43333" style="box-sizing: border-box; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Wszyscy wpatrywali się w kilka stron kontraktu, który leżał już na stole z pięcioma podpisami w odpowiednich miejscach, które zniszczyły życie nie tylko pięciu nastolatkom, ale także ich najbliższym.</span></div>
</div>
<span lang="EN">
</span>Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-69865434995629433832013-07-20T13:40:00.002+02:002020-02-22T12:30:49.140+01:00Odcinek 1.: Czy jestem dość dobry?<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
<div data-p-id="c79dce4a9a23384c97651131990d7b89" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="box-sizing: border-box; font-weight: 700;"><em style="box-sizing: border-box;"><span style="font-family: inherit;">23 lipca 2010 rok.</span></em></span></div>
<div data-p-id="e8c29abedbd4bcabd98c4f080a436759" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Ponad 30 zarówno mężczyzn, jak i jeszcze chłopców stało w jednej linii na ogromnej scenie i patrzyło na stojący niedaleko stolik jurorów. Tylko jeden z nich miał dostać się dalej. Każdy z nich próbował opanować emocje i w duchu dziękował za to, że byli oświetleni tylko przez przyciemnione reflektory. Dzięki temu jurorzy nie byli w stanie dostrzec zbierających się łez w oczach niektórych uczestników, obcych sobie osób. Przed castingami nigdy się nie spotkali, nie rozmawiali ze sobą. Jeden, długi rząd marzycieli czekający na werdykt, który miał zmienić całe ich życie.</span></div>
<div data-p-id="511354d4ba042a704476d22c766622f0" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Ostatecznie ustaliliśmy, że wolne miejsce zajmie...</span></div>
<div data-p-id="ed5980e92920f4e14b7822e569a970ef" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Simon specjalnie przerwał akurat w tym momencie. Ważne jest budowanie napięcia w telewizji, przywykł do tego. Każdy błagał by dostać tę szansę. Starszy mężczyzna obserwował jak uczestnicy zaciskają pięści, zamykają oczy, czy nerwowo drapią się po ramionach. Jego zadanie wcale nie było łatwe. Musiał zniszczyć ostatnią nadzieję w tej części, która niestety nie otrzymała swojej szansy w jego świecie.</span></div>
<div data-p-id="15f3e6c9f2359f9eb32e90b08bcd4d14" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Tom Richards.</span></div>
<div data-p-id="70434f31a7bf5865d68b50d51f88728e" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Każdy z pozostałych<span style="box-sizing: border-box; font-weight: 700;"> </span>w obecnej chwili się załamał. Osoby stające najbliżej Toma zaczęły mu gratulować, obejmowali go delikatnie ze łzami w oczach. Piątka naszych bohaterów razem z innymi, którzy stali nieco dalej, oklaskiwali zwycięzcę i starali się stłumić narastający w środku smutek, który dosłownie rozrywał ich od środka. To wszystko było dla nich bolesnym ciosem. Liam czując, że jest bliski rozpłakania się na dobre, mocno przygryzał dolną wargę. Niall schował twarz w dłoniach i zaczął głęboko oddychać, starając się uspokoić. Harry, podobnie jak Zayn, nerwowo rozglądał się po całym pomieszczeniu. Obydwaj chcieli już stamtąd uciec. Natomiast Louis próbował dyskretnie dać znać swojej mamie, że się nie dostał, kiedy ona cały czas z uśmiechem pokazywała mu dwa kciuki w górę zza kulis.</span></div>
<div data-p-id="ec3fd381761d43b670f5910e38aae34b" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Chłopaki – zaczął ponownie Simon. – Bardzo, bardzo mi przykro.</span></div>
<div data-p-id="bc3ed47c8f295a0c3ff8c4572d626a80" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">W tym momencie nie było już żadnych hamulców. Nasi bohaterowie po prostu płakali. Dali upust wszystkim tłumionym do tej pory emocjom. Louis schował twarz w dłonie, by nikt nie widział jego łez. Razem z innymi zeszli ze sceny. Każdy z nich udał się w swoją stronę, do swoich rodzin. Starali się uspokoić, ale to wszystko po prostu ich przerosło. Ich marzenia legły w gruzach. Płacz był jedyną oazą spokoju, która dawała ukojenie przed bólem, którego przed chwilą doznali. Wszyscy mieli się już rozchodzić z nadzieją, że jeżeli wyjdą z tego feralnego budynku to emocje opadną i będą mogli udawać, że ten dzień nigdy się nie wydarzył, ale zostali zatrzymani. Mężczyzna ubrany na czarno przywołał wszystkich, którzy przed chwilą stali na scenie.</span></div>
<div data-p-id="9b051b874f2dede2b33d00b8a4fb22ac" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Zaszły małe zmiany – wyjaśnił szybko. – Zayn Malik, Liam Payne, Harry Styles, Niall Horan oraz Louis Tomlinson. Proszę za mną.</span></div>
<div data-p-id="2982c4434082d3ca3819cc197be37acf" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Zdezorientowana piątka ruszyła za mężczyzną, który zaprowadził ich do wejścia na scenę. Wszyscy skierowali wzrok na mężczyznę, który kazał im wejść z powrotem. Niall cały czas powtarzał cicho, że po prostu chcą się z nich ponabijać raz jeszcze i wspominał jak niehumanitarne zachowanie to jest. Jeden za drugim weszli jednak na scenę z prawej strony. Tymczasem lewym wejściem weszły cztery dziewczyny: Ester Campbell, Sophia Wardman, Rebecca Creighton i Geneva Lane.</span></div>
<div data-p-id="dbf75ab9045f937877dd4a79cfeef115" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Cześć – odezwała się Cheryl.</span></div>
<div data-p-id="6529d61524e6d01827caba0a1b5e1172" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Cześć – odpowiedzieli jej wszyscy. Ich głosy nadal były nieco załamane po wcześniejszym płaczu.</span></div>
<div data-p-id="f3a6dd86f661c341e3e19c381f034f68" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Dziękuję wam bardzo, za to, że tutaj wróciliście. Wiemy, że to dla was bardzo trudne. Nie możemy was przyjąć indywidualnie, ale jesteście zbyt utalentowani, żeby nie dostać się dalej. Wpadliśmy zatem na świetny pomysł. Chcielibyśmy, abyście utworzyli dwie grupy, które wejdą do kolejnego etapu.</span></div>
<div data-p-id="3ce4ba608954a237ac879a9148f4fb61" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;"> – Razem, jeśli tylko chcecie, zostajecie z nami – dodał z uśmiechem Simon.</span></div>
<div data-p-id="17f5a70142980c5996f08b239ccea148" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Wszyscy zaczęli kiwać twierdząco głowami, piszczeć i skakać z radości. Przepełniająca ich euforia była tak silna, że aż wywołała szczere uśmiechy na twarzach jurorów. Dziewczyny zaczęły się razem tulić, a po chwili to samo zrobili chłopcy. Gdy już trochę ochłonęli, podziękowali za tak wielką szansę i razem zeszli ze sceny. W ten właśnie sposób powstały dwie grupy, czyli Belle Amie oraz One Direction. Każdy z chłopaków ucieszył się z wielkiej szansy, jaką dostał. Jednak przez cała radość zapomnieli o tym, że muszą stworzyć jedność.<i style="box-sizing: border-box;"> </i>Wtedy nie myśleli, że to zadanie może być tak trudne.</span></div>
</div>
</div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1345273711448322813.post-87555198749551344762013-07-13T21:19:00.002+02:002020-02-22T12:27:56.544+01:00Prolog.: Tak się zaczęło.<div style="text-align: center;">
<div data-p-id="ced70a72b30bf7cc9ef16374fbeba945" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Byli jak my wszyscy. Ot, zwykli nastolatkowie wiodący klasyczne, spokojne życie. Właściwie nie wyróżniali się z tłumu. Mieli prawdziwych przyjaciół, kochające rodziny, które wspierały ich na każdym kroku. Jedyne co ich łączyło to marzenie, które pewnego dnia postanowili spełnić. Chcę być sławny, myślał każdy z nich przed wejściem na scenę. Jednakże świat celebrytów nie jest tak wspaniały jak mogłoby się wydawać. Myślimy, że w samotności podziwiamy wielkie gwiazdy, a tymczasem to oni podziwiają nas i nasze życie.</span></div>
<div data-p-id="d0247f01aa6775715ce3de9fd75518b2" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Ale człowiek uczy się na błędach, prawda?</span></div>
<div data-p-id="872f325492986887670f9f6b1bcbb076" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">W porównaniu z ich błędem, nasze to tylko nic nie znaczące potknięcia. Oni znaleźli się w poważniejszej sytuacji. Zniszczyli całe swoje życie, na które do tamtej chwili pracowali. Pozbawili się normalności i prywatności. Wszystko rozsypało się niczym domek z kart przy delikatnym powiewie wiatru. A to przez jedno marzenie, które ściągnęło na nich tonę kłamstw.</span></div>
<div data-p-id="872f325492986887670f9f6b1bcbb076" style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #222222; font-size: 18px; line-height: 24px; margin-bottom: 24px; padding: 0px; text-align: start;">
<span style="font-family: inherit;">Harry Styles, Niall Horan, Zayn Malik, Louis Tomlinson oraz Liam Payne. Osoby, które do pewnego czasu nie wiedziały nawet o swoim istnieniu. Mieszkali w różnych miastach, a nawet różnych krajach. Zostali poproszeni o stworzenie zespołu i uznali to za swoją szansę na sukces. Oto ich historia, która może się wydawać nieco inna niż te, które słyszeliście do tej pory.</span></div>
</div>
<span style="font-size: small;">
</span>Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com6